Choć już od ostatniej niedzieli znamy mistrza Francji, emocje w Ligue 1 wcale się jeszcze nie skończyły. Wciąż trwa walka o zakwalifikowanie się do europejskich pucharów i mimo że do końca pozostało tylko pięć kolejek, jeszcze wiele może się zmienić.
Bez proroctw, wróżb czy konsultacji z największymi ekspertami ligi francuskiej przewidzenie zwycięstwa PSG w tegorocznych rozgrywkach było jak najbardziej realne. Trudno było w tym sezonie przeciwstawić się paryżanom, którzy dotychczas tylko trzy razy zremisowali i trzy razy przegrali. Te wpadki zdarzały im się tym częściej, im bardziej byli pewni mistrzostwa. Pierwsza przegrana miała miejsce dopiero w 23. kolejce. Najlepszym dowodem na ich dominację w lidze jest liczba strzelonych bramek. Zdobyli 95 goli, a kolejne drużyny pod tym względem (ex aequo Olympique Lyon i RC Strasbourg) trafiły do siatki przeciwników tylko 55 razy. Różnica 40 trafień robi wrażenie.
Kolejnym pewniakiem do zakwalifikowania się bezpośrednio do fazy grupowej Ligi Mistrzów jest Lille OSC. Klub, który w poprzednim sezonie zajął dopiero 17. miejsce, a od gry w barażach o utrzymanie uratował ich jeden punkt. Drużyna zmieniła się nie do poznania. Przede wszystkim poprawili grę w obronie, tracąc aż o 38 bramek mniej niż w poprzednim sezonie. Wiele też zależało od poukładania zespołu przez Christophe Galtiera oraz dopasowania odpowiedniej taktyki, która pasuje do drużyny i żadnemu zawodnikowi nie podcina skrzydeł.
Kolejni pretendenci do awansu
Drużyna z Lyonu zajmuje jak na razie miejsce trzecie, które pozwala na grę w eliminacjach Ligi Mistrzów, a w razie niepowodzenia daje jeszcze szansę na poprawę wizerunku w Lidze Europy. Przegrywając ostatnio dwa mecze ligowe i jeden Pucharu Francji, w szeregi kibiców „Les Gones” wkradły się poważne wątpliwości, czy uda się utrzymać w pierwszej czwórce. Na zwycięską ścieżkę wrócili, pokonując w ostatniej kolejce Angers SCO (2:1).
Trudno powiedzieć, jak dalej będzie wyglądała postawa Olympique Lyon, ponieważ dotychczasowy trener Bruno Génsio ogłosił, że odchodzi po zakończeniu sezonu. Tak mówił o swojej decyzji na konferencji prasowej:
– Od pewnego czasu wokół mnie panuje negatywny klimat, który może być utrudnieniem dla piłkarzy i całego klubu. Dzisiaj rano odbyłem długą rozmowę z prezydentem, informując go, że nie zostanę na kolejny sezon. Przekazałem to również zawodnikom. Teraz musimy w pełni skupić się na końcówce rozgrywek.
Kłopot w tym, jak podejdą do tej decyzji gracze i czy trener będzie potrafił wystarczająco ich zmotywować, by utrzymać miejsce dające możliwość udziału w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Czwartą lokatę, ostatnią zapewniającą grę w europejskich pucharach, aktualnie zajmuje AS Saint-Étienne. Utrzymanie jej do końca rozgrywek byłoby niewątpliwym sukcesem, ponieważ od dwóch sezonów w europejskich zmaganiach „Zielonych” brakowało. Pomóc w tym na pewno może terminarz, który jest raczej łaskawy dla Saint-Étienne w końcówce sezonu. Trzy z pięciu meczów rozegrają z zespołami zajmującymi ostatnie miejsca przed strefą zagrożoną spadkiem. Są to Toulouse, Monaco oraz SC Amiens, które plasują się odpowiednio na 15., 16. i 17. lokacie.
Wynik Pucharu Francji interesuje więcej niż dwie drużyny
Drużyną aspirującą do miejsc premiowanych grą w europejskich pucharach jest również Olympique Marsylia. O ich szanse na osiągnięcie tego celu zapytaliśmy Pawła Łopienskiego, redaktora portalu 2×45.info:
– Wszyscy w Marsylii mają wielką nadzieję, że tak się stanie, bo w innym przypadku byłaby to istna katastrofa. Przed sezonem głównym celem było wywalczenie drugiego miejsca, które dałoby bezpośredni awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Z czasem jednak jasne stało się, że powrót do europejskiej elity trzeba odłożyć w czasie o kolejny rok. Ale trzeba uczciwie przyznać: z taką liczbą wpadek z zespołami z dolnej połowy tabeli Liga Europy będzie szczytem tego, co może osiągnąć drużyna Rudiego Garcii.
Wpadek było co niemiara. Porażka z FC Nantes czy Bordeaux, dwa remisy z SCO Angers i jeden z Monaco to tylko kilka najbardziej rażących potknięć ekipy z Marsylii. Ich kłopoty może jednak rozwiązać Paris Saint-Germain. Otóż wygrana w finale Pucharu Francji ekipy z Paryża spowoduje dodanie kolejnego zespołu do grona szczęśliwców grających w europejskich pucharach. Najważniejsze dla OM jest teraz utrzymanie piątego miejsca. Patrząc na terminarz, nie powinno to sprawić problemów, jeśli nie przydarzy się kolejna seria wpadek. Oczywiście walki nie odpuści także Rennes, które w razie wygranej z PSG w finale Pucharu Francji będzie miało szansę wystąpić w Lidze Europy.
Spokojny o awans do niższych rozgrywek europejskich jest również RC Strasbourg, który zwyciężył w finale Pucharu Ligi Francuskiej z Guingamp. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a w rozstrzygnięciu pomogły rzuty karne. Gracze Strasbourga wykonywali je bezbłędnie, strzelając cztery bramki. Więcej nie było trzeba, ponieważ przeciwnicy dwukrotnie chybili. Godna uwagi jest również lista zespołów, które tegoroczny zdobywca Pucharu Ligi odprawił z kwitkiem. Lille, Olympique Marsylia oraz Olympique Lyon. Zwycięstwo w tym turnieju tym bardziej robi wrażenie.
Największe niespodzianki
Nie da się ukryć, że największym zaskoczeniem w całej Ligue 1 jest brak w czołówce AS Monaco. Nie ma ich nawet w środku tabeli. Stoją aktualnie nad krawędzią, od której dzielą ich zaledwie cztery punkty. Porównując sytuację w tabeli z ubiegłego sezonu z bieżącym, ma się wrażenie, że Lille postanowiło niepostrzeżenie zamienić się miejscami z zespołem z Księstwa. W sezonie 2017/2018 LOSC zajęli 17. lokatę, to o „oczko” niżej, niż się aktualnie znajduje AS Monaco. Za to klub Kamila Glika w ubiegłych rozgrywkach uplasował się na drugim miejscu, tak samo jak teraz Lille.
Brak Monaco w czołówce jest tym dotkliwszy, że można było przypuszczać, że jest to jedyna drużyna potrafiąca realnie zagrozić PSG w walce o mistrzostwo Francji. Teraz ich miejsce zajmuje wspomniane już Lille. Mądrze przeprowadzone transfery w letnim okienku, zmiana trenera, który odpowiednio ustawił poszczególne formacje, dzięki czemu poszczególni zawodnicy tacy jak Pepe czy Fonte mogą pokazywać się z najlepszej strony.
O komentarz na temat największych niespodzianek poprosiliśmy ponownie Pawła Łopienskiego:
– Pomijając świetnie prezentujące się Lille, trzeba podkreślić wysokie lokaty zajmowane przez beniaminków z Reims i Nimes. W pewnym momencie zespół Davida Guiona zajmował szóste miejsce z realnymi szansami na europejskie puchary. Niestety trudny terminarz w ostatnich kolejkach sezonu dał się we znaki, a przed nimi jeszcze mecz z PSG. Choć drużyna, która świetnie spisuje się w defensywie, prezentuje się ponad wszelkie oczekiwania, będę zaskoczony, jeśli ostatecznie znajdą się w europejskich pucharach.
Przed sezonem przewidywałem, że Stade Rennais na koniec znajdzie się w czołowej piątce. Niestety o ile Rennes nieźle spisało się w Lidze Europy, to w Ligue 1 postawa tego zespołu jest rozczarowująca, stąd dopiero jedenaste miejsce. A przecież aspiracje tego klubu oraz potencjał zawodników są zdecydowanie wyższe niż to, co widzimy teraz. Girondins Bordeaux chce jak najszybciej zakończyć i zapomnieć o bieżącym sezonie. To jest jakaś jedna wielka katastrofa. Wszystko wskazuje na to, że „Żyrondyści” zakończą ligowe rozgrywki na najniższym miejscu od piętnastu lat. Zmiany są konieczne.
Możliwość występów w europejskich pucharach daje nie tylko ogromny zastrzyk finansowy, ale również prestiż i szanse na zwiększenie rzeszy kibiców. Nie ma się co dziwić, że francuskie drużyny rywalizują i będą rywalizować do ostatniej kolejki o możliwość udziału w tych rozgrywkach. Wiele zależy również od wspomnianego już finału Pucharu Francji, który w razie porażki PSG pokrzyżuje plany ekipom walczącym o piąte miejsce.