Ekstraklasa: Piątkowe spotkania już za nami


W pierwszym rozegranym dzisiaj spotkaniu Piast Gliwice zremisował bezbramkowo z Ruchem Chorzów. Spotkanie stało na bardzo niskim poziomie. W pozostałych meczach nie zabrakło emocji, lecz nie zawsze grano fair. Polonia i Jagiellonia wyszły z tych batalii zwycięsko.


Udostępnij na Udostępnij na

Ruch Chorzów zawiódł swoich kibiców po tym spotkaniu. Niebiescy przed meczem z Piastem urastali do roli faworytów. Powodem był świetny występ przed tygodniem, kiedy to chorzowianie pokonali silny zespół Lecha Poznań

Fani Ruchu Chorzów
Fani Ruchu Chorzów (fot. Stanisław Hajda (iGol.pl))

Spotkanie zaczęło się bardzo nieciekawie. Największą ochotę na strzelenie gola miał Mariusz Muszalik. Napastnik z Gliwic próbował trzykrotnie. Najlepszą okazję zmarnował po strzale z rzutu wolnego w 36. minucie meczu. Pierwsza część spotkania była rozgrywana w bardzo powolnym tempie. Obie ekipy nie miały koncepcji na grę.

Gdy zaczęła się druga odsłona meczu było wiadomo, że gorzej już być nie może. W 56. minucie chorzowianie przeprowadzili tak naprawdę pierwszą składną akcję. Nowacki najpierw zagrywał do Zająca. Ten podawał do Piotra Ćwielonga. Niestety dla kibiców Ruchu napastnik ich drużyny spudłował w tej sytuacji. W 80. minucie gry Marcin Sobczak wypracował sobie najlepszą sytuację do strzelenia gola dla Piasta. Minął dwóch zawodników rywala i także strzelił niecelnie.

Spotkanie zakończyło się bezbramkowym rezultatem. Obie ekipy rozczarowały, a o spotkaniu kibice będą chcieli jak najszybciej zapomnieć.

Cenne punkty dla Polonii.

Spotkanie w Bełchatowie nie było dostępne dla kibiców z Warszawy. Powodem jest modernizacja kameralnego stadionu GKS. Fani gospodarzy nie zdawali się tym faktem martwić. Na początku stadionu pokazali wspaniałą oprawę.

Jednak spotkanie to od początku nie miało dobrego przebiegu dla Bełchatowian. Już w 10. minucie meczu Polonia prowadziła 1:0. Obrońca GKS – Marcin Drzymont skierował piłkę do własnej siatki. Po stracie bramki Bełchatowianie wzięli się mocno do ataku. Na brawa zasługiwał Łukasz Garguła. Czyżby zawodnik liczył znów na powołanie do kadry? Z warszawskiej ekipy najbardziej aktywny był Ivanovski. Już w 39. minucie był on bliski podwyższenia rezultatu, ale minimalnie chybił. To, co się nie udało wcześniej, zwieńczyło się w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Właśnie Ivanovski strzelił na 2:0.

Druga połowa to dużo fauli Polonistów. Niesamowity był fakt, że sędzia pokazał tylko jedną żółtą kartkę dla zawodników z Warszawy. Na domiar złego przychylność sędziego dla graczy Polonii nie była widoczna tylko w ilości pokazanych żółtych kartoników. Arbiter na każdym kroku nie chciał zrobić krzywdy gościom. GKS w drugiej części spotkania więcej atakował i nie tracił nadziei na strzelenie gola. W końcu padła kontaktowa bramka. W 71. minucie gola dla GKS strzelił Piotr Klepczarek

Bełchatowianie byli dominującą drużyną już do końca spotkania. Polonia broniła się zaciekle i nie zawsze fair play, lecz to dzisiaj wystarczyło. Polonia dowiozła trzy punkty i może cieszyć się ze szczęśliwego zwycięstwa.

Jaga ogrywa Lechię.

Obie ekipy rozpoczęły mecz z wielkim animuszem. W 12. minucie fatalny błąd popełnił bramkarz gospodarzy i powinno być 0:1. Gol nie padł. Buzała ani Rogalski nie potrafili wykorzystać sytuacji. W 26. minucie skuteczną i piękną akcję przeprowadziła Jagiellonia. Na listę strzelców wpisał się Arifović. Umieścił on piłkę w siatce po znakomitym podaniu Kojasevića. Dalej atakowała Lechia, lecz piłka nożna nie zawsze jest sprawiedliwa. Pomimo naprawdę dobrej gry goście nie zdołali strzelić bramki.

Druga połowa to ataki Lechii, która cały czas dążyła do wyrównania. Jednak obrona Jagiellonii była dobrze w tym meczu poukładana. Wszystkie pojedynki jeden na jednego wygrywali zawodnicy gospodarzy. W końcówce meczu zawodnicy z Białegostoku postawili kropkę nad i. Robert Szczot strzelił na 2:0 i sędzia odgwizdał koniec spotkania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze