Radosne dni zapowiadają się dla sympatyków klubu z Rotterdamu. Feyenoord z legendarnym Giovannim van Bronckhorstem ma wszystko, by w tym sezonie pełnić rolę krupiera przy stole Eredivisie. Po sześciu kolejkach „Portowcy” mają komplet oczek i powoli zaczynają dystansować resztę stawki. Bardziej jednak niż wyniki uwagę przykuwa styl zespołu z Rotterdamu. To w końcu może być dla Feyenoordu przełomowy sezon, to może być mistrzowski sezon.
Sześć meczów ligowych, wszystkie zwycięskie. Do tego jeszcze pokonanie wielkiego Manchesteru United w Lidze Europy. Giovanni van Bronckhorst prowadzi swoją drużynę od wygranej do wygranej, ale co ważniejsze, jego podopieczni wyglądają świetnie jako zespół. Doskonałe przygotowanie do tegorocznych rozgrywek oraz bardzo ciekawy skład przynoszą efekty. Czy to będzie wreszcie piękny sezon dla kibiców „Portowców”?
Cierpliwość procentuje
Bardzo dobrą robotę Giovanniego van Bronckhorsta widać było już w zeszłym sezonie i przyniosła ona pierwsze od dawna trofeum – Puchar Holandii. Ligowe zmagania zakończone na najniższym stopniu podium także nie należą do porażki szkoleniowca Feyenoordu, jednak jeszcze w trakcie rozgrywek apetyty były większe. W zasadzie piłkarze z Rotterdamu grali do pewnego momentu bardzo dobrze, seriami zdobywając punkty. Dość wspomnieć, że do 16. kolejki „Portowcy” przegrali tylko dwa spotkania.
Gio van Bronckhorst podbudowany zaufaniem ze strony władz, z pomocą innej ikony rotterdamskiego klubu – Dirka Kuyta – zakończył fatalną passę porażek i dokończył sezon, nie zaznając goryczy przegranej w kolejnych jedenastu meczach.
Później jednak przyszedł kryzys i siedem porażek z rzędu. Ileż pojawiało się głosów, które mówiły o „wypaleniu się” trenera, o jego odejściu. Kto jednak oglądał spotkania zespołu z De Kuip, wie, że wyniki nie odzwierciedlały w pełni formy drużyny z Rotterdamu. Wiedzieli o tym doskonale włodarze Feyenoordu, którym nawet przez myśl nie przeszło zwolnienie van Bronckhorsta. Nie zmieniła tego poglądu nawet domowa porażka z ADO Den Haag 0:2. Sternicy klubu zachowali spokój i pozwolili pracować legendarnemu obrońcy reprezentacji Holandii. Ten podbudowany tym zaufaniem, z pomocą innej ikony rotterdamskiego klubu – Dirka Kuyta – zakończył fatalną passę i dokończył sezon, nie zaznając goryczy porażki.
Zachowanie właścicieli Feyenoordu jest idealnym przykładem, że cierpliwość popłaca i nie warto działać pod wpływem chwili. Owoce swojego spokoju zespół z De Kuip zbiera do dzisiaj.
Ciekawy projekt
Przyglądając się grupie ludzi tworzących teraz Feyenoord, trudno nie odnieść wrażenia, że to bardzo intrygujący projekt. Głównym architektem jest Giovanni van Bronckhorst, który miał przejąć zespół od początku sezonu 2015/2016, ale fatalne wyniki jego poprzednika – Ruttena – zmusiły go do podjęcia wyzwania szybciej. Popularny „Gio” zakończył rozgrywki na czwartym miejscu i w niezłych humorach zaczynał swój pierwszy pełny sezon w Eredivisie, w którym, jak już wspominaliśmy, wywalczył trzecie miejsce w lidze i triumfował w Pucharze Holandii. Ten sezon zapowiadał jako jeszcze lepszy i słowa dotrzymuje.
Znamienna jest obecność w sztabie van Bronckhorsta Jean-Paula van Gastela, który to zdobył ostatnie mistrzostwo Holandii z drużyną Feyenoordu. Ten świetny niegdyś piłkarz słynący z perfekcyjnych stałych fragmentów gry jest obok Jana Woutersa bardzo istotną postacią w zespole „Portowców”. Całość uzupełnia jeszcze kilka osób, ale te najważniejsze to trener napastników i dobry duch drużyny, Roy Makaay, oraz odpowiadający za przygotowanie fizyczne Arno Philips. Szczególnie temu ostatniemu należą się osobne pochwały, ponieważ pod względem motoryki piłkarze Feyenoordu wyglądają wspaniale, o czym przekonał się zresztą wielki Manchester United.
⚽️ @Feyenoord 1-0 @ManUtd
📍 De Kuip, Róterdam
🏆 Europa League pic.twitter.com/9CllIdYM7l— Bet Boss (@BetBossApp) September 15, 2016
Chwaliliśmy sztab, ale na boisku pracują piłkarze, a trzeba przyznać, że grupa, jaką wybrał do realizacji swoich założeń trener van Bronckhorst, jest także niezwykle ciekawa. Nad wszystkim pieczę trzyma niezastąpiony Dirk Kuyt, który w Rotterdamie przeżywa drugą młodość i prowadzi kolegów do dobrych wyników. 36-latek jest zdecydowanie najstarszy w zespole, w którym nie brakuje bardzo młodych zawodników wspieranych przez doświadczonych graczy, takich jak chociażby Karim El Ahmadi czy Eljero Elia.
Do grona tych „młodych gniewnych” zaliczyć możemy m.in. Tonny’ego Vilhenę, Bilala Basacikoglu czy utalentowanego Peruwiańczyka Renato Tapię, ale w sumie świetnych piłkarzy urodzonych po 1995 roku w kadrze „Portowców” jest aż jedenastu. Wszystkim bardzo dobrze robi duża konkurencja w drużynie van Bronckhorsta i świetna atmosfera, która sprawia, że cały zespół skonsolidował się i stanowi na placu gry prawdziwy monolit, trudny do pokonania, co potwierdza fakt, że Feyenoord potrafił złamać nawet mistrza kraju – PSV – które dodatkowo grało na Philips Stadium.
Jeśli mielibyśmy wskazywać największe zaskoczenie personalne w ekipie z De Kuip, byłaby to zapewne obsada bramki. Zdaje się, że w obecnym sezonie rywalizację między słupkami przegrał Kenneth Vermeer, a jego miejsce zajął pozyskany przed sezonem z NEC Nijmegen Brad Jones. Doświadczony 34-letni Australijczyk prezentuje do tej pory wyborną dyspozycję i już wielokrotnie ratował zespołowi korzystny rezultat. Tak było z Manchesterem, tak było i z PSV.
Koniec oczekiwania
Siedemnaście lat. Tyle czekają kibice w Rotterdamie na mistrzostwo Holandii swoich ulubieńców. Drużyna zaliczana do tak zwanej „Wielkiej Trójki” może przerwać to oczekiwanie już w tym sezonie. Do tej pory wiele na to zresztą wskazuje. Ajax zdaje się mocno poturbowany frajerskim przegraniem mistrzostwa z ubiegłego sezonu i odejściem Arkadiusza Milika, który świetnie radzi sobie teraz w Neapolu. PSV nie może odnaleźć dobrej formy i zanim ją znajdzie, Feyenoord może odskoczyć całej stawce.
Feyenoord: 6 meczów w lidze, 6 wygranych, bilans bramkowy 16:2. Czy to TEN sezon?
— Piotr Grabowski (@pgrabowski12) September 18, 2016
Świetny trener na ławce, ciekawy zespół i przede wszystkim dobra atmosfera oraz głód wielkiego triumfu mogą wreszcie dać klubowi z Rotterdamu upragniony i wytęskniony tytuł. Karty w tym sezonie Eredivisie powoli zostają rozdane, a zdecydowaną większość ma na rękach Feyenoord. Czy to koniec dominacji Ajaksu i PSV? Warto śledzić tę kampanię ligi holenderskiej.
Zdecydowanie Feyenoord wygląda na początku sezonu w Holandii z "Wielkiej Trójki" najlepiej pod względem fizycznym jak i sportowym. O przewadze zespołu z Rotterdamu nad drużynami Ajaksu i PSV decydują szczególnie dwa czynniki:
1) Bardzo szeroka kadra Feyenoordu na tle rywali.
2) Obecność doświadczonych zawodników mających bardzo duży wpływ na grę zespołu.
Natomiast największą bolączką Ajaksu jest bardzo młoda kadra oraz niezgranie zespołu spowodowane dużymi zmianami personalnymi, szczególnie w ofensywie. PSV może mieć problem z łączeniem gry w Lidze Mistrzów z gra w lidze co było widać już w zeszłym sezonie i gdyby nie frajersko rozegrana końcówka sezonu przez Ajax w Eindhoven mistrzostwa by nie było.
Największą zagadką jest dla mnie to czy Feyenoord utrzyma tą formę przez cały sezon czy może przydarzy mu się znowu kolejna fatalna passa jak w poprzednim sezonie. Szczególnie ważna będzie przerwa między rundami, bo to błędy w przygotowaniach zimowych zespołu miały chyba największy wpływ na tych siedem porażek z rzędu.
Natomiast patrząc na grę Feyenoordu nachodzi mnie myśl, że Giovanni van Bronckhorst byłby idealnym selekcjonerem dla reprezentacji Holandii i narzucając jej styl prezentowany przez jego obecną drużynę doprowadziłby ją z powrotem na szczyt i może nawet poprawił własny wynik osiągnięty jeszcze jako zawodnik w RPA.
Cała sytuacja Feyenoordu przypomina tą Sportingu Lizbona w Portugalii. Oba zespoły dzięki świetnym trenerom, produktom własnej akademii oraz racjonalnej polityce transferowej mogą powrócić na szczyt i zdobyć mistrzostwo.