Real zwycięzcą LM 2018? Pięcioletni cykl wygrywania, runda druga


29 maja 2016 Real zwycięzcą LM 2018? Pięcioletni cykl wygrywania, runda druga
Theblogfc.com

W następnym sezonie na koszulkach Ramosa i spółki będą puchary z liczbą "11" w środku. Undecima wyszarpana z rąk podopiecznych Simeone to drugi tytuł w ciągu trzech lat. Jeśli cofniemy się do przełomu wieków, natrafimy na podobny cykl: Real wygrywał LM w latach 1998, 2000 oraz 2002. Czy możemy spodziewać się powtórki z rozrywki? 


Udostępnij na Udostępnij na

Obronić Ligę Mistrzów? Mission: Impossible

Warto zacząć od rzeczy najważniejszej: na Lidze Mistrzów ciąży klątwa. Nie jest żadną tajemnicą, że pucharu nie da się obronić. Po reformie rozgrywek nie dokonał tego nikt, ostatnimi szczęśliwcami byli piłkarze Milanu w 1990 roku. Jeśli nawet puchar obronić się da, nikt tego nie udowodnił. Ani Barcelona w 2010 roku, ani Ajax w 1996, ani właśnie Real.

„Królewscy” wygrywali co dwa lata. Przez te pięć sezonów byli drużyną piekielnie mocną, ale jednak nie udało im się wygrywać dwa lata z rzędu. Musieli robić sobie roczne przerwy, aby powrócić na szczyt. Przypomnijmy sobie pierwszy cykl zwycięstw Realu w Lidze Mistrzów po reformie rozgrywek.

https://twitter.com/Officialhbkmano/status/736674047384248320

1998: złoty strzał Mijatovicia

20 maja podopieczni Juppa Heynckesa podejmowali w Amsterdamie Juventus z takimi piłkarzami, jak Del Piero, Inzaghi czy Zidane w składzie. To były dwa równorzędne zespoły, prawdziwą przewagę Real miał tylko w obronie. Roberto Carlos, Fernando Hierro, Manuel Sanchis, Christian Panucci – w fazie pucharowej ci panowie puścili tylko dwie bramki. W zespole aż roiło się od gwiazd. Redondo, Raul, Seedorf, Morientes – było w czym wybierać.

W finale wyrównanym nie mniej niż ten wczorajszy, zbawicielem „Los Blancos” okazał się Predrag Mijatović – ten sam, który kilka lat temu sprawował stanowisko dyrektora sportowego stołecznego klubu. Jego trafienie okazało się być jedynym i kapitan Sanchis (jedna z największych legend Realu) wzniósł puchar po 32 latach oczekiwania.

https://www.youtube.com/watch?v=r3QRo9a70Cs&ab_channel=RealMadridC.F.

2000: pogrom pod Wieżą Eiffla

Pucharu z 1998 roku nie udało się obronić: w 1/4 finału „Królewskich” trzema golami upokorzył Szewczenko, jeszcze w barwach kijowskiego Dynama. Rok później droga nie była usłana różami. W drugiej fazie grupowej było o krok o tragedii w postaci braku awansu. Kiedy w fazie pucharowej po ciężkiej przeprawie udało się pokonać Manchester United, w półfinale chłopcy Vicente del Bosque trafili na Bayern. Ten sam, z którym stracili osiem bramek w dwóch przegranych meczach w grupie.

Niemców udało się pokonać w głównej mierze dzięki dwóm bramkom młodego Anelki. Hiszpański finał z Valencią (skądinąd bardzo mocną, pod wodzą Hectora Cupera doszła do finału też rok później) był formalnością. 24 maja na Stade de France Real rozbił rywali 3:0 po bramkach Morientesa, McManamana i Raula. W bramce już Casillas, w składzie prócz starych wyjadaczy również Salgado, Helguera czy Karanka. Mecz na ławce zaczął Hierro, a pod jego nieobecność kapitanem był Redondo, wybrany w tamtym roku na najlepszego piłkarza klubu.

https://www.youtube.com/watch?v=7x8mBpJ0gtA&ab_channel=RealMadridC.F.

2002: wolej Zidane’a

Rok po paryskim finale Bayern dopiął swego, w 1/2 odgrywając się właśnie na Realu. Sezon 2001/2002 to kolejne spotkanie tych drużyn, jednak z jedną różnicą: do zespołu madrytczyków właśnie dołączył Zinedine Zidane, nieoficjalnie zapoczątkowując prawdziwe czasy „Galacticos”Ci ostatni pokonali Niemców w 1/4, w półfinale rozprawili się z Barceloną Carlesa Rexacha, a więc z niedobitkami po holenderskiej ekipie van Gaala.

15 maja Real spotkał się na Hampden Park z Bayerem Leverkusen Klausa Toppmollera z Berbatovem, Lucio, Ballackiem i Kirstenem w składzie. Hiszpanie zwyciężyli 2:1 po bramkach Zidane’a (najpiękniejszy gol w finałach LM) oraz Raula, odpowiedział im Lucio. To była złota drużyna. Figo, Zidane, Raul, Makelele, Morientes, Guti, Hierro, Roberto Carlos – jak z nimi wygrać?

https://www.youtube.com/watch?v=wM9dsqdMdTY

Era Ramosa i Ronaldo: La Decima, La Undecima…

Dwa lata temu po świetnym meczu i nieprawdopodobnej dogrywce Real rozbił Atletico 4:1 po bramkach Ramosa, Bale’a, Marcelo i Ronaldo. Wczoraj zrobili kolejny krok w drodze do chwały, po raz kolejny w pokonanym polu pozostawiając odwiecznych rywali z miasta, które jest dziś piłkarską stolicą Europy. Czy dzisiejsza ekipa będzie w stanie powtórzyć sukces kolegów sprzed lat?

Tamtych tryumfów nie pamięta już nikt z zespołu… prócz, oczywiście, Zidane’a. Tytuł z 2014 roku wznosił jeszcze Iker Casillas, jednak dziś pałeczkę liderów przejęli Ramos i Ronaldo do spółki z Marcelo, Modriciem i Bale’em. Real co roku się zmienia, czego najlepszym przykładem były roszady transferowe po finale w Lizbonie. Trzon jednak pozostaje ten sam.

https://www.youtube.com/watch?v=060fY1KxTcs&ab_channel=GugaTV

Po tamtej „pięciolatce” Real cierpiał, na finał czekając całe dwanaście lat. Cierpiał też wczoraj w Mediolanie. Niewykluczone, że w tym cierpieniu zrodzi się kolejny cykl trzech zwycięstw. Wyobraźmy sobie. 26 maja 2018, Stadion Narodowy w Warszawie. Real podejmuje Leicester City, który podobnie jak Bayer w 2002 roku zaskakuje wszystkich, dochodząc aż do finału. Na gola Bale’a odpowiada Wes Morgan, a wynik bajeczną przewrotką rozstrzyga wieczny Ronaldo. Niemożliwe? Niemożliwa jest tylko obrona tytułu. Poczekajmy jeszcze dwa lata.

Komentarze
Avaranche (gość) - 8 lat temu

To jak wieczny jest Ronaldo było widać już wczoraj. Podobnie jak przed dwoma laty zniknął na całe spotkanie, a swoim zachowaniem po dawał do zrozumienia wszystkim oglądającym, że jego udział w nich był arcyważny. Gdyby na jego miejsce Zidane wpuścił od pierwszej minuty Jese, Realowi mogłoby wyjść nawet na dobre. W Lizbonie również nie grał kompletnie nic, jego karny również nie zmieniał nic

Odpowiedz
Radosław Sendra (gość) - 8 lat temu

2018 rok to tylko gdybanie, w żadnym razie nie ocena dyspozycji Portugalczyka. Równie dobrze można napisać "Finał nie odbędzie się w Warszawie".

Odpowiedz
Avaranche (gość) - 8 lat temu

Ja to rozumiem, ale denerwuje mnie niezmiernie robienie z Ronaldo bohatera finału. Oczywiście za kilka miesięcy, głównym argumentem przy wyborze Złotej Piłki będzie to, że Ronaldo wygrał Ligę Mistrzów. I to jest śmieszne, bo w meczach z Manchesterem City praktycznie nie brał udziału, podobnie jak w finale. A wcześniejsze fazy były rozgrywane z drużynami rodem z Ligi Europy. Real LM wygrałby i bez Cristiano, którego równie dobrze mogłoby nie być

Radosław Sendra (gość) - 8 lat temu

Zgadzam się połowicznie – jeśli nie stanie się nic nieoczekiwanego, a więc zarówno Suarez, jak i Ronaldo będą strzelać bramki jak na zawołanie bez zwycięstw w CA/ME, Portugalczyk zapewne dostanie ZP. Nie zgadzam się natomiast z drugą częścią wypowiedzi. Real strzelił 28 bramek w tej edycji LM, Ronaldo trafiał 16-krotnie. Wolfsburg pokonał w pojedynkę. Bez niego również byłaby wygrana w LM?

Avaranche (gość) - 8 lat temu

Tak, 16-krotnie, z czego o ile mnie pamięć nie myli 11 z nich padło przeciw Szachtarowi i Malmo, a te mecze Real zapewne wygrałby i z Markiem Saganowskim w miejscu Ronaldo. Jedynie w meczu z Wolfsburgiem faktycznie zrobił różnicę, ale to dla mnie żaden argument przy wyborze Złotej Piłki, bo wtedy Robert Lewandowski, czy Thomas Muller powinni zgarniać ją co rok.

Radosław Sendra (gość) - 8 lat temu

Co do Złotej Piłki - jak już pisałem, zgadzam się. Real wygrałby LM bez Ronaldo - gdybanie, najpewniej nietrafione.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze