PKO Ekstraklasa na europejskiej scenie: Kto zagra na Euro 2024?


Którzy zawodnicy z PKO Ekstraklasy, a także z przeszłością w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce pojechali na mistrzostwa Europy do Niemiec?

15 czerwca 2024 PKO Ekstraklasa na europejskiej scenie: Kto zagra na Euro 2024?

Wczoraj, 14 czerwca o godzinie 21:00, meczem Niemcy – Szkocja rozpoczęły się mistrzostwa Europy 2024 w Niemczech. Pojechała na nie Polska, natomiast zawodnicy z naszej kadry to niejedyni piłkarze, którzy w jakiś sposób będą reprezentowali na tym Euro Polskę... Będą robić to również obecni i byli piłkarze polskiej PKO Ekstraklasy, którzy licznie przyjechali na te zawody! O nich w tym artykule.


Udostępnij na Udostępnij na

Sezon ligowy 2023/2024 dobiegł końca już jakiś czas temu. Nie oznacza to jednak zawieszenia treści związanych z najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce na naszym portalu. Tak się składa, że PKO Ekstraklasa gości bądź gościła w przeszłości całkiem pokaźną liczbę zawodników, którzy pojechali na mistrzostwa Europy 2024. Jest ich aż 40, z czego dziewięciu gra na naszych boiskach do dzisiaj! Z polskiej ekstraklasy na salony? Oni pokazują, że jest to możliwe.

Rozkład ekstraklasowiczów/byłych ekstraklasowiczów na drużyny narodowe:

  • Polska – 21,
  • Gruzja – 5,
  • Słowacja – 5,
  • Słowenia – 3,
  • Rumunia – 2,
  • Serbia – 2,
  • Chorwacja – 1,
  • Albania – 1.

Rozkład uczestników Euro na kluby z polskiej ekstraklasy, w których grali/grają:

  • Lech Poznań – 11 (Lewandowski, Moder, Puchacz, Salamon, Bednarek, Skóraś, Bereszyński, Blazić, Kvekveskiri, Tsitaishvili, De Marco),
  • Legia Warszawa – 9 (S.Szymański, Slisz, Bereszyński, Grosicki, Juranović, Mladenović, Muci, Duda, Verbić),
  • Lechia Gdańsk – 7 (Dawidowicz, Frankowski, Urbański, Buksa, Mladenović, Haraslin, Milinković-Savić),
  • Jagiellonia Białystok – 6 (Gugeshashvili, Frankowski, Grosicki, Świderski, Romanczuk, D.Szymański),
  • Pogoń Szczecin – 5 (Grosicki, Piotrowski, Walukiewicz, Buksa, Dvali),
  • Zagłębie Lubin – 3 (Piątek, Slisz, Buksa),
  • Raków Częstochowa – 3 (Skóraś, Racovitan, Sorescu),
  • Wisła Kraków – 2 (Tupta, Tsitaishvili),
  • Górnik Zabrze – 2 (Skorupski, Janża),
  • Cracovia – 2 (Piątek, Kakabadze),
  • Widzew Łódź – 1 (Ravas),
  • Śląsk Wrocław – 1 (Dvali),
  • Górnik Łęczna – 1 (Bednarek),
  • Wisła Płock – 1 (D.Szymański),
  • GKS Bełchatów – 1 (D.Szymański),
  • Zagłębie Sosnowiec – 1 (Puchacz).

Do niedawna gwiazda Legii,… dziś albańska nadzieja

Ernest Muci

Ernesta Muciego chyba przedstawiać zbytnio nie trzeba. Choć w ekstraklasie jako zawodnik Legii miał lepsze i gorsze momenty, zapamiętany został w Warszawie po tej przygodzie raczej pozytywnie. Kojarzony jest dziś z naprawdę pięknymi momentami w barwach „Wojskowych”, z czego na pierwszy plan oczywiście wychodzi genialny mecz przeciwko Aston Villi z początku minionego sezonu. Choć mamy przekonanie, że Muci nie uwolnił w Legii swojego pełnego potencjału, klubowi i tak bardzo pomógł – zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Besiktas wykupił go za 10 mln euro, co jest bardzo dobrą sumą. W Turcji nie spuścił z tonu. Tam również spisuje się bardzo dobrze i po dziś dzień stanowi ważną część albańskiej reprezentacji, której wyjść ze swojej grupy na pewno nie będzie łatwo.

Etatowy kadrowicz z Legii

Josip Juranović

W Chorwacji, podobnie jak w Albanii, mamy jednego przedstawiciela z przeszłością w Legii – jest to… Josip Juranović. Bez dwóch zdań jest to jeden z najlepszych bocznych obrońców, jaki zawitał na nasze boiska w XXI wieku. Pod względem czysto jakości piłkarskiej naprawdę trudno znaleźć lepszego na nasze warunki zawodnika na tej pozycji. Pamiętamy jego strzały z dystansu, ale również solidność w defensywie. Pamiętamy, że już na ostatnim Euro w 2020 roku był ważną postacią swojej reprezentacji – jego wartość tylko wzrastała z biegiem lat. W międzyczasie przeszedł najpierw do Celticu, a następnie do Unionu Berlin. W sumie ma już dwa wielkie turnieje za sobą – w obu był podstawowym graczem. Można nazwać go już etatowym kadrowiczem. W samym klubie zaliczył gorszy sezon niż poprzedni, choć właściwie wynikało to głównie z kontuzji oraz z ogólniej słabszej dyspozycji jego Unionu. Tak czy siak na Euro jedzie – powinien grać dużo.

Lechijno-legijna Serbia

Vanja Milinković-Savić

Serbia ma dzisiaj dość podobną sytuację do Polski, jeżeli chodzi o pozycję bramkarza (z zachowaniem proporcji, bo my wypadamy tu jednak nieco lepiej). Analogia do Polski polega na tym, że ma ona trzech bramkarzy, którzy grają na naprawdę dobrym poziomie. Każdy z nich mógłby być „jedynką” i niewiele by się zmieniło przy ewentualnych roszadach… Każdy dałby jakość. Tak czy siak rywalizacja na tej pozycji jest bardzo duża. W niej bierze udział Vanja Milinković-Savić, a więc bramkarz, który może być kojarzony z Lechią Gdańsk, do której trafiał w młodym wieku z Manchesteru United. O ile początku tam nie miał złego, o tyle z czasem zdarzały mu się coraz częstsze wpadki, co w sumie poniekąd przeplatał naprawdę bardzo solidnymi występami.

W końcu został kompletnie wygryziony ze składu przez dobrze znanego nam wszystkim Dusana Kuciaka, który był od niego obiektywnie o wiele lepszy. Poszedł do Torino, w którym z przerwami jest do dzisiaj – gra regularnie. W reprezentacyjnej rywalizacji nie będzie miał łatwo – ma do pokonania Predraga Rajkovicia (Mallorca) oraz Djordje Petrovicia (Chelsea). Nie wiadomo jednak do końca, kto będzie „jedynką” – częściej grał ostatnio Rajković, natomiast praktycznie przez całe eliminacje bronił omawiany Milinković-Savić.

Filip Mladenović

Tytuł akapitu jest, jaki jest, ponieważ Lechię Gdańsk i Legię Warszawa łączy niegdyś gwiazda ligi, a także ważny w reprezentacji Serbii Filip Mladenović. Był z tymi klubami bardzo związany, co pokazuje nawet liczba jego występów w obu zespołach (86 w Lechii Gdańsk, 102 w Legii Warszawa). W obu drużynach dał się poznać jako bardzo ofensywny wahadłowy/obrońca, który może z tyłu nie dawał zbyt wiele jakości, jednak fenomenalnymi wrzutkami i rajdami po skrzydle wszystko nadrabiał. Spędził w polskiej ekstraklasie prawie siedem lat i nie ma wątpliwości, że był dla tej ligi bardzo cennym zawodnikiem.

Poza ostatnim sezonem w Legii raczej nie schodził poziomem poniżej przeciętności. W sezonie 2020/2021 zastanawiano się nawet, czy nie powinien on zostać najlepszym zawodnikiem sezonu. Gdyby to się stało, nie byłaby to kontrowersja, co dużo mówi nam o poziomie tego piłkarza. Dziś gra z powodzeniem w greckim Panathinakosie. Choć trzeba powiedzieć, że najlepszy moment w swojej karierze ma już zdecydowanie za sobą – był to pobyt w Polsce. W kadrze powinien grać, choć raczej jako rezerwowy.

Rumuńscy reprezentanci Rakowa

Bogdan Racovitan

W tytule akapitu chodzi o Bogdana Racovitana i Deiana Sorescu – z dwiema różnymi w przebiegu karierami w Rakowie Częstochowa. Ich sytuacja w reprezentacji też jest od siebie bardzo odmienna. Pierwszy z nich w Rakowie oczywiście jest pierwszoplanową postacią. W kadrze Racovitan nie pokazał jednak jeszcze nic, co wynika z małej liczby występów. Debiutował w końcu w marcu tego roku, natomiast zważywszy na to, że konkurencja pozycji środkowego obrońcy nie jest wielka, a on zaliczył udany rok, pewnie coś tam na mistrzostwach zagra.

Deian Sorescu

Deian Sorescu nie potrafił wpasować się w system gry Marka Papszuna, nie odbudował go także Dawid Szwarga. Jest on dużym zawodem Rakowa Częstochowa… Tym bardziej że był przecież najdroższym transferem w historii klubu. Z plusów: zaliczył całkiem udane wypożyczenie do Turcji. Dodatkowo gra dużo w reprezentacji i pokłada się w nim duże nadzieje. Powinien dostawać plac na Euro, natomiast trudno powiedzieć, czy jako podstawowy zawodnik…

Trzech Słoweńców, trzy różne historie w PKO Ekstraklasie

W kadrze reprezentacji Słowenii na Euro 2024 znajduje się trzech zawodników z doświadczeniem w polskiej ekstraklasie. Każde z nich jest jednak zupełnie inne. Zacznijmy od jedynego z nich, którego w Polsce już nie ma…

Benjamin Verbić

Z powodu wybuchu wojny na Ukrainie w 2022 roku część ludzi żyjących tam postanowiła w błyskawicznym tempie stamtąd emigrować. To samo tyczyło się piłkarzy. Jednym z poszkodowanych z tego tytułu był Benjamin Verbić. Przyszedł do Legii Warszawa w ramach wypożyczenia i miał tę ligę, kolokwialnie mówiąc, zjeść. Takie były przewidywania osób regularnie śledzących zmagania ligowe na Ukrainie, w których był on gwiazdą. Wyszło jednak słabo… Skończyło się na ośmiu bezbarwnych występach i odejściu w niepamięć kibiców. Niczego specjalnie nie zawalił „Wojskowym”. Problem w tym, że nie zrobił tam nic. W kadrze w swoim najlepszym momencie kariery grał niemal zawsze. Po Legii nie wszedł jednak na dawny poziom i dziś jest raczej rezerwowym w swojej reprezentacji.

Miha Blazić

Nieco lepiej zadomowił się w Polsce Miha Blazić. Tylko nieco, bo grał więcej. Niczego jednak realnie poza kilkoma lepszymi występami i wieloma błędami nie pokazał. Został sprowadzony przed sezonem do Lecha Poznań i niestety nie jest pewny w swoich decyzjach na boisku. Nie pomagał temu słabemu w tym sezonie Lechowi Poznań – raczej mu w wielu sytuacjach nawet utrudniał. W kadrze głównie przez braki na pozycji obrońcy dostaje duże zaufanie i gra tam całkiem przyzwoicie. Powinniśmy zobaczyć go na boiskach w Niemczech.

Erik Janża

Jeszcze inną historią, tą najbardziej pozytywną, jest pobyt Erika Janży w Górniku Zabrze. Samo to, że jest kapitanem szóstego zespołu w PKO Ekstraklasie, dużo o nim mówi. Górnik Zabrze zaliczył naprawdę dobry sezon, a on do poszczególnych zwycięstw w dużym stopniu się przyczynił. Mimo że z trzech wymienionych słoweńskich zawodników ma najmniejsze doświadczenie w kadrze (10 występów), jest największym pewniakiem do gry na Euro. Ostatnio i w kadrze cieszył się dużym zaufaniem.

Starzy ekstraklasowicze ze Słowacji

Co ciekawe, pierwszy raz od dłuższego czasu powołania na wielki turniej nie dostał żaden Słowak, który gra obecnie w PKO Ekstraklasie… Powołana została jednak piątka z lepszą bądź gorszą przeszłością w Polsce.

Vernon De Marco

Zacznijmy od Vernona De Marco, grającego w przeszłości w Lechu Poznań. W Polsce dał się poznać jako solidny zmiennik, mogący grać na kilu pozycjach w obronie. Losem rezerwowego musi zadowolić się również w kadrze – tam także raz gra, raz nie. Ogólnie nie zalicza jednak wielu występów. Roli „ławkowego” możemy się w sumie w jego przypadku spodziewać. Tym bardziej że jego powołanie możemy traktować jako pewne zaskoczenie.

Henrich Ravas

Przygoda Henricha Ravasa w Polsce jest nieco świeższa, gdyż sięga początku tego sezonu. Trzeba powiedzieć, że grał w Widzewie Łódź naprawdę bardzo dobrze. Śmiało można powiedzieć, że w formie był jednym z czołowych bramkarzy ligi. Teraz, w New England Revolution, również nie spuszcza z tonu. Zaliczył już kilka spektakularnych interwencji i jest w USA chwalony. Mimo to jego wyjazd na Euro jest raczej tylko ciekawostką – Dubravka na pewno będzie „jedynką”. Jego konkurent ma dużo lepszą renomę, a dodatkowo Ravas nie zaliczył w kadrze nawet debiutu. W Niemczech raczej trudno oczekiwać w jego przypadku gry.

Lubomir Tupta

Chyba dużo nie trzeba tu komentować. Kibice Wisły Kraków wiedzą najlepiej, jaki to był bezproduktywny napastnik. 10 meczów, 1 gol, 1 asysta i na tym jego przygoda w Polsce się skończyła. Dziś broni barw Slovana Liberec, w którym radzi sobie już znacznie lepiej, i stąd doszło do tego powołania. Przez selekcjonera reprezentacji Słowacji będzie rozpatrywany raczej jako opcja rezerwowego atakującego.

Ondrej Duda

Zdecydowanie najlepszą karierę w Polsce spośród powołanych do reprezentacji Słowacji zrobił Ondrej Duda. Świetne podania, precyzyjne strzały – to przymioty charakteryzujące tego piłkarza. Kreator, który jednocześnie świetnie kończy akcje. Takich zawodników aż nie da się nie doceniać. Z Legią wygrywał trzykrotnie mistrzostwo Polski i do każdego tego trofeum w dużym stopniu się przysłużył. Późniejsza przygoda z piłką Dudy pokazała, jak wyjątkowy był to talent – choć wiele osób uważa, że trochę zmarnowany. Niemniej i tak jest ważną częścią tej kadry. Jeżeli nie przydarzy się żadna kontuzja, możemy spodziewać się kompletu występów tego zawodnika.

Lukas Haraslin

Na ekstraklasowych boiskach swoje piętno odcisnął również Lukas Haraslin, a więc kolejny z powołanych do reprezentacji Słowacji. Występował w Lechii Gdańsk przez aż cztery lata, stając się poniekąd małym symbolem tej mocnej, znaczącej dużo w wyścigu nawet o mistrzostwo Lechii Gdańsk. Wygrał z nią zresztą Puchar i Superpuchar Polski, do czego się przysłużył. Po Lechii Gdańsk wpadł w mały zakręt, gdyż po przejściu do Sassuolo kompletnie zaginął… Dużo dobrego zrobiło mu jednak odejście stamtąd i postawienie na Spartę Praga, w której gra z sukcesami do dzisiaj. Na grę w pierwszym składzie na Euro może oczywiście liczyć. Po tak dobrym sezonie nie ma raczej innej opcji.

Gruzińscy przedstawiciele

Luka Gugeshashvili

Kojarzycie może takiego zawodnika jak Luka Gugeshashvili? Podejrzewam, że wielu osobom nazwisko to nic nie mówi, co nie jest w zasadzie dziwne. Choć w pierwszym zespole Jagiellonii bramkarz ten spędził cztery lata, nie wystąpił w ani jednym meczu. Na Euro pojechał, choć jego występów nie powinniśmy się akurat zbytnio spodziewać.

Lasha Dvali

Gugeshashvili nie budzi żadnych emocji, a kolejny Lasha Dvali raczej te nacechowane negatywnie. Najpierw grał w Śląsku Wrocław, w którym generalnie popełniał błędy, ale mimo wszystko bywał chwalony za niektóre występy. Na Gruzina poniekąd nabrała się Pogoń Szczecin, która po dwóch niezbyt udanych latach postanowiła go sprzedać. W kadrze jest mimo wszystko pierwszoplanową postacią bloku defensywnego – był kluczowy w walce o awans z baraży i na mistrzostwach również powinien grać.

Georgiy Tsitaishvili

Georgiy Tsitaishvili, podobnie jak wcześniej wspomniany Verbić, odszedł z Dynama Kijów w obliczu wojny. Również poszło mu nie najlepiej… Choć zapowiadało się doprawdy świetnie! W Wiśle Kraków, do której poszedł, zaliczył zaledwie siedem spotkań, natomiast zaprezentował się w nich na tyle dobrze, że wzbudził zainteresowanie swoją osobą. Czas pokazał jednak, że połaszenie się na niego przez Lecha było pewnym nieporozumieniem. W zespole tym kompletnie nie potrafił się odnaleźć – odżył dopiero w Dinamie Batumi, w którym gra do dzisiaj. Na Euro będzie raczej zmiennikiem.

Nika Kvekveskiri

Kvekveskiri był naprawdę ważną postacią przy okazji osiągania największych sukcesów w Lechu Poznań w ostatnich latach. Głównie chodzi nam tu o mistrzostwo Polski, jak i świetną przygodę w Lidze Konferencji z poprzedniego sezonu. Niestety minione właśnie rozgrywki już tak dobre w jego wykonaniu nie były. Jak wcześniej oczywiste było, że jest on regularnie grającym zawodnikiem z wielką gracją i klasą na boisku, tak teraz marzeniem wielu kibiców jest jak najszybsze pozbycie się tego zawodnika.

Realnie nie jest bowiem w tym momencie żadną wartością dodaną, więc frustracja przyzwyczajonych do lepszej gry Gruzina sympatyków „Kolejorza” nie może dziwić. Mimo słabszej formy klubowej reprezentacyjnie nie zawodzi! W barażach o mistrzostwa Europy zagwarantował swojej drużynie awans, pewnie wykonując ostatni rzut karny w konkursie „jedenastek”. Nie jest może zawodnikiem pierwszego składu, natomiast powinien kilka razy pojawić się na boisku. Ostatnio całkiem regularnie dostaje zresztą szanse z ławki, więc i w Niemczech możemy czegoś takiego się spodziewać.

Otar Kakabadze

Bardziej pozytywnie na miniony sezon ligowy będzie patrzył Otar Kakabadze. Zawodnik Cracovii jest prawdziwym ulubieńcem kibiców i bardzo ważnym zawodnikiem „Pasów”. Choćby jego wpływ na to, aby krakowski klub się w ogóle utrzymał w PKO Ekstraklasie, był ogromny – ostatecznie zrobił to z dużym zapasem, co jest także jego indywidualnym sukcesem. Miał w tym sezonie zawirowania, jeżeli chodzi o kwestie zdrowotne, teraz na szczęście wszystko jest dobrze, a na Euro oczywiście pojechał. Oczywiście, bo nie ma wątpliwości, że będzie pierwszym wyborem selekcjonera reprezentacji Gruzji.

Rodacy z ekstraklasy wzięci

Artykuł zakończymy sobie opisem najliczniejszej omawianej grupy… Rzecz jasna chodzi o byłych i obecnych zawodników PKO Ekstraklasy z Polski. Bartosz Salamon z Lecha Poznań, Kamil Grosicki z Pogoni Szczecin oraz Taras Romanczuk z Jagiellonii Białystok – to jedyna trójka z PKO Ekstraklasy, którą wziął na Euro Michał Probierz. Przeszłością w naszej rodzimej ekstraklasie z naszej kadry może pochwalić się za to większość zawodników… A to Lewandowski, Puchacz, Bednarek czy Moder w Lechu Poznań, a to Slisz czy Sebastian Szymański w Legii Warszawa… Można by było tutaj wymieniać i wymieniać, gdyż w grono ekstraklasowiczów możemy wliczać aż 21 z 26 powołanych!

Komu w takim razie nigdy nie było dane wystąpić w ekstraklasie? Po pierwsze, Wojciechowi Szczęsnemu. Podstawowy bramkarz Juventusu najmłodsze lata swojego piłkarskiego życia spędził jako gracz Agrykoli Warszawa, następnie przeniósł się do akademii warszawskiej Legii, natomiast gdy Arsenal wyszedł z inicjatywą sprowadzenia go do siebie, Polak nawet do końca się nie zastanawiał… Resztę historii już znamy. Nasza „jedynka” nie grała w polskiej ekstraklasie, zupełnie jak numer trzy na tej pozycji – Marcin Bułka. Pominięcie PKO Ekstraklasy w jego życiorysie przebiegło w dość podobny sposób do Szczęsnego. Bułka również zaczynał w Warszawie oraz tak jak Szczęsny odszedł w młodym wieku do lepszego klubu – w jego przypadku była to Chelsea, do której przebicie się było jednak niemożliwe…

Pozostając na angielskich boiskach, warto wspomnieć również o obecnym zawodniku Arsenalu, Jakubie Kiwiorze. Niekonwencjonalnie poprowadzona kariera nie miała ani jednego przystanku w PKO Ekstraklasie. Tylko 1-ligowy GKS Tychy, w którym nie rozegrał zresztą ani minuty, przez chwilę miał go u siebie. W młodym wieku poszedł do belgijskiego Anderlechtu, później do słowackiej Podbrezowy i Ziliny, następnie włoska Spezia, a dzisiaj angielski Arsenal. W polskiej ekstraklasie nie grali nigdy również, rzecz jasna, wychowany we włoskiej kulturze Nicola Zalewski oraz wcześnie wyjeżdżający z Polski Piotr Zieliński.

Warto zauważyć, że wszyscy wymienieni (poza Bułką) są filarami naszej kadry. Niewymienieni mają swoją mniej bądź bardziej rozbudowaną przeszłość w PKO Ekstraklasie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze