Kilmarnock podejmowało u siebie mistrza Szkocji. Kibice obejrzeli wspaniałe widowisko i aż pięć bramek. „The Bhoys” niespodziewanie zremisowali u siebie z Dundee United i różnica punktów między zespołami z Glasgow zwiększyła się.
Kilmarnock – Rangers
„The Killie” nie bali się konfrontacji z Rangers i to oni zaczęli szukać okazji na zdobycie prowadzenia. Uzyskali je w 21. minucie za sprawą Conora Sammona. Chwilę później prowadzenie dla gospodarzy mógł podwyższyć Mehdi Taouil, ale Allan McGregor wyszedł z tej sytuacji obronną ręką. Na pięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy Mohamadou Sissoko sfaulował Kyle Lafferty’ego w polu karnym, a Kenny Miller wykorzystał podyktowaną przez sędziego „jedenastkę”.
Druga część gry była jeszcze bardziej ekscytująca od pierwszej. Najpierw z boiska wyleciał Sissoko za kolejny faul na Laffertym. Rzut karny na gola zamienił Miller. Kilka chwil później niezawodny Sammon strzelił wyrównującą bramkę dla Killmarnock. Jak widać, mimo osłabienia, gospodarze potrafią walczyć nawet z takimi zespołami, jak Rangers. Na odpowiedź ze strony gości nie trzeba było dłużej czekać. W 64. minucie meczu Miller pokonał Camerona Bella po raz trzeci i tym samym ustalił wynik meczu. Na kwadrans przed końcem spotkania selekcjoner „The Killie” wprowadził jeszcze jednego napastnika z nadzieją, że uda mu się doprowadzić do remisu. Kibice do końca meczu widzieli jeszcze kilka świetnych, ale zmarnowanych sytuacji strzeleckich obu zespołów i ostatecznie wynik nie zmienił się.
Sytuacja „The Gers” nie uległa zmianie. Wciąż są liderem tabeli, a dzięki remisowi Celtiku, mają przewagą trzypunktową przewagę nad „The Bhoys”. Killmarnock zajmują 7. miejsce w tabeli z dorobkiem siedemnastu punktów. Od Dundee United dzilą ich dwa punkty.
Hearts – Hamilton
„Serca” odniosły pewne zwycięstwo nad Hamiltonem i dzięki temu umocniły się na trzecim miejscu w tabeli. Pierwsza bramka dla Hearts padła po pół godzinie gry, za sprawą Rudolfa Skacela. Pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy wynik podwyższył David Templeton pięknym strzałem zza pola karnego. Do końca meczu gospodarze kontrolowali spotkanie. Gra była czysta, sędzia pokazał tylko jedną żółtą kartkę, Rubenowi Palazuelosowi, za faul w polu karnym. „Jedenastki” nie wykorzystał Simon Mensing. Była to 80. minuta meczu.
Hamilton jest obecnie najsłabszą drużyną ligi. Zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i jak dotąd nie zanosi się na to, aby się podnieść i walczyć o wyjście z grupy spadkowej.
Celtic – Dundee
Potknięcie zaliczył Celtic. Na Celtic Park niespodziewanie padł remis. Z takiego obrotu sprawy cieszą się Rangers, których przewaga punktowa zwiększyła się do trzech. Można powiedzieć, że „The Bhoys” sami dali sobie odebrać dwa punkty. Gospodarze wyszli na prowadzenie w 23. minucie meczu. Bramkę dla Celtiku strzelił niezawodny Gary Hooper. W ciągu pierwszej połowy na bramkę Dundee padały wielokrotnie strzały, ale ani Hooper, ani Shaun Maloney nie byli w stanie podwyższyć wyniku. Podobnie było w drugiej części gry. Każda z drużyn miała swoje okazje na zmianę wyniku, jednak żadna nie została w pełni wykorzystana. Wszystko wskazywało na to, że Celtic odniesie kolejne zwycięstwo. W 94. minucie spotkania, gdy arbiter był bliski zasygnalizowania końca meczu, wszystkim graczom i kibicom Celtiku uśmiech zniknął z twarzy. Dundee zdobyło wyrównującą bramkę, a strzelcem był Sean Dillon.
„The Bhoys” mają teraz trzy punkty straty do Rangers. „Mandarynki” zajmują 6. miejsce w tabeli, a do Motherwell brakuje im czterech punktów.
Inverness – Hibernian
Również na Caledonian Stadium kibice obejrzeli grad goli. Inverness pokonał przed własną publicznością Hibernian aż 4:2, a hat-tricka zaliczył Adam Rooney. Początek należał do gospodarzy. Wynik otworzył już w 7. minucie Richie Foran. Liam Miller i Francis Dickoh próbowali strzelić wyrównującą bramkę, ale nie udała im się ta sztuka. Do końca pierwszej części wynik nie uległ zmianie. Chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy Paul Hanlon, który zmienił w przerwie Michaela Harta, ujrzał czerwoną kartkę i został usunięty z boiska po tym, jak zagrał ręką w polu karnym. Rzut karny wykorzystał Rooney i gospodarze wygrywali już 2:0. Po kwadransie padła kontaktowa bramka dla Hibernianu, a na listę strzelców wpisał się Derek Riordan. „The Hibees” nie cieszyli się długo, po chwili Rooney bowiem pokonał Marka Browna po raz drugi. Goście jednak nie tracili nadziei i walczyli dalej. To się opłaciło. W 78. minucie spotkania do bramki gospodarzy trafił Liam Miller. Wykorzystał on rzut karny, który sędzia podyktował po faulu Rossa Tokely’a. Warto wspomnieć, że przy okazji Tokely został ukarany żółtą kartką. Niestety, 89 sekund później gospodarze kolejny raz podwyższyli prowadzenie. Na listę strzelców po raz trzeci wpisał się Rooney. Ustalił wynik spotkania na 4:2.
Hearts wygrali swój mecz, więc Inverness nie mogli wskoczyć na 3. miejsce w tabeli. Do „Serc” brakuje im dwóch punktów. Hibernian zaś plasuje się na 8. miejscu z dorobkiem czternastu punktów. Tyle samo ma St. Johnstone, które jest niżej. Strefa spadkowa jest zbyt blisko i „The Hibees” muszą ciężko pracować, by nie zaliczyć spadku.
St. Mirren – Motherwell
Na St. Mirren Park padł remis 1:1. Gospodarze wyszli na prowadzenie po półgodzinnej grze. Darrena Randolpha pokonał Gareth Wardlaw. Spotkanie obfitowało w kartki. Łącznie arbiter pokazał osiem kartoników, w tym jeden czerwony. W 84. minucie z boiska wyleciał Michael Higdon. Na kwadrans przed końcem meczu Motherwell zdobyło wyrównującą bramkę. Gola strzelił Nick Blackman.
St. Mirren nie są w dobrej sytuacji. Wciąż znajdują się w strefie spadkowej, mając tylko dziesięć punktów. „The Well” zaś mogą się cieszyć, że ten mecz zakończył się tylko remisem. Mimo to, znacznie oddalili się od trzeciego miejsca i w przyszłości będą musieli ciężko pracować.
Aberdeen – St. Johnstone
„The Dons” zaliczyli kolejną porażkę w tym sezonie. Dla zespołu Marka McGhee i dla niego samego nastąpiły ciężkie czasy. Przed własną publicznością przegrali 0:1, a jedyna bramka, która padła w tym spotkaniu należała do… Zandera Diamonda. Piłkarz nieszczęśliwie trafił do swojej siatki w 83. minucie meczu.
„The Dons” plasują się na przedostatnim miejscu w tabeli i jeśli ich gra będzie wyglądała tak jak do tej pory, istnieje zagrożenie, że spadną jeszcze niżej. Choć już teraz można przypuszczać, że nie zdołają podnieść się z kolan. St. Johnstone zajmują 9. miejsce w tabeli i ich sytuacja również nie jest ciekawa. Jeśli chcą wyjść ze strefy spadkowej, muszą zacząć zdobywać punkty.