Europa jest niebiesko-biała


Drużyna do lat 19 FC Porto sięgnęła po europejskie trofeum

2 maja 2019 Europa jest niebiesko-biała
Kamil Tybor

Ekipa prowadzona przez trenera Mario Silvę jest mistrzem Europy! Drużyna FC Porto wygrała tegoroczną edycję Ligi Młodzieżowej UEFA, czyli odpowiednika Ligi Mistrzów dla zespołów do lat 19. W finale tych rozgrywek "Smoki" wygrały z angielską Chelsea aż 3:1. Bramki dla niebiesko-białych w tym meczu strzelali Vieira, Queiros oraz Sousa.


Udostępnij na Udostępnij na

Należy szczerze powiedzieć, iż Chelsea była tego dnia drużyną słabszą, niezdecydowaną, obawiającą się ataków rywala. Mimo wyrównania do stanu 1:1 za sprawą Redana w 53. minucie meczu miałem nieodparte wrażenie, że FC Porto musi wygrać to spotkanie. Gol dla Chelsea padł po błędzie komunikacyjnym bramkarza, Diogo Costy, z linią obrony FC Porto, dzięki czemu angielski napastnik „włożył” głowę, od której odbita futbolówka trafiła do siatki.

Nie zważając na okoliczności, zawodnicy mistrza Portugalii sprawiali cały czas wrażenie niezwykle pewnych swoich poczynań. Stwarzali sobie sytuację za sytuacją. Gdy posiadali piłkę, w ciemno można było przewidywać, że za chwilę zobaczymy groźną akcję pod bramką golkipera Chelsea, Karlo Zigera.

Najlepszym przykładem poziomu pewności siebie graczy Porto była bramka na 2:1, którą „Smoki” strzeliły dwie minuty po wyrównaniu Chelsea. „The Blues” nie cieszyli się więc remisem zbyt długo. Gwoździem do trumny okazał się gol 18-letniego pomocnika, Afonso Sousy, który „zamknął” mecz. Mimo 15 minut, które jeszcze zostały do zakończenia pojedynku, wiadomo było, iż to właśnie „Smoki” będą tego dnia zwycięskie.

„Ruszyła maszyna, już nikt nie zatrzyma…

…kto wejdzie pod koła, ten uciec nie zdoła”. Cytat z piosenki nieistniejącej już ekipy Ascetoholix z piosenki „To my Polacy” idealnie opisuje drogę „Smoków” w młodzieżowej Lidze Mistrzów. W fazie grupowej Porto rywalizowało z Schalke, Galatasaray oraz Lokomotivem Moskwa (w tych rozgrywkach grupy ustalane są na wzór tych z „dorosłej” Ligi Mistrzów).

Pierwsze spotkanie podopieczni Mario Silvy wygrali bardzo pewnie. Na wyjeździe ograli niemieckie Schalke aż 3:0. Optymistyczne nastroje wszystkich portistas popsuły jednak dwa kolejne mecze. Remis 2:2 z Galatasaray, w pojedynku, w którym Porto nie wykorzystało wielu klarownych sytuacji do zdobycia bramki oraz dało sobie wbić wyrównującego gola w 95. minucie spotkania, mógł nieco irytować.

Późniejszy mecz z Lokomotivem również nie należał do miłych dla ekipy „Smoków”. Polegli oni bowiem u siebie 1:2 po równie irytującym spotkaniu pod względem skuteczności strzeleckiej linii ofensywnej portugalskiej drużyny. Po dwóch słabszych momentach zespół FC Porto zareagował skutecznie, bez pardonu wygrywając kolejne starcia 2:1 z Lokomotivem, ponownie 3:0 z Schalke oraz 2:0 z „Galatą”.

W 1/8 finału na niebiesko-białych trafił Tottenham. Od tej fazy rozgrywek krok po kroku, rywal po rywalu FC Porto wyrastało na cichego faworyta rozgrywek. Niczym Ajax w tegorocznej Lidze Mistrzów „Smoki” po prostu robiły swoje, wygrywając mecz za meczem, nie pozostawiając przy tym wątpliwości, która drużyna była lepsza.

Kolejną ofiarą Porto było norweskie FC Midtjylland. Szybko, łatwo i przyjemnie „Smoki” wygrały ten mecz 3:0. Następnie na drodze Porto stanęła drużyna Hoffenheim, która również musiała uznać wyższość rywala, przegrywając w półfinale aż 0:3.

Grande Finale

Do meczu z Chelsea opinia publiczna podchodziła w dwojaki sposób. Z jednej strony uważając, iż zdecydowanym faworytem finału jest FC Porto po tym, co pokazało w fazie play-off. Z drugiej zaś strony z wielkim respektem podchodzono do ekipy Chelsea, która w półfinale pokonała po rzutach karnych dwukrotnego zwycięzcę młodzieżowej Ligi Mistrzów, FC Barcelona. Ponadto drużyna z Londynu również dwukrotnie zwyciężała w tych rozgrywkach. „The Blues” wygrali edycje 2014/2015 oraz 2015/2016. Przy czym w ubiegłym roku angielski zespół również zaszedł do finału rozgrywek, przegrywając jednak z „Barcą” aż 0:3.

Finał sezonu 2018/2019 zapowiadał się bardzo interesująco. Z ciekawości przed meczem zerknąłem również na szanse obu ekip według bukmacherów. Jako nieznacznego faworyta wskazywali oni zespół „Smoków”.

Początek spotkania szybko pokazał, kto w tym meczu celuje w główną pulę. Drapieżne „Smoki” ruszyły po swoje. Dość szybko, bo w 17. minucie do siatki Chelsea mocnym uderzeniem z woleja trafił Vieira. Następnie, co było wspomniane wcześniej, Porto kontrolując mecz, doprowadziło do stanu 3:1. Kolejne bramki nie padły wyłącznie dzięki efektownym obronom chorwackiego golkipera Chelsea, Zigera.

Wielka przyszłość złotych chłopców akademii Dragon Force

Sukces w rozgrywkach młodzieżowej Ligi Mistrzów to nie jako potwierdzenie znakomitego systemu szkolenia w Porto. Akademia Dragon Force to kolejny ważny punkt na piłkarskiej mapie Europy, jeżeli chodzi o skuteczne szkolenie młodych adeptów futbolu. Po sukcesie Ajaksu w tym roku to właśnie akademia mistrza Portugalii może być kolejną rewelacją na skalę ogólnoświatową.

A w Porto, jak i w Amsterdamie robią konsekwentnie to samo. Od wielu, wielu lat. Mając swoją sprawdzoną recepturę, z cierpliwością i oddaniem trenują, monitorują, pomagają swoim podopiecznym, by ci za kilka lub kilkanaście lat stanowili o sile światowej piłki nożnej.

W tegorocznym zwycięzcy Ligi Mistrzów do lat 19 świetną robotę wykonał cały sztab szkoleniowy, który połączył „doświadczonych” zawodników, którzy mają za sobą mecze w Liga Ledman i są bezpośrednim zapleczem pierwszej drużyny, z chłopcami 17-, 18-letnimi, którzy dopiero pukają do drzwi profesjonalnego futbolu. Mieli również do dyspozycji „truskawkę” na torcie w postaci niespełna 16-letniego napastnika Fabio Silvy, który w dziewięciu spotkaniach europejskich rozgrywek strzelił pięć bramek, zaliczając przy tym cztery asysty.

Jak donosi „A Bola”, prezydent Pinto da Costa zażądał wręcz włączenia w szeregi pierwszej drużyny trzech filarów młodzieżowej drużyny „Smoków” – wspomnianego Fabio Silvy, Romário Baró oraz Fabio Vieiry. Sezon 2019/2020 będzie dla „Smoków” przełomowy, ponieważ dojdzie do wielu zmian w klubie. O nowym projekcie pisałem niedawno w tym artykule. Pewne jest, iż niebiesko-biali nie mają na co narzekać. Mimo odejścia Brahimiego, Herrery i Edera „Smoki” posiadają w drugiej drużynie gotowych zastępców, którzy z wielką chęcią odcisną swoje piętno na sukcesach mistrza Portugalii.

Reasumując, futbol idzie w ciekawym kierunku. To, co kiedyś wydawało się bezsensowne lub, mówiąc nieco delikatniej, mało opłacalne, tj. cierpliwe inwestowanie w akademię, by później promować wychowanków, teraz przynosi efekt. Staje się to pewnym trendem. Ku uciesze wszystkich miłośników romantycznych historii zgodnie z wartościami długofalowo rozwijając klub etyczną drogą ciężkiej pracy, cierpliwości i oddania pewnej idei. Na końcu osiągając sukces, zarabiając miliony euro, a także będąc medialnym wzorem dla wszystkich. Historia młodzieżowej drużyny FC Porto jest przykładem takiego podejścia, ale zaczekajmy na finał Ligi Mistrzów. Tam to dopiero może się „zadziać” niespodzianka…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze