Ekstraklasa jest szturmowana przez młodzież!


Właściwie wszystko, co godne uwagi w 1. kolejce nowego sezonu, to zasługa młodych piłkarzy

27 lipca 2021 Ekstraklasa jest szturmowana przez młodzież!
Tomasz Kudała / PressFocus

Ernest Terpiłowski, Filip Majchrowicz, Kacper Tobiasz, Wiktor Długosz, Szymon Czyż, Mateusz Młyński i wreszcie Kacper Kozłowski – co ich łączy? Fantastyczny start we właśnie rozpoczętych rozgrywkach ligowych. Czy dożyliśmy czasów, w których ekstraklasa będzie stała polską młodzieżą? Dlaczego warto poświęcić tym chłopakom chociażby jeden artykuł?


Udostępnij na Udostępnij na

Gdyby zsumować ich wiek, uzyskalibyśmy piłkarza 137-letniego. Średnia wieku bohaterów pierwszej kolejki wynosi niecałe 19,5 roku! Takich rzeczy najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce nie widział dawno. Inwazja młodych zawodników powinna cieszyć każdego kibica naszej ligowej piłki. Warto podkreślić, że każdy z tych piłkarskich młokosów stanowił ważny element swojej drużyny na inaugurację sezonu.

7 minut rollercoastera vs. prawdziwe wejście smoka

Bohater Rakowa to Wiktor Długosz, który równie dobrze mógłby stać się antybohaterem, gdyby Patryk Lipski nie pokpił sprawy z rzutem karnym. W głównej mierze to wychowanek Korony Kielce pomógł gościom z Częstochowy sięgnąć po pierwszą wygraną w nowym sezonie. Długosz zapisał się w protokole meczowym przy bramce na 2:2, a później po jego dobrym rajdzie arbiter podyktował karnego.

Taki obrót spraw powoduje, że rezerwowy w meczu z Piastem przebył drogę od zera do bohatera. Wielu, zwłaszcza w jego wieku, pewnie by pękło. Na tego chłopaka sprokurowana „jedenastka” podziałała jednak jak płachta na byka. Ten 21-letni zawodnik po prostu dwoił się i troił, aby kibice w drodze powrotnej nie rozmawiali o tym, jak zaczął, tylko jak skończył. Z pewnością były premier Leszek Miller mógłby rzec – prawdziwy mężczyzna.

Jednak herosów wchodzących z ławki w pierwszej serii spotkań było więcej. Kolejnego ekstraklasa i jej kibice oklaskiwali w Szczecinie… i oczywiście był nim Kacper Kozłowski. Młokos, który pozbawiony jest układu nerwowego, a dodatkowo widać było, że dla niego Euro 2020 to była udana impreza.

„Portowcy” rozegrali dwa oficjalne mecze i w każdym z nich można było zobaczyć, że wychowanek Bałtyku Koszalin nie zamierza spuszczać z tonu. Wręcz przeciwnie, cała do przodu.

Jego „taniec” w polu karnym mógł doprowadzić piłkarzy Górnika do furii, a zarazem rozpaczy. Chłopak ledwie zdążył wejść na boisko i już otworzył swój worek z golami w nowym sezonie. Sam piłkarz powiedział, że to była jego najładniejsza bramka w dotychczasowej karierze, a cała ekstraklasa musi się pogodzić, że Szczecin ma aspiracje do tego, by rozdawać w tym roku karty.

Z ziemi włoskiej do polskiej

Nikt już nad Wisłą, a teraz z pewnością i nad Wartą nie będzie zdziwiony, że Polaków i Włochów łączy wiele spraw. Zaczynając od hymnów, kończąc na piłce nożnej. Kolonia polskich zawodników biegających na boiskach Serie A jest dość spora. Jeden jednak z tego zrezygnował. Pewnie dlatego, że zwyczajnie tam nie grał, choć jak pokazało 90 minut na boisku we Wrocławiu – szlify są zdobyte, teraz czas na praktykę.

 

I tak oto Szymon Czyż, który w barwach Lazio zaliczył debiut w piłkarskiej Lidze Mistrzów, trafił do zielonej części Poznania. Swój premierowy występ przystęplował asystą. To dzięki jego dośrodkowaniu „Zieloni” mogli się cieszyć z prowadzenia na Stadionie Miejskim w stolicy Dolnego Śląska. Pokazał on, że drzemie w nim potencjał i może spróbować wejść w buty Macieja Żurawskiego.

Najlepsze świadectwo, jak zweryfikowała go ekstraklasa w pierwszym występie, to ocena z portalu Gol24.pl:Kto miał wątpliwości, czy piłkarska szkoła Lazio to lepsza akademia niż rodzime kluby, po meczu ze Śląskiem nie powinien już ich mieć. Granie za plecami Mateusza Kuzimskiego nie sprawiało mu problemów, a asysta przy bramce Jana Grzesika była najwyższej próby i nie było to jedyne świetne dośrodkowanie w jego wykonaniu.

To, że w Lazio przeszedł dobry kurs gry w piłkę nożną, bardzo dobrze obrazują jego statystyki z gry w młodzieżowej drużynie tego klubu. W trzy lata Szymon Czyż uzbierał 68 spotkań, podczas których strzelił osiem bramek oraz sześć razy asystował. Dlatego takie powroty na polskie boiska zawsze warto docenić. Nawet jeżeli jedna jaskółka jeszcze nie czyni wiosny.

Bramkarze – standard, perełki!

Co łączy Filipa Majchrowicza i Kacpra Tobiasza? Obaj grają na pozycji golkipera. Oboje reprezentowali Radomiaka i wreszcie to oni w pierwszej kolejce zachowali czyste konta.

Owszem, ktoś powie, że obecny bramkarz beniaminka nie zagrałby w tym meczu, gdyby warszawska Legia z dnia na dzień nie ściągnęła do klubu swojego zawodnika. Jednak los jest na tyle przewrotny, że doprowadził do sytuacji, w której ekstraklasa przedstawiła nam kolejnych bramkarzy, którzy być może wkrótce staną pomiędzy słupkami bramki reprezentacji Polski.

Zdecydowanie trudniej na dobre zaprezentowanie się musiał zapracować Majchrowicz. Wiązało się to z tym, że jego formę miał sprawdzić aspirujący jak zawsze wysoko poznański Lech. Egzamin z przystosowania się do najwyższej klasy rozgrywkowej zdał jednak wzorowo. Nagroda zawodnika meczu. Nie jedna, a kilka parad bramkarskich, jak ta po strzale głową Jakuba Kamińskiego, pozwoliły na wyszarpanie jednego oczka na boisku rywala.

Dla Tobiasza pierwszy mecz w barwach Legii to nie tylko czyste konto, ale przede wszystkim spełnione marzenie. To chłopak urodzony w Płocku, który jest związany z Warszawą chociażby przez Ursynów, gdzie zaczynał grać w piłkę. Warto podkreślić, że rywal też był dla niego z pewnością szczególny, bo przecież grał w derbach Mazowsza, notabene z Wisłą Płock.

Jednak młody zawodnik nie pękł, a koledzy zadbali, by podczas debiutu nie musiał przeżywać większych stresów. Młody bramkarz rozegrał solidne spotkanie. Obronił cztery uderzenia rywali z Płocka. Zachował czyste konto. Jeśli się do czegoś przyczepić, to do rozegrania piłki. 18-latek podawał z celnością 74 procent. 25 jego podań znalazło adresata, a piłkę kopał 34 razy.

Nawiązanie do Ernesta oraz długi czas czekania

Na Śląsku i w polskiej piłce jedno z najważniejszych imion. Wiąże się to oczywiście ze słynnym Wilimowskim, który był w tamtym czasie być może nawet lepszym strzelcem niż obecnie Robert Lewandowski.

Nieśmiały akces, by pójść w jego ślady, składa jednak Ernest Terpiłowski. Strzelec pierwszej bramki w tym sezonie na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Owszem, nie można jeszcze mówić o tym, że mamy wielkiego piłkarza, a Termalica na jego plecach ugra wiele. Jednak warto odnotować w swoich notesach nazwisko piłkarza, który jeszcze rok temu grał w Górniku Polkowice, a w piątek w debiucie na boiskach ekstraklasy strzelił bramkę numer jeden w sezonie.

Jeśli już chwalimy wszystkich młodych piłkarzy, którzy grają w naszej lidze, trzeba też pamiętać o Mateuszu Młyńskim, który w meczu kończącym pierwszą kolejkę spotkań ustalił wynik. Młody zawodnik „Białej Gwiazdy” zdobył bramkę na 3:0, pogrążając Zagłębie Lubin na starcie sezonu.

Z pewnością dla niego ta bramka ma szczególny smak. Po rozstaniu z Arką Gdynia młokos miał prawo być głodny gry. Wiąże się to z traktowaniem w sposób cyniczny piłkarza, który nie chciał przedłużyć umowy. Jego licznik dla klubu znad morza przestał bić 12 grudnia 2020 roku przez podpisanie kontraktu z krakowską Wisłą. Ta przerwa mogła martwić, bo przecież wcześniej dla finalisty Pucharu Polski zagrał w 57 oficjalnych meczach, w których strzelił pięć bramek i dołożył dziesięć asyst.

A wszystko przez jeden przepis

Teraz można więc sobie zadać pytanie, czy warto stawiać na młodego polskiego zawodnika. Czy tak krytykowany i czasami cynicznie traktowany przez trenerów przepis o młodzieżowcu się sprawdził oraz czy rzeczywiście jest potrzebny. W odczuciu wielu pewnie tak. Pierwsza kolejka pokazała, jak ekstraklasa może na nim zyskać – bez niego prawdopodobnie 50% bohaterów pierwszej kolejki nie zagrałoby w niej w ogóle.

Jak zaś wygląda ten przepis w tym sezonie? Przypominamy – młodzieżowcem w lidze jest osoba kończąca 22 lata w roku, w którym zakończy się sezon, lub osoba młodsza. W ligach I-III są to zawodnicy o rok młodsi, a więc kończący maksymalnie 21 lat. I tak dla przykładu w sezonie 2021/2022 młodzieżowcami w najwyższej klasie rozgrywkowej będą zawodnicy z rocznika 2000 i młodsi, a w ligach I-III rocznik 2001 i młodsi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze