Fabian Piasecki pomyślnie przeszedł testy medyczne, po których podpisał kontrakt z Rakowem Częstochowa do 2026 roku z opcją przedłużenia o kolejny sezon. Wrocławianin w ubiegłej kampanii ekstraklasy zdobył siedem bramek i zaliczył sześć asyst. Wszyscy jednak liczą, że eksplozja talentu 27-latka dopiero nastąpi.
Transfer ma kosztować częstochowian około 200 tysięcy euro, czyli mniej więcej milion złotych. Długość umowy wskazuje na to, że snajper zostanie obdarzony dużym zaufaniem przez trenera Marka Papszuna, jednak wśród kibiców może panować mała niepewność, czy nowy nabytek dobrze wkomponuje się w zespół.
– Na pewno czuję ekscytację. Cieszę się, że trafiłem do takiego klubu, jakim jest Raków. Przede wszystkim do takiego zespołu, który w poprzednim sezonie do końca walczył o mistrzostwo Polski. Bardzo się cieszę z tego trasnferu i już nie mogę się doczekać pierwszych treningów – mówi po transferze Fabian Piasecki.
Strzelaj piękne bramki, Fabian! 🖊️💥
👉 https://t.co/1FUt5kUdvp pic.twitter.com/AaUPvvFY3g
— Raków Częstochowa 🥇 (@Rakow1921) June 13, 2022
Król w Sosnowcu, klasa w Mielcu, nieswój we Wrocławiu
Za największe osiągnięcia Fabiana Piaseckiego musimy uznać zdobycie korony króla strzelców I ligi przed dwoma laty w barwach Zagłębia Sosnowiec, które poskutkowało transferem do Śląska Wrocław, a następnie dwie bramki w eliminacjach do europejskich pucharów przed rokiem dla tego klubu. Kariera rosłego snajpera jest pełna zakrętów, ale szansa od Rakowa Częstochowa daje mu nadzieję, że wyjdzie on wreszcie na prostą, dłuższą od poprzednich.
Napastnik debiutował na boiskach ekstraklasy jeszcze jako piłkarz Górnika Zabrze w 2015 roku. Zanotował wówczas jedną asystę w przegranym przez „Trójkolorowych” 1:6 meczu z Lechem Poznań. Przez dwa sezony rozegrał jednak dla 14-krotnego mistrza Polski tylko pięć spotkań w tych rozgrywkach i był zmuszony zejść do drugoligowej Olimpii Zambrów, w której mimo bardzo słabej postawy drużyny został jedną z gwiazd tego szczebla. Świetny czas na trzecim poziomie rozgrywkowym spowodował sportowy awans, jakim było przejście do Miedzi Legnica, z którą wywalczył promocję do ekstraklasy. W tamtym czasie zdobył dziewięć goli w Nice I Lidze.
Strzelecki wynik w pierwszym roku poważniejszej szansy w elicie to tylko jedna bramka, ale statystykę poprawiło nieco pięć asyst. Nieszczęśliwe legnicka Miedź spadła na finiszu sezonu, a Piasecki nie dał się zapamiętać tak dobrze, aby dostać angaż w innym ekstraklasowym klubie. Kolejne lato przyniosło kolejną zmianę klubu, a napastnik trafił do drugiego ze spadkowiczów – Zagłębia Sosnowiec. Ponownie nie była to ekipa grająca o najwyższe cele w swojej lidze, ale Polak, który był pierwszym wyborem Radosława Mroczkowskiego, następnie Dariusza Dudka, i w końcu Krzysztofa Dębka, zdobył aż 17 bramek plus zanotował 4 asysty, co musiało wzbudzać podziw.
I w końcu przystanek: Śląsk Wrocław, w którym historia występów Fabiana Piaseckiego to nieustanne falowanie i spadanie. Napastnik dobrze zameldował się w drużynie Vitezslava Lavicki, strzelając gola w debiucie, ale potem było już tylko gorzej. Przegrywał rywalizację z coraz lepiej dysponowanym Erikiem Exposito i zwykle musiał się zadowalać wymiarem czasowym do 25 minut w meczu, a często mniej. Ostatecznie licznik bramek na koniec pierwszego sezonu stanął na czterech i było to pewne rozczarowanie dla WKS-u.
Pomocą dla rozwoju napastnika z Wrocławia miało być przybycie trenera Jacka Magiery. Fabian Piasecki został w czwartym zespole sezonu 2020/2021, aby pomóc przy ewentualnej grze na trzy fronty. Przyczynił się do osiągnięcia czwartej rundy eliminacyjnej LKE, zdobywając wspomniane dwie bramki, w ekstraklasie zdobył jeszcze – jak się później okazało – bramkę sezonu z przewrotki w ostatniej akcji meczu z Piastem, dającą wyrównanie.
Dowiedzieliśmy się także, że na tamten czas było to chwilowe pożegnanie ze Śląskiem, z którego został wypożyczony do ligowego rywala, Stali Mielec. Przez niecałą rundę zdążył tam cztery razy trafić do siatki i pięć razy zanotować ostatnie podanie. To właśnie tam, świadcząc o sile ofensywy swojej drużyny, odżył, odnalazł dawny blask i z pełnym przekonaniem notował najlepszy okres w swojej karierze. Następnie wracając w okresie zimowym do Wrocławia, walnie przyczynił się do utrzymania, strzelając dwie bramki, w tym jedną na wagę trzech punktów oraz asystując w ostatniej kolejce. Mimo to większość występów potwierdziła jednak tezę, że to nie było jego miejsce na ziemi, niekiedy sympatycy zarzucali mu brak zaangażowania i obrażanie się za swoją słabą pozycję w drużynie i „Wojskowi” pożegnali go raczej bez większego żalu.
Misja: zbawić formację napastników w Rakowie?
Fabian Piasecki jest kolejnym napastnikiem, który przyszedł do Rakowa drogą transferu wewnątrzligowego. To kolejne podejście znalezienia odpowiedniego kandydata do zespołu. Bo nie jest tajemnicą, że od wielu lat pozycja numer dziewięć jest największym mankamentem w kadrze Rakowa. I choć wydawało się, że erę gry zawodników pokroju Aleksandara Koleva, Oskara Zawady czy Jakuba Araka zakończy w minionym sezonie ktoś z dwójki: Alexandre Guedes/Ilja Szkuryn, to nawet niezłe CV nie dało gwarancji wymaganej jakości. Portugalczyka zapamiętaliśmy jedynie z asysty w debiucie ligowym, Białorusina już kompletnie z niczego.
🆕️ Nieobecność Ilji Szkuryna na ceremonii medalowej i fecie nie była przypadkowa. Białorusin odchodzi z Rakowa. Jego wypożyczenie zostanie skrócone, ale bardzo możliwe że latem przeniesie się do innego polskiego klubu.
— Kamil Bednarski (@km_bednarski) May 22, 2022
Jedyna nadzieja przez ostatnie dwa lata to Vladislavs Gutkovskis. Łotyszowi zdarzają się w sezonie momenty słabej formy, gdy pudłuje sytuacje na potęgę, ale konsekwentne stawianie na niego sprawiło, że podczas gry w Częstochowie mocno się rozwinął. Jest znacznie mniej surowy technicznie, dysponuje lepszą dynamiką i szybkością, a także włada większą inteligencją boiskową. Zresztą nietrudno dostrzec, że często znakomicie odnajduje się w roli zmiennika, zdobywając arcyważne gole. Dobrze byłoby, aby Piasecki urósł przynajmniej do tej rangi, a to z pewnością podniosłoby poziom formacji napastników w drużynie. W końcu, w teorii Polak udowodnił, że może być lepszy, wyprzedzając „Gutka” o pięć goli w sezonie 2019/2020, które zdobył w – jak się wydaje – słabszym zespole.
Bardziej skomplikowanym tematem jest Sebastian Musiolik. Dotychczas drugi w hierarchii. Wydaje się, że od początku pobytu w Rakowie notuje raczej regres niż progres. Trzy gole w ekstraklasie i jedno trafienie pucharowe z sezonu 2021/2022 to i tak nie najgorszy wynik 26-latka, biorąc pod uwagę, że na boisku prezentuje się po prostu słabo. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że roczny pobyt w Serie B niewiele pomógł i Musiolik nie spełnia oczekiwań. Choć Papszun zaparcie twierdzi, że swoje zadania wypełnia. Potencjalne oferty z MLS jednakże z powodów prywatnych odrzucał, a pod Jasną Górą został mu jeszcze rok kontraktu. Podobno usługami napastnika zainteresowany jest właśnie Śląsk. Taka zamiana wydaje się dość kusząca dla Rakowa.
🆕Jeśli Fabian Piasecki odejdzie ze Śląska Wrocław do Rakowa Częstochowa, klub poszuka napastnika, najprawdopodobniej o tym samym profilu. Z tego co słyszę, jednym z kandydatów na zastąpienie Piaseckiego jest piłkarz… Rakowa, Sebastian Musiolik.
— Bartosz Wieczorek (@Bart_Wieczorek) June 6, 2022
W Częstochowie z pewnością liczą, że tym razem uda się go pożegnać i w jego miejsce znalazłby się jeszcze jeden renomowany i perspektywiczny piłkarz na tę pozycję. Wtedy trudno jednak postawić się w sytuacji samego Fabiana Piaseckiego, który nie zadowalał się numerem dwa w Śląsku Wrocław, a potencjalnie miałby zostać w Rakowie Częstochowa numerem trzy. Tak więc obawy częstochowskich sympatyków, że będzie on jedyną nową twarzą wśród snajperów, stają się zasadne. Czy tak się stanie i jak wpłynie to na sportowe wyniki osiągane przez zespół z Limanowskiego 83, przyjdzie nam oceniać po pierwszych rundach eliminacyjnych do Ligi Konferencji Europy i początku nowego sezonu PKO Ekstraklasy…