Emile Smith Rowe to jedna z twarzy odświeżonego zespołu "Kanonierów", która coraz pewniej poczyna sobie w Premier League. Gracz imponuje skutecznością i dojrzałością w obecnych rozgrywkach. 21-latek ugruntowuje pozycję w hierarchii liderów zespołu, walnie przyczyniając się do świetnych wyników osiąganych przez podopiecznych Mikela Artety w ostatnich miesiącach. Nikt sobie teraz nie wyobraża drużyny z północnego Londynu bez przebojowego "wonderkida", który został jednym z najważniejszych trybów w machinie hiszpańskiego szkoleniowca.
Anglik od momentu wygranego spotkania z Chelsea w poprzednie Boxing Day, kiedy to zmienił bezproduktywnego Williana, zapracował sobie na spory kredyt zaufania zarówno u menadżera, jak i wszystkich sympatyków klubu. Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że spłaca go z ogromną nawiązką, często dostarczając fanom powody do uśmiechu.
Arsenal znów tworzy gwiazdy
Arsène Wenger deklarował kiedyś w wywiadzie dla „Daily Mail”: – My nie podpisujemy kontraktów z supergwiazdami, my je tworzymy. Po odejściu francuskiej legendy trend, z którym był kojarzony Arsenal, pomału odchodził do lamusa. Kilku młodych zawodników, w tym również Smith Rowe, otrzymało możliwość debiutu w pierwszej drużynie za czasów Unaia Emery’ego, lecz żaden nie został obdarzony takim wsparciem, jakie teraz daje Mikel Arteta. Hiszpan nie boi się stawiać na młodzież, wręcz przeciwnie, z ogromną chęcią po nią sięga.
— Bukayo Saka (@BukayoSaka87) December 15, 2021
– Na pewno widać taki trend w Arsenalu, chcą wrócić do tego, co kiedyś się z tą drużyną kojarzyło, a co trochę zostało w ostatnich latach zaprzepaszczone. Sporo było transferów zawodników ogranych, nieco w starszym wieku, którzy ostatecznie niewiele dali tej drużynie. Od chwili przyjścia Mikela Artety i uporządkowania przez niego kilku kwestii ten trend przyśpieszył. Widać Emile’a Smitha Rowe’a, Bukayo Sakę, ale także zawodników przychodzących z innych klubów jak Ben White czy Aaron Ramsdale, którzy mają się w Arsenalu ukształtować jako potencjalni czołowi zawodnicy.
Trzeba też pamiętać o tym, że Arsenal ma w tym momencie najniższą średnią wieku, jeśli chodzi o wszystkie zespoły Premier League. To dowód sam w sobie na to, jaką drogą podążają „Kanonierzy”. Myślę, że jest to bardzo ciekawy i dobry kierunek, ponieważ w ogóle nie przekonywały mnie transfery na „tu i teraz”, dokonywane w poprzednich sezonach. Widać powrót do filozofii, która przez wiele lat kojarzyła się z Arsenalem – mówi Maciej Łuczak z Meczyki.pl.
Nowa „dziesiątka” w Arsenalu
Po dobrym sezonie 2020/2021, okraszonym siedmioma bramkami i taką samą liczbą asyst, Emile Smith Rowe prolongował kontrakt z „Kanonierami”, który obecnie wygasa w 2026 roku. Poza znaczną podwyżką zarobków na dowód pokładanych w nim nadziei Anglik otrzymał również trykot z numerem 10. To tylko pokazuje, jak mocno wierzy w jego umiejętności szkoleniowiec „The Gooners”, gdyż wcześniej z takim numerem występowali choćby Bergkamp czy van Persie. To właśnie do pierwszego z wymienionych Holendrów, legendy Arsenalu, i Kevina De Bruyne’a, kibice najczęściej porównują absolwenta akademii w Hale End. Co o tym sądzi nasz rozmówca?
– Myślę, że na takie porównania jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, gdyż mówimy o zawodniku, który dopiero co wchodzi do dużego grania. Dla mnie to nieco inny typ piłkarza niż Dennis Bergkamp. Anglik to na pewno zawodnik bardzo nowoczesny, wszechstronny, cechujący się dużą mobilnością. Może występować z powodzeniem na „dziesiątce” czy też nieco niżej, także dobrze odnajduje się w bocznych strefach boiska.
Ze współczesnych graczy o zbliżonej charakterystyce bardziej porównałbym go do Masona Mounta, który pełni w Chelsea podobną rolę co Emile Smith Rowe. Rozwój Mounta pokazuje, że jak najbardziej jest miejsce dla tego typu zawodników we współczesnym futbolu. Obaj to świetnie skrojeni gracze na obecne czasy, z dobrym dryblingiem, przeglądem pola i mobilnością – tłumaczy Maciej Łuczak.
Wychowanek „Kanonierów” spełnia jak na razie pokładane w nim nadzieje, notując osiem goli i dwie asysty na wszystkich frontach w tym sezonie. Jest na ten moment najlepszym strzelcem swojej drużyny, co jest nie lada niespodzianką.
Debiut w reprezentacji Anglii
W ubiegłym roku selekcjoner reprezentacji Anglii, Gareth Southgate, powołał wychowanka Arsenalu w miejsce kontuzjowanego Marcusa Rashforda na eliminacje MŚ w Katarze. Młody debiutant wszedł z ławki za Raheema Sterlinga w wygranym przekonująco 5:0 meczu z Albanią. W spotkaniu z San Marino Emile Smith Rowe wyszedł w pierwszej jedenastce, notując premierowe trafienie i asystę. Co na temat pierwszego powołania do kadry miał do powiedzenia bohater naszego tekstu?
– Byłem zdenerwowany przed pierwszym treningiem. Oczywiście znam większość graczy z ligi angielskiej, ale trenować z nimi w reprezentacji to zupełnie coś innego. Na szczęście jest ze mną mój kolega z Arsenalu, Bukayo Saka. To wyjątkowy moment, zarówno dla nas, jak i dla naszego klubu – powiedział gracz „The Gooners” dla Metro.co.uk
Buzzing to make my debut at Wembley ✅ Great team performance 💫 pic.twitter.com/XOvUt87IbT
— Emile Smith Rowe (@emilesmithrowe) November 12, 2021
W obliczu doskonałej formy jego, jak i pozostałych zawodników sternik angielskiej kadry ma naprawdę ogromny kłopot bogactwa. Czy jest możliwe, aby Smith Rowe zagościł na dłużej w kadrze, a nawet pierwszej jedenastce?
– Na pewno jest to zawodnik znajdujący się w szerokim gronie kandydatów do gry. Natomiast konkurencja w reprezentacji Anglii jest ogromna i trudno mi sobie wyobrazić, że już teraz stanie się jej ważnym ogniwem. Poza tym Southgate jest trenerem stawiającym mocno na hierarchię. Przykładowo Sterling i Pickford będący w słabszej formie przed ME nie stracili miejsca w kadrze. Nie spodziewałbym się, że Emile Smith-Rowe wywalczy sobie miejsce w podstawowej jedenastce w najbliższym czasie. Myślę, że jeśli pojedzie na mundial, a nawet znajdzie się w szerokiej kadrze, to będzie spore osiągnięcie – stwierdził ekspert Meczyki.pl
Szansa na zostanie legendą
Urodzony w Croydon w południowym Londynie piłkarz stwierdził, że podpisanie nowego kontraktu z „Kanonierami” było proste. Anglik nie kryje przywiązania do macierzystego klubu. W jednym wywiadzie z 2020 roku stwierdził, że chce zostać legendą Arsenalu, po czym potwierdził to przy parafowaniu umowy:
– Powiedziałem to i naprawdę miałem to na myśli. Nie mogę się doczekać, kiedy znów założę koszulkę, by reprezentować klub. Podpisanie nowego kontraktu wiele dla mnie znaczy. Czekałem na to i granie dla tego zespołu jest dla mnie bardzo ważne. Jestem szczęśliwy. Nie musiałem zbyt długo się namyślać. Jestem tutaj od dziesiątego roku życia, więc dla mnie ważne jest jedynie kontynuowanie przygody w tym klubie. Jak powiedziałem, jestem naprawdę uradowany.
Czy rzeczywiście stać go na spełnienie tej obietnicy? Zapytałem o to eksperta. – Nie jestem w stanie stwierdzić jednoznacznie, czy stać Anglika na zostanie legendą zespołu z Emirates Stadium. Myślę jednak, że ma ku temu duże atuty. Wchodzi do drużyny, która notuje wyraźny progres, podpisał długoletni kontrakt, otrzymał „dziesiątkę” na koszulce i radzi sobie z tym wszystkim naprawdę dobrze. Na pewno ma cechy pozwalające na zapisanie swojego imienia na kartach „Kanonierów”, ale do tego jeszcze długa droga – zakończył Maciej Łuczak.
Na pewno trzeba uzbroić się w cierpliwość, by zobaczyć, czy młody Anglik spełni pokładane w nim nadzieje. Wszystko w jego głowie i nogach, pozostaje życzyć piłkarzowi „The Gooners” zdrowia i pomyślności w realizacji postawionych celów.
1-0 to the Arsenal 😁 pic.twitter.com/HbHcPWKKTI
— Emile Smith Rowe (@emilesmithrowe) November 7, 2021