Ważny mecz reprezentacyjny w Poznaniu – te wyrazy w kilku ostatnich latach na ogół nie szły ze sobą w parze. Dzisiaj się to w pewnym stopniu zmieniło, aczkolwiek nie za sprawą „Biało-czerwonych”. W ramach dywizji B Ligi Narodów rozegrano mecz Ukraina – Gruzja. I nie da się ukryć, że zainteresowanie było całkiem spore. Zapraszamy na kulisy meczu.
Poznań biało-czerwony
Już na półtorej godziny przed meczem przestrzeń przed stadionem była wręcz zalana potokiem niebiesko-żółtych oraz biało-czerwonych flag. Należy wręcz przyznać, że liczba gruzińskich kibiców była zaskakująco duża, uwzględniając pryzmat odległości międzypaństwowej. Naturalnie, część z nich na pewno jest mieszkańcami Poznania lub okolic, aczkolwiek niemal na pewno nie wszyscy. Skąd takie podejrzenie? Gdyż samych gruzińskich dziennikarzy przyjechało około 20!
Ukraińców na trybunach oczywiście było jeszcze więcej, ale niekoniecznie na prasowej części. Tu dominowali Gruzini, którzy niezwykle emocjonalnie podchodzili do meczu. Gdyby zasiedli na sektorze kibicowskim, trudno by ich było odróżnić od innych kibiców. Zero pohamowań dla swoich uczuć – tak tętniła pasja i miłość do kadry. Widać ją było również po tym, że w rozmowach przedmeczowych bez skrupułów przewidywali, że wygrają to spotkanie.
Pytacie, więc odpowiadam. Ponad 5 tysięcy kibiców – tak mówi niezwodny redaktor @g_halasik – za bramką, ale to nie koniec. Gruzińscy 🇬🇪 kibice rozsiani po całym stadionie. W zgodzie siedzą pomiędzy kibicami Ukrainy. 🇺🇦 https://t.co/pVfptTuMMt pic.twitter.com/cZhLRHVWpo
— Filip Macuda (@f_macuda) October 11, 2024
Na murawie stało się inaczej – Ukraina wygrała 1:0. Jednak w pojedynku kibicowskim już tak łatwo nie jest określić, kto był lepszy. Naszych wschodnich sąsiadów było więcej i jest to niepodważalny fakt. Jednak Gruzini mimo mniejszej liczebności dali z siebie naprawdę dużo. Mieli nawet swój wielki moment pod koniec spotkania, w którym ich reprezentacja wyrównała, aczkolwiek bramka została anulowana z powodu spalonego. Niemniej zobaczenie tego chwilowego wybuchu przeogromnej radości i tak było nieopisywalnym uczuciem dla bezstronnego obserwatora.
Organizacyjna sinusoida
Wielu sympatyków Lecha zastanawiało się, czy dobrym pomysłem jest organizowanie dodatkowego meczu, skoro murawa na stadionie już teraz jest w – oględnie mówiąc – niesatysfakcjonującym stanie. Nawet podczas konferencji prasowej reprezentacji Gruzji w dniu poprzedzającym spotkanie trener Willy Sagnol otrzymał o nią pytanie.
Konferencja reprezentacji 🇬🇪Gruzji przed jutrzejszym meczem z 🇺🇦Ukrainą. Zaskakująco duża liczba gruzińskich dziennikarzy na sali.
Od jednego z nich padło nawet pytanie o stan murawy na stadionie w Poznaniu.😅
Trener 🇫🇷Willy Sagnol przyznał, że jeszcze jej nawet nie widział.👀 pic.twitter.com/RcMQxwT2D2
— Adam Zmudziński (@Adam_Zmudzinski) October 10, 2024
Jednak to nie ona odegrała w dzisiejszym spektaklu główną rolę, ale… oświetlenie. W okolicach 12. minuty kilka lamp zgasło, przez co sędzia spotkania był zmuszony przerwać pojedynek na kilka minut. Szczęście w nieszczęściu, że była to jedynie część zestawu, a nie całe oświetlenie stadionowe. Arbiter po rozmowie z kapitanami zdecydował się kontynuować spotkanie mimo braku powrotu światła na tamten moment. Lampy zostały naprawione kilka minut później.
W pomeczowych rozmowach z kibicami reprezentacji Ukrainy udało się dowiedzieć, że bardzo zachwalali sobie całą otoczkę. Patrząc przez pryzmat organizacji meczu, zaangażowania trybun, jak i po prostu bezpieczeństwa. Ostatni z aspektów bardzo dosadnie zaznaczał jeden z panów, który przyszedł na mecz swojej reprezentacji wraz z czwórką dzieci.
Cały mecz Ukraina – Gruzja był lepszym widowiskiem kibicowskim niż piłkarskim, aczkolwiek na sam poziom boiskowy też nie można specjalnie narzekać. O ile w pierwszej połowie zespoły były ospałe, o tyle w drugiej działo się więcej.