Czas pandemii w świecie sportu przyniósł wiele niespodziewanych modyfikacji. Poza brakiem kibiców na trybunach i obostrzeniami sanitarnymi, takimi jak obowiązkowa dezynfekcja rąk czy noszenie maseczek, zawirowania wpłynęły także na przeprowadzane zmiany. FIFA zwiększyła ich liczbę do pięciu, o dwie więcej, niż było dotychczas.
Przeobrażenia te zostały wprowadzone wraz z restartem lig po przymusowej przerwie w związku z pandemią. Zdecydowana większość państw skorzystała z tego przywileju. Polskie ligi jako jedne z nielicznych nie podjęły tego udogodnienia. Z przyjściem nowego sezonu przyszły nowe decyzje, które zmieniły wcześniejsze postanowienia władz. Teraz także i my będziemy mogli wymienić dwóch dodatkowych zawodników. Będzie to możliwe w trakcie przerwy pomiędzy pierwszą a drugą połową i w nie więcej niż trzech przerwach w grze.
Pole do manewru czy wygoda zawodników?
Trener dotychczas był zobowiązany starannie wybrać skład. 11 szczęśliwców, którzy wyjdą na plac boju. Istotny był dobór odpowiednich ludzi tak, aby pasowali do taktyki przygotowanej pod rywala, trafić z ich dobrą dyspozycją. W czasie meczu już niewiele może zrobić – wymienić tylko (albo i aż) trzech zawodników. Mogło to nie wystarczyć, aby odmienić losy widowiska. Teraz ma do swojej dyspozycji o dwóch więcej, czyli blisko połowę wyjściowej jedenastki! Stąd większe pole manewru, względny komfort i szerszy wachlarz działań.
No właśnie! Większa liczba zawodników może wystąpić w spotkaniu, czyli co za tym idzie – istnieje większa szansa na grę. Około połowy ławki rezerwowych ma możliwość zagrania. Czy nie wpłynie to destrukcyjnie na podejście piłkarzy? Do tej pory trzeba było się wykazać na treningu, udowadniać swoje umiejętności, a i tak wejść mogły maksymalnie trzy osoby. Teraz są dwa wolne miejsca więcej. W naszej lidze kadry klubów nie są aż tak szerokie i panowie, którzy grzali ławę, są w kręgu potencjalnych zmienników.
Zatwierdzono regulaminy i ramowe terminarze rozgrywek na sezon 2020/2021.
Więcej 👉 https://t.co/AOl8bBIXAz pic.twitter.com/nRroaVqWYF
— PZPN (@pzpn_pl) July 24, 2020
A jak ta reforma wygląda z perspektywy kogoś, kto też przebywa na boisku? Jednak nie jest graczem, ale jedynie czuwa nad respektowaniem przez nich reguł współzawodnictwa. O zmiany w polskiej lidze zapytaliśmy sędziego piłkarskiego Łukasza Rogowskiego.
– Przede wszystkim jako sędzia stwierdzam, że jednym z naszych zadań jest dbanie o bezpieczeństwo zawodników. Widzimy, jakie jest natężenie meczów, a co za tym idzie – wysiłku. Myślę, że wprowadzenie dwóch dodatkowych zmian będzie jak najbardziej na plus, bo przecież zdrowie jest najważniejsze. Dla sędziów tak doprawdy wiele się nie zmieni, bo zmiany te muszą być dokonane w maksymalnie trzech przerwach w grze, a więc nie powinno być więcej doliczanego czasu. Przybędzie jedynie papierkowej roboty. Patrząc od strony taktycznej, czyli od strony trenerów czy zawodników, te dodatkowe zmiany mogą faktycznie w jakiś sposób wpłynąć na większe pole manewru. Rezerwowy to zawsze świeża krew na boisku, która powinna dać moc drużynie. Czy tak będzie? To się okaże. Obserwując ligi zagraniczne, w których po wznowieniu rozgrywek limit zmian został powiększony, nie widzę, żeby były z tym jakieś problemy. Zmiana jak najbardziej na plus. Kto wie, może przyjmie się ona na dobre i już na zawsze pozostanie w futbolu?
To, że trener może wykorzystać wszystkie zmiany, oczywiście wcale nie oznacza, że musi. Po co zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje, a zawodnicy prezentują się zadowalająco i nie ma żadnych przeciwwskazań zdrowotnych? Niemniej jednak może to mieć duży wpływ na spotkania i ich przebieg.
Drogą innych lig
My jak zwykle musimy być inni niż reszta. Nie mogliśmy wprowadzić nowych przepisów tak jak praktycznie wszyscy. Zawsze równamy do najlepszych, więc wkraczamy do grona elitarnych lig, które tę zmianę przyjęły. To nic, że zrobiły to kilka miesięcy wcześniej.
Powrót po przerwie był wielką niewiadomą. Próby podtrzymania wypracowanej wcześniej dyspozycji nie zawsze przynosiły korzystny rezultat. Często chęci zawodników, aby dobrze się prezentować po powrocie do drużynowych treningów, miały nieciekawe skutki. Przeciążenia i przemęczenie organizmu obfitowałoy w kontuzje, mniej lub bardziej poważne. W tym przypadku możliwość zmiany pięciu piłkarzy jest jak najbardziej przydatna.
Idą zmiany, a wraz z nimi podążają pytania nad ich słusznością. Zastanawiać może, czy są one odpowiednie dla naszej ligi, naszych graczy. Wydaje się, że tak. Nie podejmujemy żadnego ryzyka. Te przemiany zostały już przetestowane na przykład w Bundeslidze czy hiszpańskiej La Liga. Oczywiście, nie ma co porównywać ekstraklasy i niemieckiej ligi.
Czy było to dobre posunięcie, ocenić pewnie będzie można dopiero na koniec, po pełnym sezonie. Istotne są też wyjątkowo krótki urlop oraz przygotowania, które będą zapewne na równie wysokim poziomie, aby dobrze wdrożyć piłkarzy. Dlatego regeneracja będzie kluczowym aspektem. Tak, aby nikomu nic poważnego się nie stało.