Coraz ciekawiej dzieje się w sprawie Radosława Cierzniaka. Jak donosi „Gazeta Krakowska”, 32-latek złożył dzisiaj wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Gdyby piłkarzowi przyznano rację, Wisła musiałby wypłacać mu zaległe pensje do ostatniego dnia obowiązywania umowy, a ten nie musiałby nawet przychodzić na treningi. Sprawą golkipera zajmie się w piątek działająca przy PZPN-ie Izba ds. Rozstrzygania Sporów.
O co chodzi? Cierzniak w zimowym okienku transferowym podpisał kontrakt z Legią Warszawa, który ma obowiązywać od 1 lipca. Wisła zdecydowała się przesunąć go do drużyny rezerw, a ten nie godzi się na takie traktowanie. Legia próbowała wykupić Cierzniaka za kwotę 200 tysięcy złotych, jednak ta oferta została odrzucona.
Cierzniak swój wniosek argumentuje tym, że Wisła blokuje mu sportowy rozwój. Jak informuje „Gazeta Krakowska”, „Biała Gwiazda” odpiera te zarzuty, twierdząc, że przesunięcie do rezerw nie może być powodem do rozwiązania umowy, ponieważ zawodnik na co dzień pracuje w dogodnych warunkach z grupą wykwalifikowanych fachowców. Ponadto wszystkie wypłaty są wciąż przelewane na konto piłkarza w ustalonym terminie.
Radosław Cierzniak złożył wniosek o rozwiązanie kontraktu z Wisłą.
— Grzegorz Wojtowicz (@WojtowiczG) February 16, 2016
Przy Reymonta uznano, że Cierzniak nie może bronić w pierwszej drużynie ze względu na emocje, jakie budzi jego sprawa. Znaczna część kibiców „Białej Gwiazdy” nie chce widzieć w barwach swojego zespołu zawodnika, który zdecydował się odejść do jednego z największych ligowych rywali. Jeżeli Komisja przyzna rację zawodnikowi, krakowski klub straci podwójnie: z kadry ubędzie mu solidny bramkarz, któremu będzie trzeba wypłacać pensję do końca kontraktu, a ponadto koło nosa przeszła mu okazja do zarobku 200 tysięcy złotych za zawodnika niebędącego w planach Tadeusza Pawłowskiego.
W najbliższy piątek dowiemy się więc, kto posiada lepszych prawników: Radosław Cierzniak czy Wisła Kraków.