Eredivisie: echa meczu NEC – FC Groningen


30 października 2008 Eredivisie: echa meczu NEC – FC Groningen

Zdecydowanie najciekawszym pojedynkiem drugiego dnia 8. kolejki holenderskiej Eredivisie było starcie w Nijmegen. Drużyna NEC podejmowała sensacyjnie spisujący się w tych rozgrywkach FC Groningen. Po 84 minutach, gdy miejscowi objęli prowadzenie 2:1 po strzale Youssefa El-Akchaoui z rzutu karnego, a chwilę wcześniej za drugą żółtą kartkę wyleciał z boiska Andreas Granqvist, nikt nie przypuszczał, że podopieczni Maria Beena mogą tego meczu nie wygrać. Ostatnie słowo należało jednak do popularnych „Boeren” i świeżo wprowadzonego Gonzala Garcii-Garcii.


Udostępnij na Udostępnij na

NEC - FC Groningen
NEC – FC Groningen (fot. fcgroningen.nl)

– To był ważny gol dla drużyny, bo dzięki niemu wywalczyliśmy cenny punkt, który pozwala nam cały czas utrzymywać kontakt ze ścisłą czołówką. W tym meczu dopisało mi szczęście, jakiego niestety nie miałem we wcześniejszych spotkaniach. Ot, cały urok piłki. Uważam, że w Nijmegen osiągnęliśmy dobry wynik, zwłaszcza że to NEC prezentowało się lepiej od nas – podsumował napastnik z Groningen.

Radości nie krył również szkoleniowiec przyjezdnych, Ron Jans, który kilka dni temu świętował szóstą rocznicę pracy z klubem z północy Holandii.

– Mniej więcej od 30. minuty pierwszej połowy i później 20 minut po przerwie to NEC był stroną przeważającą. My również mieliśmy taki czas, w którym stworzyliśmy sobie kilka okazji. Pecha miał Andreas Granqvist. Leżał na ziemi, został „nastrzelony” w rękę. Nie dość, że sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy, to jeszcze pokazał mu drugą żółtą kartkę. W meczu przeciwko Sparcie w podobnej sytuacji Ruud Knool uniknął jakiejkolwiek odpowiedzialności. To była trochę krzywdząca decyzja i szkoda, że ją podjęto. Oczywiście nie mam pretensji do arbitra, który bardzo dobrze prowadził te zawody. Jedynie nie zgadzam się z interpretacją akurat tamtej feralnej sytuacji. Gol Gonzala był fantastyczny, być może ładniejszy od bramki Wisgerhofa. Co ważne, zdobyliśmy go, grając w liczebnym osłabieniu, w momencie kiedy to my „goniliśmy” wynik. Wypada być zadowolonym z tego cennego punktu – powiedział Jans.

Rozgoryczenia nie krył z kolei trener NEC Mario Been. Z pewnością nie wyobrażał sobie, że jego drużyna wypuści z rąk niemal pewne 3 punkty.

NEC - FC Groningen
NEC – FC Groningen (fot. www.fcupdate.nl)

– Jestem bardzo niezadowolony z tego, jak rozegraliśmy pierwsze kilkanaście minut meczu. Nie mam pojęcia, jaka była tego przyczyna. Pozwoliliśmy gościom na zbyt dużą swobodę w polu karnym i skończyło się to dla nas utratą gola. Na szczęście moi zawodnicy w porę złapali właściwy rytm. Znów zaczęliśmy stwarzać sobie sytuacje bramkowe. Wprowadziłem Rutgera Worma za Arka Radomskiego z prostego powodu. Rutger znacznie lepiej radzi sobie w grze ofensywnej, doskonale rozumie się z naszym napastnikiem, Jhonym van Beukeringem, i łatwo utrzymuje się przy piłce. W drugiej połowie udowodniliśmy, że jesteśmy drużyną. Jeśli nie zagrasz na sto procent swoich możliwości, to nie stanowisz prawdziwego teamu. Widziałem to w moim zespole, tę chęć wygranej. FC Groningen nie miał nic do powiedzenia. Na boisku istnieliśmy tylko my. Wypracowaliśmy sobie kilka okazji, z czego wykorzystaliśmy tylko tę jedną, po rzucie karnym. Gdyby w końcówce Tim Janssen zdobył gola, to myślę, że zwycięstwo mielibyśmy w kieszeni. Na słowa uznania zasługują nasi kibice, którzy są zwycięzcą tego meczu – skwitował Been.

Niepocieszony był także Polak występujący w barwach NEC, Arkadiusz Radomski, który w przerwie zawodów został zmieniony przez Rutgera Worma.

– Ten mecz nie poszedł po mojej myśli. Jeśli ci się nie układa, to sam to czujesz. Zmiana trenera miała charakter taktyczny. Wspaniale, bo przyniosła zamierzony efekt. Kontrolowaliśmy spotkanie, jednak dla nas mogło skończyć się 10 minut wcześniej – podsumował pomocnik NEC.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze