Przed tygodniem porażka na nowym stadionie Tottenhamu. Media zaczynają krytykować podopiecznych Guardioli, nie zostawiając suchej nitki na samym szkoleniowcu. Można odnieść wrażenie, że „Obywatele” już polegli. Po raz drugi z rzędu wyeliminuje ich drużyna z Premier League. Jednakże wszystkie te przypuszczenia to reakcje mediów na gorąco po meczu. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że skreślanie dziś City to głupota…
Owszem, porażka w pierwszym meczu stawia „The Citizens” w znacznie gorszym położeniu niż przed tygodniem. Jedni powiedzą, że gra u siebie to atut. Jednak nie do końca, gdyż strata bramki przez gospodarzy może dzisiaj być dla nich opłakana w skutkach. Wówczas będą musieli strzelić co najmniej trzy gole, by cieszyć się z awansu. Dzisiaj City będzie musiało jak najszybciej odrobić jednobramkową stratę i na spokojnie szukać drugiego gola.
Z drugiej strony należy sobie powiedzieć jasno, że ten mecz trzeba wygrać. Najlepiej nie zwracając uwagi na możliwe scenariusze. Dla Pepa Guardioli poprzednia przegrana może być atutem. – Czasami porażka 0:1 może być lepsza od remisu 0:0, bo wiesz wtedy doskonale, co masz zrobić. Przy 0:0 zastanawiasz się, czy ważniejszy jest atak, czy obrona. Nasza sytuacja jest jasna i musimy zdobywać bramki – mówił po porażce z Tottenhamem szkoleniowiec City.
Ciągła walka
Przed tygodniem pisaliśmy o wielkiej szansie triumfu obecnych mistrzów Anglii na wszystkich czterech frontach. „Obywatele” mają już za sobą wygrany Puchar Ligi Angielskiej i wciąż są w grze o Puchar Anglii, wygraną w lidze oraz cały czas walczą o triumf w Lidze Mistrzów.
Wielokrotnie mówiłem, że Premier League jest dla mnie najważniejszym tytułem Pep Guardiola na konferencji przed rewanżem z Tottenhamem
Rozgrywki ligowe w Anglii są najcięższe ze wszystkich topowych lig europejskich. Piłkarze grają tam nieprzerwanie od sierpnia do maja. Nic dziwnego, że na pewnym etapie sezonu brakuje angielskim ekipom siły. Zwłaszcza kiedy jedna z tych drużyn cały czas walczy o triumf we wszystkich rozgrywkach. Podopieczni katalońskiego menedżera, jeśli zdobędą poczwórną koronę, będą pierwszą ekipą w Anglii, która tego dokonała.
Być może to ogromna presja osiągnięcia tego, co niemożliwe, co do tej pory niezdobyte sprawiła, że w zeszłym tygodniu pretendenci do zdobycia poczwórnej korony przegrali w Londynie. Warto również wspomnieć o tym, że podopieczni Mauricio Pochettino byli nadzwyczaj zmotywowani na tamto spotkanie. Wreszcie mogli bowiem zagrać w Lidze Mistrzów na swoim niedawno otwartym stadionie.
Kataloński geniusz
Nie trzeba przekonywać, że stać City na triumf w Lidze Mistrzów. Odkąd obecnych mistrzów Anglii objął Pep Guardiola, zespół z niebieskiej części Manchesteru stawiany jest w roli faworyta do triumfu w tych prestiżowych rozgrywkach. Nic dziwnego w tym, że oczekiwania wobec „Obywateli” są ogromne.
Guardiola zdaje sobie z tego sprawę. Jednak zwycięstwo w Lidze Mistrzów zaczyna być dla niego kompleksem, gdyż szkoleniowiec triumfował w tych rozgrywkach dwa razy, ale tylko z FC Barcelona. Później był bliski zwycięstwa w Bayernie Monachium, ale z bawarskim klubem najdalej zaszedł do półfinału.
– W tak wielkim klubie jak Bayern przez trzy lata wygrałem absolutnie wszystko poza Ligą Mistrzów. To była wielka porażka, którą muszę zaakceptować. Czuję się lepiej, kiedy wiem, że moja drużyna musi wygrać. Trzeba jednak też zaakceptować, że inne drużyny okazały się lepsze – mówił Guardiola na konferencji przed meczem z Tottenhamem.
Z ekipą z Etihad Stadium najdalej był w ćwierćfinale. Choć sam trener przekonuje, że nie przyszedł do Manchesteru, by wygrać Ligę Mistrzów. – Nie przyjechałem tutaj, by wygrać Ligę Mistrzów, chociaż wiem, że ludzie tak mówią. Przyszedłem do tego klubu, by zespół grał w taki sposób jak przez ostatnich 20 miesięcy. Chcę, by drużyna prezentowała styl, który oczekuję, ale oczywiste jest, że chcę wygrać Champions League – tłumaczył szkoleniowiec.
***
Niektórzy twierdzą, że słowa Guardioli o tym, iż zwycięstwo w Lidze Mistrzów to nie jest jego cel numer jeden, są zasłoną dymną. Złośliwcy twierdzą, że przyszedł do Manchesteru właśnie w tym celu, a o tym, czy to prawda, przekonamy się po zakończeniu rozgrywek. Możliwe bowiem, że jeśli City pod wodzą katalońskiego geniusza nie zwycięży w tym sezonie w Lidze Mistrzów, to najzwyczajniej w świecie zostanie on zwolniony niedługo po zakończeniu obecnej kampanii.
Z drugiej strony, jeśli „The Citizens” zwyciężą w obecnej kampanii w Premier League, to będą mieli już na koncie dwa triumfy, a nie zapomnijmy, że liczą się jeszcze w Pucharze Anglii. Zwalnianie trenera za to, że jego ekipa nie triumfowała w najtrudniejszych na świecie rozgrywkach klubowych, to szczyt głupoty. Zważywszy również na to, że Guardiola wykonuje w Manchesterze naprawdę świetną robotę.
Prawda jest taka, że powyższy scenariusz na temat zwolnienia Guardioli po sezonie za brak zwycięstwa w Champions League na ten moment można wsadzić między bajki z bardzo prostego powodu. Należy przypomnieć, że dzisiaj City czeka rewanż z Tottenhamem. A ci już rok temu zaprzepaścili ogromną szansę awansu do ćwierćfinału tracąc dwa gole w trzy minuty z Juventusem…