FC Barcelona po kilku latach posuchy powraca na odpowiednie tory. Zespół się rozwija, gra coraz lepiej i co najważniejsze — wygrywa. Miesiąc temu „Duma Katalonii” sięgnęła po pierwsze w tym sezonie trofeum, wygrywając tym samym Superpuchar Hiszpanii. Jak zapowiada Xavi, do wygrania są jeszcze trzy trofea. W czwartek nastąpi poważna weryfikacja tych słów, gdyż na Camp Nou przyjeżdża Manchester United. Czy „Duma Katalonii” sprosta wyzwaniu?
W FC Barcelonie przez ostatnie lata panował wielki chaos. Słabsza forma, zmiany na stanowisku trenera, odejście Leo Messiego czy różne pozaboiskowe afery związane z klubem i poprzednimi władzami. Wciąż zresztą do mediów wypływają niewyjaśnione sprawy sprzed lat, z których klub musi się tłumaczyć.
Mimo to wszystko pomału zmierza ku dobremu, a odzwierciedlenie tego możemy zobaczyć na boisku. „Blaugrana” w ostatnich tygodniach sięgnęła po Superpuchar Hiszpanii, wypracowała sobie przewagę 11 punktów w lidze nad Realem Madryt i pozostaje niepokonana od październikowego spotkania z Bayernem. Choć trudno mówić w tym przypadku o jakimkolwiek faworycie, to jednak FC Barcelona wymieniana jest częściej jako potencjalny uczestnik 1/8 finału.
FC Barcelona z obroną ze stali
Obecnie jednym z większych atutów Barcelony jest jej formacja obronna. „Duma Katalonii” w 21 meczach ligowych aż 16 razy zachowywała czyste konto, straciła przy tym jedynie siedem bramek. Jest to nie tylko najlepszy wynik w Hiszpanii, lecz także w całej Europie, biorąc pod uwagę czołowe ligi. Między słupkami niesamowitą formę złapał Marc-Andre ter Stegen, który w tym sezonie spisuje się fenomenalnie. Bramkarz zażegnał swoje problemy zdrowotne, które wpływały na jego dyspozycję w poprzednich latach, i śmiało można zaliczyć Niemca do ścisłego grona najlepszych golkiperów w Europie.
16 clean sheets and seven goals conceded in 21 games.
Good luck getting past Marc-André ter Stegen 🛑 pic.twitter.com/LhEnqglquF
— B/R Football (@brfootball) February 12, 2023
Przed 30-latkiem bardzo dobrze spisuje się dwójka stoperów w postaci Ronalda Araujo i Andreasa Christensena. Urugwajczyk z każdym kolejnym meczem się rozwija i bardzo trudno jest go ominąć. Prócz tego, że jest wysoki i bardzo dobrze radzi sobie w starciach fizycznych, nie traci też na szybkości, co sprawia, że jest niezmiernie trudno go ominąć. Araujo także coraz lepiej sobie radzi z wyprowadzaniem futbolówki przy akcjach Barcelony, co robi z niego jeszcze bardziej kompletnego zawodnika. Z Urugwajczykiem znakomicie uzupełnia się Andreas Christensen, którego transfer okazał się strzałem w dziesiątkę. Zawodnik bardzo dobrze wpisuje się w filozofię Xaviego, znakomicie rozgrywa piłkę, a na dodatek jest skuteczny przy pojedynkach w obronie. Duńczyk stał się kimś, kim wcześniej miał być Eric Garcia.
Boki obrony FC Barcelona także zasługują na pochwałę. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na wachlarz możliwości, jaki ma szkoleniowiec „Blaugrany”. Na lewej obronie Xavi ma do wyboru dwóch piłkarzy znajdujących się w doskonałej formie. Jedną z opcji jest młody, szybki i dynamiczny Alejandro Balde, który w ciągu ostatnich tygodni niesamowicie się rozwinął. Drugą opcją jest doświadczony Jordi Alba, który ostatnimi czasy jest w bardzo dobrej dyspozycji. Potrafi znakomicie dograć piłkę w pole karne, o czym niedawno mogła się przekonać Girona. Na prawej obronie natomiast najczęściej występuje Jules Kounde, który nie ma problemów z grą na boku obrony. Oprócz Francuza jest jeszcze Sergi Roberto, który akceptuje rolę zmiennika i w końcu zaczyna grać na miarę oczekiwań.
Zastąpić kontuzjowanych
Choć najgorszy czas związany z kontuzjami FC Barcelona ma już za sobą, to w meczu z Manchesterem United zabraknie dwóch bardzo ważnych postaci. Pierwszą z nich jest Sergio Busquets. Kapitan „Blaugrany” jeszcze do niedawna był krytykowany za swoją grę. Nie było można się temu dziwić, gdyż Hiszpan w ważniejszych meczach z bardziej wymagającymi rywalami często już nie nadążał. Jednak wraz ze zmianą ustawienia przez Xaviego na wariant z czterema pomocnikami i jednym nominalnym skrzydłowym Busquets zacząć znakomicie sobie radzić. Do pomocy dostał Frenkiego de Jonga i na tym skorzystał 34-latek. Niestety z powodu kontuzji kostki, której Hiszpan nabawił się w meczu z Sevillą, nie będzie gotów na pierwsze spotkanie 1/16 finału.
Zastąpić doświadczonego pomocnika będzie miał Franck Kessie, dla którego jest to olbrzymia szansa. Zawodnik z WKS pierwszych miesięcy na Camp Nou nie może zaliczyć do udanych. Media już pisały o jego potencjalnym odejściu zimą, gdyż ich zdaniem pomocnik nie wpasował się do barcelońskiego stylu. Sam piłkarz informował, że chce odnieść sukces w bordowo-granatowych barwach, i teraz będzie miał do tego okazję. Ostatnie mecze były udane w wykonaniu Kessiego. Solidne występy z Sevillą i Villarrealem, w tym pierwszym spotkaniu zdołał zanotować ładną asystę. Teraz przed nim najważniejszy test, w którym przeciwnikiem będą „Czerwone Diabły”.
Kessie with another solid performance. pic.twitter.com/hx6Ya3ojvi
— Barça Universal (@BarcaUniversal) February 12, 2023
Tym drugim kontuzjowanym jest Ousmane Dembele, który w ostatnich tygodniach napędzał ataki FC Barcelona. Z powodu kontuzji przegapi on oba starcia z ekipą Erika ten Haga. Zamiast Francuza zobaczymy najpewniej Raphinhę, dla którego także jest to szansa na pokazanie swoich umiejętności. Pierwsze miesiące spędzone w stolicy Katalonii, podobnie jak dla Kessiego, nie były udane i teraz Brazylijczyk musi wykorzystać swoją okazję do gry. Do tej pory podczas nieobecności Dembele Rahinha w trzech spotkaniach strzelił dwie bramki i zanotował asystę. Zawodnik jest także bardzo chwalony za pracę, którą wykonuje bez piłki. Dobrze presuje, a to jest obecnie jeden z głównych atutów drużyny Xaviego.
Jesienią coś nie zagrało — jak zmieniła się od tego czasu FC Barcelona?
Możemy chwalić Barcelonę, ale trzeba mieć na uwadze, że kilka miesięcy temu ta sama drużyna zajęła 3. miejsce w grupie Ligi Mistrzów. No właśnie – pytanie, czy to ta sama drużyna. Od tego czasu sporo się zmieniło. Abstrahując od meczów z Viktorią Pilzno, w których trzy punkty były obowiązkiem, FC Barcelona nie wygrała żadnego z czterech meczów. W pierwszym spotkaniu z „Bawarczykami” drużyna Xaviego zaprezentowała się całkiem nieźle. „Duma Katalonii” dochodziła do groźnych sytuacji, ale Robert Lewandowski i Pedri marnowali swoje okazje. Bayern Monachium okazał się sprytniejszy i skuteczniejszy, przez co ostatecznie wygrał 2:0.
Następnie przyszły dwa starcia z Interem, które wyglądały nieco inaczej od pojedynku z mistrzami Niemiec. Do pierwszego meczu z włoskim klubem „Blaugrana” przystępowała bez swoich gwiazd. Z powodu kontuzji spotkanie przegapili Ronald Araujo, Jules Kounde, Frenkie de Jong, Memphis Depay oraz Hector Bellerin, a na dodatek przedwcześnie boisko musiał opuścić Andreas Christensen. FC Barcelona rozgrywała ten mecz z zupełnie inną defensywą, co mocno utrudniło sytuację klubu.
Przed rewanżem sytuacja drużyny nie za bardzo się zmieniła. Wyleczyć zdołał się jedynie de Jong, ale i tak Holender nie był gotowy na rozegranie meczu w pełnym wymiarze czasowym. Skład wciąż nie był kompletny. Na brak zwycięstwa mogło mieć też wpływ kilka błędnych decyzji Xaviego, który po czasie prawdopodobnie żałuje kilku z nich. Kontrowersyjne było postawienie na Marcosa Alonso kosztem Alejandro Balde czy Jordiego Alby i odbiło się to na szkoleniowcu czkawką. Hiszpański trener jednak wyciągnął wnioski, a przez te parę miesięcy zdołał lepiej poznać drużynę. Były kapitan drużyny zmienił również ustawienie, a nieobecni piłkarze dawno już wrócili do kadry meczowej. Tak więc obecna FC Barcelona nieco różni się od tej sprzed paru miesięcy.
Co pokazuje przeszłość?
W XXI wieku FC Barcelona mierzyła się z Manchesterem United sześciokrotnie. Cztery razy wygrywała „Duma Katalonii”, raz był remis i również raz zwyciężał Manchester United. Dwa ostatnie wymienione rezultaty miały miejsce w 2008 roku, kiedy to „Czerwone Diabły” wyeliminowały „Blaugranę” z Ligi Mistrzów, będąc górą w półfinałowym starciu. Później nadeszła dobra passa „Dumy Katalonii”. Złota drużyna Guardioli dwukrotnie pokonała klub z czerwonej części Manchesteru w finale Ligi Mistrzów. W 2009 roku rezultat wynosił 2:0, a dwa lata później 3:1. Serię kontynuował Ernesto Valverde, który wyrzucił Manchester United z rozgrywek, wygrawszy oba ćwierćfinałowe mecze w sezonie 2018/2019.
𝐂𝐎𝐌𝐈𝐍𝐆 𝐒𝐎𝐎𝐍
An all-new episode of Barça vs Manchester United pic.twitter.com/CbtKIVCV3X— FC Barcelona (@FCBarcelona) February 15, 2023
Warto też zwrócić uwagę na polski akcent, jakim jest oczywiście Robert Lewandowski. Kapitan naszej reprezentacji w meczu o stawkę jeszcze nigdy nie zagrał przeciwko „Czerwonym Diabłom”. Jego bilans przeciwko angielskim zespołom wygląda imponująco — dziesięć bramek i siedem asyst w 17 spotkaniach. Teraz przed Polakiem okazja do wyśrubowania tych statystyk. Jutro jednak zdarzyć może się wszystko. Grają ze sobą dwa klasowe zespoły, które obecnie są w dobrej formie. Dla Manchesteru United jest to także okazja, aby odnieść swoje pierwsze w historii zwycięstwo na Camp Nou, gdyż nigdy wcześniej się mu to nie udało.