Z roku na rok jest coraz gorzej. Sportowa postawa Eintrachtu Brunszwik nie napawa optymizmem i klub lada moment może wylądować w lidze regionalnej, gdyż na obecną chwilę zajmuje ostatnie miejsce w 3. Bundeslidze.
Krótka przygoda
Gdy w sezonie 2012/2013 ekipie z Brunszwiku udało się wywalczyć awans do 1. Bundesligi, radości kibiców, piłkarzy i wszystkich związanych z drużyną nie było końca. To zresztą normalne, ponieważ klub wówczas na najwyższy szczebel wrócił po 28 latach. Nie wygrał może 2. Bundesligi w cuglach, miał stratę dziewięciu punktów do pierwszej Herthy BSC Berlin, ale posiadał taką samą przewagę nad kolejnym zespołem 1. FC Kaiserslautern.
W dodatku był to dość młody zespół ze średnią wieku 25 lat, pełen perspektywicznych piłkarzy. Do takich zaliczał się choćby liczący sobie wówczas 22 wiosny Ermin Bicakcić. Drużyna również mogła liczyć na bardziej doświadczonych zawodników, a jedną z gwiazd okazał się Domi Kumbela, który został królem strzelców tamtego sezonu, trafiając do siatki rywali 19 razy.
Nad wszystkim panował natomiast Torsten Lieberknecht, który zaliczył z klubem również awans do 2. Bundesligi. Był to także szkoleniowiec na dorobku, dla którego wielkim sukcesem okazał się sam awans. Osiągnął bardzo dobry wynik, lecz wiadomo było, że przygoda z 1. Bundesligą skończy się tak szybko, jak się zaczęła.
Klub nie zaliczał się do potentatów finansowych i nie można było spodziewać się poważnych wzmocnień. Jednym z niewielu było wypożyczenie 23-letniego Karima Bellarabiego, który strzelił dla Eintrachtu trzy gole. Zdecydowanie gorzej do poprzedniego sezonu wypadł także Kumbela, który tym razem zaliczył dziewięć goli. Po jednym sezonie okazało się, że Eintracht spadnie szczebel niżej, gdyż do pewnego utrzymania zabrakło siedmiu punktów.
Kryzys
W 2. Bundeslidze drużyna całkiem nieźle sobie radziła. Co prawda nie biła się o ponowny powrót do najwyższej ligi, ale też wstydzić się za swoje wyniki nie mogła. W sezonie 2016/2017 jednak miała szansę na powrót. Wciąż pod dowództwem Torstena Lieberknechta zespół zakończył rozgrywki na trzecim miejscu, co gwarantowało mu możliwość rozegrania baraży. W tych jednak minimalnie okazywał się gorszy od VfL Wolfsburg.
W kolejnym sezonie klub z Brunszwiku odwiedził natomiast kryzys. Zwiększyła się liczba remisów, brakowało skuteczności, a i sama końcówka sezonu była wręcz tragiczna. Trzy porażki z rzędu w tym niezwykle wyrównanym sezonie sprawiły, że Eintracht zajął przedostatnie miejsce i znalazł się w 3. Bundeslidze.
Obecnie drużyna robi wszystko, by i z tym poziomem rozgrywkowym się pożegnać jak najszybciej. Po spadku klub opuścił trener, a jego stanowisko zajął Henrik Pedersen, jednak Duńczyk z niewielkim doświadczeniem długo jako szkoleniowiec w Eintrachcie nie zabawił i w jego buty wszedł Andre Schubert.
Znany z prowadzenia Borussi Mönchengladbach trener zaliczył fatalny start, przegrywając dwa pierwsze spotkania. Na zwycięstwo nowego fachowca kibice musieli czekać około trzy miesiące, gdy klub okazał się silniejszy od Energie Cottbus, wygrywając 0:1, w dodatku po golu samobójczym.
Jednak nie tylko na stanowisku trenera się coś zmieniało. Latem doszło także do rewolucji kadrowej. W Brunszwiku również zimą nie zamierzają czekać z transferami, dlatego też wypożyczono już Juliusa Dückera z SC Paderborn. Także i w bramce wiosną może pojawić się bardzo doświadczony bramkarz, Lukas Kruse, liczący sobie 35 lat.
Pierwsi będą ostatnimi
Przed sezonem zespół stawiany był jako jeden z głównych faworytów do awansu, i to mimo wielu roszad kadrowych. Los jednak chciał inaczej i drużyna z takim potencjałem broni się przed spadkiem. Przed Andre Schubertem okazja do zaprezentowania swoich umiejętności. Jeśli nie utrzyma zespołu, to raczej jego powrót do 1. Bundesligi stanie się czymś nieosiągalnym. Jeżeli jednak uda mu się obronić zespół przed spadkiem, stanie się, jakby nie patrzeć, bohaterem.
Wielu fanów Eintrachtu chciałoby, aby powiedzenie „ostatni byli pierwszymi” sprawdziło się w ich przypadku. Sytuacja jednak jest bardzo trudna. Z 3. Bundesligą pożegnać się muszą cztery zespoły, a na ten moment Eintracht zajmuje ostatnie miejsce ze stratą do bezpiecznej pozycji ośmiu punktów.
Nadzieją jest jednak trener, który pracował już w klubie grającym w Lidze Mistrzów. Nie bez powodu zarząd postawił właśnie na Schuberta. To człowiek, który wyprowadził z kryzysu Borussię Mönchengladbach, tyle że tam zrobił to natychmiast, zaliczając sześć kolejnych zwycięstw. Czy wiosna okaże się dla Eintrachtu Brunszwik zbawienna?
Malo medialny klub nawet w Niemieckich warunkach,brakuje kasy i klub upada.Arti prosze o wieksza aktywnosc na mate.