W poniedziałek odbyły się dwa mecze w rosyjskiej Premier Lidze, w których padło łącznie dziesięć bramek. W Permie tamtejszy Amkar po ciężkim boju uporał się z Wołgą Niżny Nowogród, a Mordowija Sarańsk nie sprostała Krylji Sowietow Samara. Oba spotkania zakończyły się wynikami 3:2.
W Permie przez długi czas nic nie zapowiadało strzelaniny. Zarówno etatowi kanonierzy gospodarzy, jak i strzelcy wyborowi drużyny przyjezdnej nie mieli zbyt wielu dogodnych okazji do zdobycia gola. Dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy bramka została odczarowana. Aby tak się stało, sędzia musiał podyktować rzut karny, który na gola zamienił Georgi Pejew.
W drugiej połowie role się odwróciły. Gospodarze chcieli bronić jednobramkowego prowadzenia i to ich zgubiło. Tuż po wznowieniu gry za takie nastawienie skarcił ich Sapogow, który zamienił na bramkę podanie od Maksimowa. Dwadzieścia minut później goście cieszyli się już z prowadzenia, a tym, który dał radość kibicom drużyny przyjezdnej, był Grigaława. Los nie był jednak tego dnia łaskawy dla Wołgi. W 77. minucie sędzia podyktował kolejną „jedenastkę” i Pejew dopisał kolejne trafienie do swojego dorobku. Na kilka chwil przed zakończeniem spotkania Picusciac wprowadził fanów gospodarzy w stan euforii. Mołdawianin skutecznie wykończył podanie od znanego z polskich boisk Nikoli Mijailovicia i zapewnił swojej drużynie trzy punkty.
Drugi mecz był równie dramatyczny. Tym razem to goście jako pierwsi zdołali przechytrzyć defensywę przeciwnika. W roli asystenta wystąpił Pablo Zeballos, a egzekutorem był Aleksandru Epureanu. Radość Krylji trwała zaledwie cztery minuty, po tym czasie bowiem Jewgienij Osipow wyrównał stan rywalizacji.
Wystarczył kwadrans po ponownym rozpoczęciu spotkania, by gospodarze unieśli ręce w górę w geście triumfu. Stało się tak po tym, jak Anton Bober skutecznym strzałem z rzutu karnego wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. W końcówce jednak stało się coś niewytłumaczalnego. Gospodarze jakby opadli z sił, pozwolili przeciwnikom na zbyt dużo, czego efektem był najpierw gol Niemowa na siedem minut przed końcem, a następnie Romana Grigoriana w ostatniej minucie spotkania. Mordowija przegrała wygrany mecz na własne życzenie.
"Mordowija przegrała wygrany mecz w nieco frajerskim
stylu."
klasa sama w sobie