Już dziś Piast Gliwice stanie przed sporym wyzwaniem. Na stadionie Parken w Kopenhadze brązowi medaliści PKO Ekstraklasy zmierzą się z wicemistrzem Danii, FC Kopenhagą. Chociaż to gospodarze będą murowanym faworytem, podopieczni Waldemara Fornalika nie stoją na straconej pozycji. Co wiadomo o drużynie „Loverne”? Czy FC Kopenhaga jest faktycznie tak straszna, jak ją malują?
Jednego możemy być pewni – najbliższy rywal Piasta jest zdecydowanie większą „marką” od jego poprzednich przeciwników.
FC Kopenhaga – historia klubu
Niech o potędze FC Kopenhaga świadczy fakt, że jest najbardziej utytułowaną drużyną w Danii, licząc od 1991 roku, kiedy to wprowadzono obecne zasady rozgrywek. Dotychczas ma na swoim koncie 13 tytułów mistrzowskich, siedem wicemistrzostw oraz osiem pucharów krajowych. Reszta stawki pozostaje pod tym względem daleko w tyle. Na drugim miejscu w „tabeli wszechczasów” jest największy rywal „Lwów”, Broendby IF, który dotychczas wygrał ligę siedem razy.
Gdybyśmy jednak liczyli mistrzostwa osiągane przed 1991 rokiem, liderem byłby Kjöbenhavns Boldklub, utworzony w 1878 roku, ponieważ zdobył łącznie mistrzostwo Danii 15 razy. W 1992 roku jednakże klub ten wraz z Boldklubben 1903 stworzył fuzję, którą dzisiaj znamy jako… FC Kobenhavn. Broendby natomiast w ogólnym rozrachunku ma na swoim koncie dziesięć mistrzostw.
Po wspomnianym połączeniu dwóch znanych oraz utytułowanych klubów FC Kopenhaga już w sezonie 1992/1993 mogła świętować pierwsze w historii mistrzostwo, wyprzedzając ostatecznie o punkt Odense. W XXI wieku natomiast na 20 możliwych triumfów „Loverne” odniosło ich aż 12. Dopiero Midtjylland w ostatnim czasie poważniej postawiło się Kopenhadze, triumfując w kampaniach 2014/2015, 2017/2018 oraz 2019/2020.
FC Kopenhaga czterokrotnie występowała w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Ostatni raz dokonała tego w sezonie 2016/2017. Największym osiągnięciem klubu w tych rozgrywkach jest 1/8 finału w kampanii 2010/2011, kiedy to mocniejsza okazała się Chelsea F.C. „Loverne” regularnie występują natomiast w Lidze Europy. Najlepszym wynikiem w historii startów w tym pucharze jest niedawny ćwierćfinał, w którym to lepszy po dogrywce okazał się Manchester United.
#UCLdraw Group B: Real Madrid, Juventus, Galatasaray A.S., FC Copenhagen pic.twitter.com/Wg84Nd3L1b
— NOW Sport (@NOWSport) August 29, 2013
Poprzedni sezon
Wspomniane rozgrywki 2019/2020 wygrane przez Midtjylland pokazały, że FC Kopenhaga nie jest jednak takim hegemonem w Danii, jak życzyliby sobie tego kibice. Po 26 kolejkach rundy zasadniczej „Lwy” zgromadziły 56 punktów, aż dziewięć mniej od późniejszego triumfatora. Szczególnie istotne okazały się przegrane starcia z niżej notowanymi rywalami, jak Esbjerg czy Hobro, oraz dwukrotne porażki właśnie z Midtjylland. Klęski 4:0 oraz 4:1 nie pozostawiały wątpliwości, która drużyna bardziej zasługiwała na mistrzostwo. Łącznie najbliższy rywal Piasta wygrał 18 razy, zremisował dwukrotnie oraz poniósł sześć porażek.
Mimo tego, Kopenhaga nadal po rundzie zasadniczej pozostawała w grze. W Danii bowiem, podobnie jak do niedawna w Polsce, obowiązuje podział na grupy mistrzowską oraz spadkową. Zawodnicy prowadzeni przez Staale Solbakkena ponownie jednak zawiedli. Przeprowadzone w ekspresowym tempie (dziesięć starć od 14 czerwca do 26 lipca) spotkania udowodniły, że FC Kopenhaga na mistrzostwo nie zasłużyła. Cztery porażki, trzy remisy oraz zaledwie dwa zwycięstwa spowodowały, że ostatecznie strata do Midtjylland wyniosła aż 14 punktów.
Awer Mabil/FC Midtjylland.
Champions of Denmark! 🏆 pic.twitter.com/uoROEYkZt9
— Subway Socceroos (@Socceroos) July 27, 2020
O wiele lepiej natomiast gra Duńczyków wyglądała w Lidze Europy. „Lwy” bowiem odpadły po wspomnianym ćwierćfinale. I chociaż przewaga „Czerwonych Diabłów” była wyraźna, to do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. Dopiero wykorzystany przez Bruno Fernandesa rzut karny w 95. minucie dał awans drużynie z Anglii. Wcześniej za to Kopenhaga bez żadnych problemów wyeliminowała mistrza Turcji, Basaksehir, pokonując go aż 3:0. W fazie grupowej natomiast mierzyła się z FC Lugano, Dynamem Kijów oraz Malmo FF. Duńczycy zajęli w niej drugie miejsce, zdobywając dziewięć punktów. Dwa oczka więcej uzbierali Szwedzi, a wicemistrzowie Ukrainy zakończyli rozgrywki z dorobkiem siedmiu punktów.
Początek obecnego sezonu w wykonaniu FC Kopenhaga
W połowie września miała miejsce inauguracja nowego sezonu Superligi. FC Kopenhaga, mówiąc łagodnie, nie rozpoczęła go najlepiej. Po dwóch rozegranych kolejkach wicemistrzowie mają na swoim koncie zero punktów oraz bilans bramkowy 3:5. Szczególnie bolesna okazała się porażka w derbowym starciu z Broendby, które pokonało odwiecznego rywala 2:1. – Patrząc na liczbę szans oraz przebieg gry, wygrywasz taki mecz dziewięć na dziesięć razy – mówił po tym spotkaniu Ståle Solbakken, trener FC Kopenhaga pełniący tę funkcję od 2013 roku.
Wynik końcowy,Wilczek się zapisał. pic.twitter.com/BJ4tqKvC55
— Fidelio780 (@Radek780_) September 20, 2020
Tegoroczne eliminacje do Ligi Europy FC Kopenhaga rozpoczęła od II rundy. Jej przeciwnikiem był szwedzki IFK Göteborg, którego ostatecznie pokonała 2:1. Korzystny wynik zawodnicy Staale Solbakkena jednakże wyszarpnęli w ostatnich minutach spotkania. Pierwszą, wyrównującą, bramkę strzelił w 83. minucie Robert Mudrazija, a dwie minuty później wynik ustalił 21-letni Jonas Older Wind.
Mocne i słabe strony rywala Piasta
Jak pokazują niekorzystne wyniki w lidze oraz wymęczone zwycięstwo z Göteborgiem, FC Kopenhaga nie przeżywa najlepszego czasu w swojej historii. O bliższe przedstawienie słabych stron wicemistrza Danii poprosiliśmy Wiktora Morawskiego, kibica reprezentacji Danii, który uważnie śledzi również tamtejszą ligę: – Ich największą słabością jest obecnie linia obrony. Choć na papierze nie wygląda ona źle, w praktyce ma problemy z wzajemnym asekurowaniem się i z gorszą formą swoich piłkarzy. Nawet tacy gracze jak środkowy obrońca Victor Nelsson czy bramkarz Karl-Johan Johnsson, którzy mają być ostoją tej formacji, nie ustrzegli się ostatnio błędów indywidualnych. Oczywiście wszyscy oczekują, że defensywa szybko odzyska dawną siłę, a piłkarze zaczną grać na miarę swoich możliwości, ale tak jak pisałem, obecnie są bez formy.
Duńczycy mają naturalnie też swoje atuty: – Jeśli chodzi o zalety, to na pewno indywidualna jakość piłkarzy. Tacy gracze jak Viktor Fischer czy Rasmus Falk Jensen potrafią w pojedynkę przechylić losy spotkania na korzyść „Loverne”. To właśnie skrzydła, dośrodkowania, a także stałe fragmenty gry są najgroźniejszą bronią FCK. Mają jednak drobny problem z grą w ataku pozycyjnym, ale wydaje się, że i ten wariant gry dopracowali. Jest to też zespół dobry fizycznie oraz potrafi utrzymać się przy piłce, choć preferuje szybki atak.
Rasmus Falk Jensen vs Manchester United pic.twitter.com/3oYvd3da56
— Krytyk Piłkarski (@krytykpilkarski) August 13, 2020
Czy Piast Gliwice może upatrywać swojej szansy w pustych trybunach bądź lekceważącej postawie gospodarzy? Znawca ligi duńskiej przybliża nam, że to się raczej nie wydarzy: – Puste trybuny to oczywiście spora strata gospodarzy, jednak zdążyliśmy już się do tego przyzwyczaić i nie powinno to mieć drastycznego wpływu na ten mecz. Nie ma możliwości zlekceważenia Piasta. Tak, nikt nie wyobraża sobie, by FC Kopenhaga nie przeszła ekipy z Polski, jednak nie oznacza to lekceważenia. Kopenhaga notuje słaby start sezonu i nie zaryzykuje odpadnięcia z Ligi Europy np. wystawieniem rezerw.
Kamil Wilczek łącznikiem obu drużyn
Z pewnością spotkanie to będzie szczególnym wydarzeniem dla nowego zawodnika FC Kopenhagi, Kamila Wilczka. Polak występował w Piaście w latach 2009–2010 oraz 2013–2015. Napastnik w barwach „Piastunek” został królem strzelców sezonu 2014/2015, zdobywając 20 bramek. Później występował w Carpi FC 1909, Broendby IF oraz Göztepe SK. Swój najlepszy czas trzykrotny reprezentant Polski przeżył właśnie w Danii. W październiku zeszłego roku pisaliśmy o dobrych występach napastnika w barwach Broendby. W ostatnim czasie ponownie głośno zrobiło się o Wilczku na Półwyspie Jutlandzkim, ponieważ został zaprezentowany jako nowy zawodnik FC Kopenhaga, co nie mogło spodobać się kibicom Broendby. Doszło nawet do tego, że duński minister ds. cudzoziemców i integracji, Mattias Tesfayes, nazwał Wilczka „Kamilem Wypłatą”: – Człowiek na takim stanowisku nie powinien pisać takich rzeczy nawet w formie żartu. Przesadził. Skompromitował się całkowicie – mówił napastnik w rozmowie z serwisem Sportowefakty.wp.pl.
Kamil #Wilczek wraca do Danii.
Tym razem będzie jednak graczem FC #København, czyli odwiecznego rywala #Brøndby IF. pic.twitter.com/Yy4uF1MWpS
— Nasz Futbol (@NaszFutbol) August 6, 2020
Los chciał, że już w drugiej kolejce FC Kopenhaga zagrała… właśnie z Broendby. Co więcej, nowy napastnik „Lwów” otworzył wynik spotkania, lecz, jak już wiadomo, rywal Piasta ostatecznie przegrał 2:1. Dziś z pewnością Wilczek ponownie będzie chciał wpisać się na listę strzelców: – Mam wiele dobrych wspomnień stamtąd i wciąż mam dobre kontakty z klubem – powiedział zawodnik w rozmowie z mediami klubowymi.
– Są silni, lecz mamy cechy, które pozwolą nam wygrać to spotkanie i tylko to się dla nas liczy – dodał Polak. Piast musi dać z siebie wiele, aby nie doszło do sytuacji sprzed roku. Wtedy to występujący wówczas w FC Riga Kamil Biliński pogrążył ówczesnego mistrza Polski, strzelając decydującą o losach awansu bramkę. Chociaż to FC Kopenhaga pozostaje zdecydowanym faworytem, to Duńczycy nie są drużyną idealną i Piast nie jest w tym starciu skazany na pożarcie. Zwłaszcza że brak rewanżu może ułatwić brązowym medalistom ekstraklasy zadanie.