To już jest koniec. FC Barcelona sięgnęła dna, czyli o kresie epokowej drużyny


Miarka się przebrała. Historyczna klęska 2:8 musi zwiastować nowe początki, bez których w Katalonii się nie obejdzie

15 sierpnia 2020 To już jest koniec. FC Barcelona sięgnęła dna, czyli o kresie epokowej drużyny
barcablaugranes.com

Turyn, Rzym, Liverpool oraz Lizbona. Ostatnie cztery sezony w fazie pucharowej Ligi Mistrzów to dla Barcelony droga przez mękę, wysłana złudną nadzieją. Zaczęło się od historycznej "remontady" z PSG, a kończy się na historycznej porażce 2:8, o której świat nigdy nie zapomni. Odpadnięcie FC Barcelona z ćwierćfinału Ligi Mistrzów nie jest żadną nowością. Z roku na rok "Blaugrana" robi to w coraz to bardziej "spektakularny" sposób. Klub wypełnia się hańbą. Klub, który już dawno przestał być uważany za poważny.


Udostępnij na Udostępnij na

FC Barcelona jak żaden inny klub żyje we własnym, wyimaginowanym i stworzonym na swoje potrzeby świecie. Zachłyśnięty sukcesami w latach 2006-2015 zaczyna odczuwać skutki zakłamywania rzeczywistości. Piątkowe starcie z Bayernem, zakończone historyczną wtopą jest jak pobudka z pięknego snu, który tak naprawdę okazał się być koszmarem.

Wielki klub stoczony do poziomu średniaka

W Hiszpanii przed hitowym starciem z Bayernem Monachium wytworzyła się narracja, według której FC Barcelona wcale nie powinna się bać starcia z mistrzem Niemiec. Wiemy to doskonale, prasa w każdym kraju słynie z lekceważenia rywali zza granicy. Podobnie było w Niemczech, lecz tam wszyscy przepowiadali to, co naprawdę miało miejsce na Estadio Da Luz.

Środowisko Bayernu prowokowało, bo znało swoją moc. Barcelona nie odpowiadała, chcąc zrobić to na boisku. Sztuka ta się nie udała, lecz podstawy, aby to wykonać były. Mecz przez pełne 90 minut był otwarty, a już w pierwszych 20 minutach FC Barcelona mogła śmiało prowadzić 3:1. W takich spotkaniach decydują detale, forma indywidualna zawodników oraz ich błędy, które po stronie Barcelony osiągały horrendalne liczby.

Wysoko ustawiona jedenastka piłkarzy z Monachium wymuszała na defensywie Barcelony mnóstwo błędów, które raz po raz przyczyniały się do strat kolejnych bramek. Bezsilna Barcelona mogła przypominać reprezentację Brazylii z mundialu w 2014 roku, ulegającą wówczas Niemcom 1:7. W tym jednak przypadku wymiar kary mógł być zdecydowanie wyższy. „Katalończycy” byli osłupieni, mając w głowach poprzednie wydarzenia, tak bardzo podobne. Bayern ani przez chwilę nie myślał o zwolnieniu tempa. A to wyróżnia największych, którzy w żadnym wypadku nie myślą o minimalizmie.

FC Barcelona, czyli życie historią i marzeniami

Problemy FC Barcelona przed starciem z Bayernem zostały schowane pod dywan, aby w jak najlepszy sposób przygotować się na to jedno starcie, mogące odwrócić losy sezonu o 180 stopni. Losu oszukać się jednak nie da. Wszystko wyszło na jaw już od początku spotkania. Te, z perspektywy czasu uważane będzie za epokowe. Takie, kończące erę wielkiej Barcelony, bezwzględnie zmuszonej do wprowadzenia szeroko idących zmian w klubie.

One potrzebne są już od kilku dobrych lat. Wszystko sypać zaczęło się od odejścia Neymara. A to bardzo wymowne, aby utrata jednego zawodnika przyczyniła się do tak wielu nieszczęść i to w jednym z największych klubów na świecie. Projekt sportowy wciąż trzyma się na ostatnich latach Messiego, które obecnie powinny być wyłącznie dodatkiem, a nie punktem wyjścia. Gwardia Barcelony musi zrobić miejsce nowemu pokoleniu, chcącego osiągnąć te rzeczy, które legendy Barcelony już dawno mają na koncie.

Zdaje się, że w tym kierunku klub zmierza. Aby jednak uniknąć podobnych kompromitacji, konstrukcja szatni oraz jej podział powinny ulec odwróceniu. Priorytetem powinna być młodzież. Starci powinni ustępować, choć wygodne kontrakty i niemal stałe miejsce w składzie temu nie służą. Najlepszym tego dowodem była postawa całej wyjściowej jedenastki na mecz z Bayernem. Katastrofalna forma duetu Messi-Suarez, nie pomagający w bramce Ter Stegen. Zawiodły filary zespołu, na których w tym starciu najbardziej liczono.

Przyszłość FC Barcelona

– Czujemy wstyd. Nie możemy tak odpadać, tym bardziej, że to nie pierwszy taki raz. Ani nie drugi. Dotknęliśmy dna. Klub potrzebuje gruntownych zmian. Jeśli mam odejść, by przyszli nowi gracze, odejdę. Nie można dłużej maskować tego, że w Europie nie jesteśmy konkurencyjni – powiedział w wywiadzie pomeczowym Gerard Pique.

Przyszły prezydent klubu, na jakiego pisze się środkowy obrońca dotyka sedna. Zacząć należy od zmian strukturalnych w klubie, które wymagane są gołym okiem. Już teraz mówi się o przyspieszonej elekcji. W najbliższym czasie zobaczyć powinniśmy nowe twarze na stanowiskach dyrektorów Barcelony. Z pracą pożegnać się może chociażby Eric Abidal. Szczegóły otrzymamy po poniedziałkowym zebraniu zarządu, na którym podejmowane będą pierwsze kroki.

Tak fatalny koniec sezonu to kumulacja ciągnących się problemów. Spraw nierozwiązanych, zaczynających się właśnie w siedzibie klubu, a nie w szatni. Lecz i w niej już od dawna nie jest tak, jak być powinno. Dla tak wysokiej porażki w 1/4 LM nie ma żadnego usprawiedliwienia. Mimo tylu problemów, jedenastka Barcelony to dalej mocna ekipa, której nie przystoi utrata 8 bramek w jednym spotkaniu. Skruchę wykazać powinni nie tylko ci postawieni wyżej, ale i piłkarze, którym przytrafia się to po raz kolejny. Wina więc leży po środku. To oznacza, że każdy po kolei w klubie powinien zastanowić się nad swoją rolą w nim, bo klub dotknął dna, z którego wydostać się należy wspólnymi siłami.

Praca od podstaw

Kolejną niechybną zmianą będzie ta na pozycji szkoleniowca. Quique Setien już od samego początku wydawał się być ryzykownym wyborem, a koniec jego historii na Camp Nou tylko to potwierdza. Były trener Realu Betis nie poradził sobie z prowadzeniem wielkiego klubu i zarządzaniem szatni wypełnionej gwiazdami. Relacji pomiędzy nim a drużyną praktycznie nie było. Absurd gonił absurd. Drużyna postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce, lecz to na dobrze naoliwioną maszynę Hansiego Flicka było zdecydowanie za mało.

– Ten mecz pokazał, że mamy wiele problemów w naszym zespole. Nie można tego zaakceptować, wiele będzie musiało się zmienić. Niniejszym chcę przeprosić fanów. Sposób, w jaki graliśmy, jest hańbą dla takiego klubu jak Barcelona – powiedział Frenkie De Jong w pomeczowym wywiadzie.

Trudno nie zgodzić się z kimś, na kim nowa FC Barcelona powinna zostać budowana. Pierwszy sezon Holendra na Camp Nou jest najgorszym dla klubu od sezonu 2007/2008, który również zakończył się brakiem jakiegokolwiek trofeum. Wówczas postawiono na rewolucję, której przodował Pep Guardiola, wprowadzając „Dumę Katalonii” na sam piłkarski szczyt. Po piątkowej klęsce FC Barcelona bezsprzecznie z niego spadła. Czas na ponowne wspinanie się, tyle że pod nowym szyldem.

https://twitter.com/BT_Snaps/status/1294569192683786242

Aby klub ponownie wrócił na europejskie salony, potrzebne jest duże nazwisko na posadzie trenera, robiące wrażenie zwłaszcza na piłkarzach. Już teraz mówi się o możliwym zatrudnieniu Mauricio Pochettino, który po sprostowaniu swoich słów sprzed dwóch lat nie wyklucza niczego, a to poniekąd otwiera furtkę do posady trenera FC Barcelona. Innym rozwiązaniem jest legenda klubu Xavi. Szkoleniowiec Al Sadd wolałby poczekać na nowe rozdanie w Barcelonie, a te rozpocząć miałby nowy zarząd, zatrudniający wówczas Xaviego.

Era FC Barcelona się kończy, a nie tak sympatycy „Blaugrany” wyobrażali sobie ostatnie lata Messiego na Camp Nou. Wszystko doszczętnie się sypie jeszcze z nim w składzie. To nie daje wielu powodów do optymizmu, kiedy Argentyńczyka już w Barcelonie nie będzie.

 

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze