Wisła Kraków przegrała u siebie ze Śląskiem Wrocław 0:1. Bohaterem spotkania został Rok Elsner, który zdobył dającą tytuł mistrza Polski bramkę.
Jak się Pan czuje jako mistrz Polski?
Wygraliśmy dziś mecz i to jest najważniejsze. Dziękuję wszystkim kibicom, którzy przyjechali dziś do Krakowa. Teraz czas na fiestę.
Czuliście się dzisiaj jak u siebie?
Muszę powiedzieć, że tak. Kibice spisali się fantastycznie.
Znaliście wynik z Chorzowa?
Tak. W przerwie spotkania trener Lenczyk powiedział nam, że aby wygrać, musimy wziąć sprawy w swoje ręce i strzelić. Nie trzeba nas było specjalnie motywować, więc trener nie miał dużo do powiedzenia.
Co po końcowym gwizdku? Pojawiły się łzy wzruszenia?
Widziałem u paru chłopaków łzy szczęścia, ale taki jest sport. Takie jest życie, że czasem nie wytrzymujesz.
Wróćmy do sytuacji bramkowej. Wiedział Pan, że ta piłka leci do Pana?
Myślałem, że Sebastian zagra do mnie, ale musiałem trochę pobiec w kierunku piłki. Okazało się, że to jest ten moment i muszę strzelić.
Czy to był Pana najważniejszy gol w karierze?
Na pewno. Nie strzelałem ich zbyt wiele, więc nie ma dużego wyboru [śmiech].
Czy rodzina już Panu gratulowała?
Miałem wyłączony telefon, ale w szatni dzwonił już do mnie ojciec i dziadek. Bramkę dedykowałem mojemu synkowi, Krisowi, który ma dopiero cztery miesiące.
Liczy Pan na powołanie do reprezentacji?
Ja zawsze jestem przygotowany. Myślę, że wreszcie się doczekam.