El. MŚ: Polska – Czechy


Już w sobotę o 20:30 na boisko Stadionu Śląskiego wybiegną jedenastki Polski i Czech, faworytów grupy eliminacyjnej do Mistrzostw Świata w 2010 roku. Polscy kibice liczą, że Leo Beenhakkerowi udało się odbudować formę i morale drużyny na tyle, by zdołała pokonać rywali zza południowej granicy.


Udostępnij na Udostępnij na

Imprezowy kac.

Przypomnijmy, że sobotnie spotkanie na Stadionie Śląskim będzie rozegrane w ramach drugiej kolejki eliminacji do Mistrzostw Świata. Ponad miesiąc temu we Wrocławiu oraz w maleńkim San Marino Polacy zdołali wywalczyć 4 punkty, najpierw notując remis ze Słowenią, by następnie wygrać z kopciuszkiem europejskiej piłki. Te mecze były prawdziwym katalizatorem do ogólnopolskiej dyskusji nad sensem dalszej współpracy holenderskiego selekcjonera z piłkarzami przez niego powoływanymi. Styl był bardzo daleki od tego znanego choćby z meczów przeciwko Belgii z poprzednich eliminacji. Dość powiedzieć, że gdyby nie świetne interwencje Łukasza Fabiańskiego to nawet te cztery zdobyte punkty mogłyby pozostać w sferze marzeń przed sobotnimi meczami. Polskich kibiców cieszyło jedno: piłkarze mają teraz szansę w ich oczach się zrehabilitować.

Nauczeni doświadczeniem wiemy, że ostatnio zawsze po wielkich imprezach w kadrze narodowej atmosfera jest co najmniej gęsta. Już same kontrowersje związane z wydarzeniami na Euro 2008 oraz z meczem towarzyskim na Ukrainie pozwalają sądzić, że nastroje wcale nie są tak wspaniałe, jak przedstawia je cały sztab. Wciąż nie wiadomo, czy relacje pomiędzy „Lwowską trójcą” a selekcjonerem są znów idealne. Spokojnym treningom we Wronkach nie pomagała również sytuacja zaistniała w polskiej piłce nożnej i związku, wojna rządu z federacjami FIFA i UEFA mogła doprowadzić nawet do odwołania najbliższych spotkań! Szczęśliwie (czy jednak?) sytuacja została opanowana i w sobotni wieczór „kocioł czarownic” na Stadionie Śląskim znów się zapełni, by bezgranicznie wspierać wybrańców Beenhakkera.

Rada i Beenhakker mają tak samo.

Same wybory do kadry na spotkania w Chorzowie i Bratysławie mogły nastręczyć Holendrowi tylko kolejnych siwych włosów. Znów spotkał go wielki dyskomfort powoływania zawodników, którzy w swoich klubach spełniają rolę statystów, rzadko pokazując się z dobrej strony w meczach ligowych. Tak naprawdę poza nielicznymi wyjątkami z lig zagranicznych, to tylko zawodnicy z Ekstraklasy dostają  od klubowych trenerów szansę  gry w pierwszym składzie co tydzień. To jednak nie koniec kłopotów Leo – Polczak, Kowalczyk, Majewski i Piszczek już na wstępie odpadli z powodu kontuzji, których doznali w ostatnim czasie. Na ich miejsce, z listy rezerwowej natychmiast wskoczyli: Jodłowiec, Łobodziński, Garguła oraz Pazdan. Prognozuje się, że w pierwszej jedenastce, która wybiegnie grać dla Polski, tylko pięciu zawodników rozegrało w ostatnim tygodniu mecz w swoim macierzystym klubie.

Na szczęście nie tylko Polacy są ostatnio nękani przez pecha. Nasi rywale zza południowej granicy, mimo wielkich nazwisk w składzie, również mają swoje problemy. Po świetnym meczu przeciwko Anglii na Wembley, nowy szkoleniowiec Petr Rada ma tym razem ból głowy. Nie wspominamy tylko o bezbramkowym remisie z Irlandią Północną, ale również o podtrzymaniu decyzji o rezygnacji z kadry Czech przez Jana Kollera. Nadal leczy się najlepszy zawodnik z reprezentacji rywali – Tomasz Rosicky, który, zdrowy, decyduje o obliczu Arsenalu Londyn. Katastrofalną formę w sobotni wieczór pokazał stoper Atletico Madryt – Tomasz Ujfalusi, którego zespół stracił aż sześć bramek na Camp Nou. Jakby tego było mało, to Czesi wciąż mogą mieć w głowach pojedynek z lutego, kiedy to Polacy wygrali 2-0 grając znacznie lepiej od bardziej utytułowanych rywali.

Sensacje w jedenastce?

W reprezentacji Polski tak naprawdę tylko z jedną pozycją nigdy Beenhakker nie miał problemu – z obsadą bramki. Tak jest i tym razem. Łukasz Fabiański godnie, bardzo godnie, zastąpił banitę Boruca w pierwszych meczach eliminacji. Kłopot w tym, że poza jednym spotkaniem w Pucharze Ligi to były ostatnie mecze dla zawodnika Arsenalu, w których miał okazję bronić. Za to Artur Boruc w weekend pokazał, że wraca do wielkiej formy – w świetnym stylu wybronił karnego i dobitkę z bliska w meczu Ligi Szkockiej. W obronie kolejne problemy. Pozycja stopera to ostatnio nasza wielka bolączka, bo ani Jop, ani Bosacki nie zagrali na miarę oczekiwań. Czy wracający Dudka w duecie z Żewłakowem tym razem nie popełnią błędów? Pomagać im w tym mają Wasilewski oraz, uwaga, zaskoczenie – Jacek Krzynówek. O ile zawodnik Anderlechtu jest kandydaturą naturalną na prawą obronę, to wybór wiecznego rezerwowego („trybunowego”?) w Wolfsburgu na lewego defensora jest sporą sensacją. Niestety po kontuzji Kowalczyka jedyną alternatywą na tej pozycji jest Jakub Wawrzyniak, ambitny, ale w gorącej wodzie kąpany zawodnik Legii Warszawa.

Ta decyzja pozwala jednak Beenhakkerowi na większą swobodę wyboru w pomocy. Murawski i Roger to ostatnio czołowi zawodnicy odpowiednio Lecha Poznań oraz Legii Warszawa. Obaj wrócili do dobrej formy i Łukasz Garguła raczej nie może liczyć na wyjście w pierwszym składzie. Z wymienioną dwójką w środku pola zagra Mariusz Lewandowski, a na lewym skrzydle wchodzący do Ligi Angielskiej Ebi Smolarek. Po prawej stronie pomocy pewniakiem jest najczęściej faulowany zawodnik Bundesligii – Kuba Błaszczykowski. Każdy kibic reprezentacji powie, że to właśnie były Wiślak może zadecydować o rozstrzygnięciu wyniku sobotniego meczu. Zwłaszcza, że w ataku będzie grał jego stary znajomy z Krakowa – Paweł Brożek. Na współpracę tej dwójki oraz na wchodzącego Smolarka, najbardziej będzie liczył Leo Beenhakker w grze ofensywnej całego zespołu. Jeśli wynik będzie niekorzystny, to swoją pierwszą szansę w tych eliminacjach dostanie „Król Cypru”, Łukasz Sosin. Jego klub robi furorę w Lidze Mistrzów a Polak ma pewne miejsce w ataku Anorthosisu Famagusta.

Zawodnicy Leo Beenhakkera zdają sobie sprawę z presji na nich ciążącej. Po poprzednich spotkaniach kadra i jej trener nie mogli liczyć na pochwały ze strony prasy i kibiców. Po miesiącu deklaracji o rehabilitacji w październikowych spotkaniach przyszedł czas na sprawdzian z tych obietnic. We Wronkach Holender, mimo kłopotów z kontuzjami, miał względny spokój, bo jeśli już jakieś afery w PZPN miały miejsce, to w Warszawie na Miodowej. Kogokolwiek by nie wybrał, może mieć pewność, że w sobotni wieczór 40 tysięcy gardeł zrobi wszystko by Czesi czuli się co najmniej niekomfortowo. Czy magia chorzowskiego giganta i motywacje Beenhakkera znowu zagwarantują nam widowisko takie jak przeciwko Portugalii dwa lata temu? Wiara czyni cuda.

Komentarze
~czarnyx (gość) - 17 lat temu

i stało się 2:1 dla nas :)
szybciej odswiezac stronke...

Najnowsze