W czwartkowy wieczór w azerskim Baku zakończyła się faza grupowa mistrzostw Europy w kategorii wiekowej do lat 17. Po bardzo emocjonującym tygodniu wyłoniono ósemkę ćwierćfinalistów. Zaskoczeń nie brakowało, z imprezą pożegnał się między innymi obrońca tytułu.
58 bramek w 24 meczach, a w co czwartym spotkaniu minimum cztery gole. I tylko dwa bezbramkowe remisy. Trudno więc narzekać na nudę i przewidywalne rozstrzygnięcia. Najlepszym przykładem jest mistrz Europy z poprzedniego roku, który zakończył imprezę jako druga najgorsza drużyna. Kto fazę grupową kończy z tarczą?
Grupa A
(Źródło: UEFA)
Grupa A zakończyła się dosyć przewidywalnie. Zwyciężyła Portugalia, która między innymi „przejechała się po gospodarzach” (5:0), rozprawiła się także z outsiderami, którymi okazała się Szkocja. Nawet końcowy podział punktów z Belgami nie musi specjalnie martwić zespołu, który wyrasta na pierwszego faworyta całej imprezy. Z dobrej strony pokazali się Azerowie, którzy, nie licząc ciężkiego lania od Portugalczyków, przeciwstawili się „Czerwonym Diabłom” i do końca walczyli z nimi o awans do ćwierćfinału. Wstydu nie było.
Grupa B
(Źródło: UEFA)
Gdy po pierwszej serii meczów Ukraina podzieliła się punktami z Niemcami, a Austria pokonała Bośnię, zanosiło się na duże emocje. Ostatecznie okazało się, że naszych wschodnich sąsiadów stać było wyłącznie na miłą niespodziankę na początku, później odstawali od rywali. Niemcy podrażnieni początkowym remisem ostro wzięli się do pracy i w dwóch kolejnych meczach wbili siedem bramek. Ze świetnej strony pokazali się Austriacy, po których nikt nie spodziewał się sukcesu. Podopieczni Hermanna Stadlera są chyba największą, pozytywną niespodzianką całej imprezy.
Grupa C
(Źródło: UEFA)
Pierwsza seria spotkań sugerowała pewną znaną wszystkim prawidłowość. Anglicy jadą z dużymi nadziejami i już na starcie dostają w twarz od Szwedów. Obrońcy tytułu nie są w stanie wygrać z Duńczykami, zapowiada się więc trudna przeprawa przez kolejne etapy turnieju. Ostatecznie Francuzi zakończyli fazę grupową z dorobkiem tylko jednego punktu, wyspiarze zaś podrażnieni niefortunnym początkiem udowodnili, że do Baku przyjechali po medal. Razem z solidnymi Szwedami wygrali po dwa mecze i w ćwierćfinale czekają na Hiszpanów. Będzie się działo.
Grupa D
(Źródło: UEFA)
Grupa śmierci zdecydowanie nie zawiodła i w pełni zasłużyła na swoją nazwę. Z dobrej strony, cóż za zaskoczenie, pokazali się Hiszpanie, którzy co prawda stracili punkt z najsłabszą z czwórki Serbią, w imponujący sposób rozprawili się jednak z Włochami (4:2) i Holendrami (2:0). Ci drudzy, dzięki zwycięstwu ze „Squadra Azzurra”, zapewnili sobie awans z drugiego miejsca. Włosi po zwycięstwie w pierwszym meczu (z Serbią) wydawali się dobrze przygotowani do turnieju. Niestety, Gianluca Scamacca wraz z kolegami nie potrafili pokazać pełni swojego potencjału w kolejnych spotkaniach, i z Baku wyjeżdżają już po fazie grupowej.
Co przed nami?
Po jednym dniu odpoczynku mistrzostwa wkroczą w fazę pucharową. Już sam rzut oka na pary działa na wyobraźnię. Nudno na pewno nie będzie. 14 maja azerski turniej uraczy nas pojedynkami Portugalii z Austrią i Niemiec z Belgią. W tym pierwszym zdecydowanym faworytem jest ekipa z Półwyspu Iberyjskiego, która jak na razie, poza zwyczajnie świetną grą, ma sporo szczęścia związanego z losowaniami. Największym atutem Austrii jest totalny brak presji – oni już swój cel wywalczyli. O wiele trudniej wskazać pewniaka w bitwie naszych zachodnich sąsiadów z ekipą „Czerwonych Diabłów”. W składach obu drużyn nie brakuje młodych gwiazdek, choć z taktycznego punktu widzenia są to zespoły z dwóch różnych bajek. Niemcy preferują nieustanny pressing na rywalu, podczas gdy Belgia stara się spokojnie rozgrywać piłkę, wyczekując okazji na nagłe przyspieszenie gry. Zapowiada się więc prawdziwa piłkarska uczta.
15 maja stężenie hitów w powietrzu osiągnie wartość porównywalną do poziomu pyłu zawieszonego w krakowskim powietrzu w listopadowy poranek. Szwecja z Holandią to dwie młodzieżowe potęgi nastawione raczej na minimalizm i dążące do wygrywania dzięki taktyce i wykorzystywaniu fizycznych atutów. Faworyt? Brak, tam może się skończyć jakimiś rzutami karnymi. Na deser zostawiamy prawdziwe starcie tytanów. Zabójcza Hiszpania kontra waleczna Anglia. Ofensywna nawałnica kontra… to samo, obie reprezentacje grają bowiem niezwykle atrakcyjny futbol. Więcej przemawia za „La Furia Roja”, ale o wyraźnej przewadze atutów nie może być mowy. Ten mecz to pozycja obowiązkowa dla każdego fana piłki młodzieżowej i kandydat na prawdziwą zachętę dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji śledzić meczów w tej kategorii wiekowej.