Wśród dziesiątek udanych transferów zdarzają się też te mniej trafne. Którzy ze sprowadzonych do Premier League zawodników zawiedli najbardziej?
1. Memphis Depay – miał być wielki hit i kandydat na króla strzelców, a jest olbrzymi zawód. Więcej możemy czytać o jego wybrykach pozapiłkarskich i tłumaczeniach, jak to trudną ligą jest Premier League, niż o dobrej grze. Na razie udało mu się tylko dwukrotnie trafić do siatki, a van Gaal aż trzy razy ściągał go z boiska w przerwie meczu. Sławne strzały z dystansu zazwyczaj lądują wysoko nad poprzeczką, a dryblingi kończą się na pierwszym obrońcy. Jednocześnie jest jednym z piłkarzy, który najczęściej traci piłkę w całej Premier League. Angielskie media już okrzyknęły go największą stratą pieniędzy w historii Manchesteru.
2. Roberto Firmino – przychodził jako czołowy piłkarz ligi niemieckiej, który miał zawładnąć ligą i być najbardziej kreatywnym piłkarzem „The Reds”. Na razie zagrał dwa dobre spotkania, a zazwyczaj przechodzi obok meczu i rzadko kiedy udaje mu się ugrać pełne 90 minut. Marzenia o magicznym duecie „Canarinhos” Firmino-Coutinho nie mają jak na razie ucieleśnienia w rzeczywistości, bo jeden z nich zgasł, a drugi nawet nie zaczął jeszcze świecić. Do tej pory były gwiazdor Hoffenheim ma na swoim koncie tylko jednego gola i trzy asysty.
3. Radamel Falcao – niestety dla Kolumbijczyka nie potwierdziły się medialne głosy, jakoby to van Gaal piłkarsko go zniszczył, bo karierę zatrzymały mu kontuzje. „El Tigre” w bieżącym sezonie albo się leczy, albo wchodzi z ławki, nie wnosząc praktycznie nic do gry. Falcao raz udało się trafić do bramki, ale głównie wyróżnia się częstotliwością wizyt u lekarza i wysoką tygodniówką. Po doskonałym napastniku Atletico, który w finale Superpucharu Europy strzelał Chelsea karetę, zostało już tylko wspomnienie.
4. Florian Thauvin – piłkarz, z którym w ekipie „Srok” wiązano chyba największe nadzieje. Tymczasem były gracz Marsylii jak do tej pory rozegrał w Premier League tylko 407 minut, wyróżniając się w sędziowskich protokołach jedynie żółtą kartką. Steve McClaren z pewnością liczył na błyskotliwość i umiejętność kreacji ze strony Francuza, a jak dotąd wykorzystuje go głównie w roli rezerwowego. I to przecież mimo fatalnej formy całej ekipy Newcastle, pytanie więc, w jak złej dyspozycji musi być Thauvin, skoro nie jest w stanie przebić się nawet na tle marnych kolegów?
5. Christian Benteke – niby ma już w Premier League sześć goli, ale trudno powiedzieć, aby ktokolwiek w Liverpoolu był zadowolony z jego formy. Częściej naśmiewamy się z gifów ukazujących nieudolność napastnika, niż podziwiamy jego wyśmienite akcje. Belg wydaje się po prostu nie pasować do stylu gry Kloppa opierającego się na intensywności i dynamice. Statyczny snajper w postaci Benteke nie wydaje się spełnieniem marzeń niemieckiego menadżera i brakującym elementem układanki.
6. James Chester – łatka utalentowanego obrońcy powoli znika sprzed nazwiska Anglika. Dla West Bromwich, do którego przechodził za ponad 10 milionów euro, rozegrał do tej pory trzy mecze. Wszystkie z nich „The Baggies” przegrali, tracąc łącznie osiem goli. Jeśli Tony Pulis, uważany przecież za speca od gry obronnej, nie widzi dla niego miejsca nawet w kadrze swojego zespołu, to przed Chesterem rysuje się mało świetlana przyszłość.
7. Pedro – z Pedro jest podobnie jak z Benteke – nie spełnia ogromnych oczekiwań. Przychodził do „The Blues” opromieniony potrójną koroną i miał natychmiast stać się gwiazdą nie tylko drużyny, ale i całej ligi. Jak na razie tonie w przeciętności, tak jak i całe Chelsea. Hiszpan dotychczas może pochwalić się dwoma golami i dwiema asystami, co jest co najwyżej miernym wynikiem. Gdyby nie kontuzja Hazarda, to zapewne kolejne mecze zaczynałby na ławce rezerwowych. Prawdopodobnie i Mourinho i Abramovich mieli co do wychowanka „Blaugrany” większe oczekiwania.
8. Aleksandar Mitrović – jak dotąd pokazał jedną rzecz, z jakiej znano go w lidze belgijskiej, a mianowicie serbski temperament. Czerwona kartka z Arsenalem i do tego kolejne trzy żółte kartoniki. W lidze strzelił dopiero trzy gole, zmarnował kilkanaście dogodnych strzeleckich sytuacji, a miał być przecież główną strzelbą „Srok”. Z nieskutecznym Mitroviciem w ataku szykuje się heroiczna walka o utrzymanie zamiast głośno zapowiadanego szturmu na europejskie puchary.
9. Franck Tabanou – dla przeciętnego kibica może i piłkarza mało znany, ale dla koneserów francuskiej piłki co najmniej uznana firma. Choć został sprowadzony za 5 milionów euro, to jeszcze nawet nie powąchał murawy na boiskach Premier League. Francuz przegrywał rywalizację z Taylorem, a teraz dodatkowo doznał urazu. Skrajni obrońcy z ligi francuskiej nie sprawdzają się w tym sezonie na angielskich stadionach, a kolejnym przykładem może być Jordan Amavi.
10. Jermain Lens – zamiast szefować grze ofensywnej Sunderlandu, skupia się na kłótniach z Samem Allardycem. Mimo że Holender niewątpliwie jest utalentowany i pokazywał przebłyski wręcz geniuszu, to wiele wskazuje na to, że „Big Sam” najchętniej pozbyłby się go już w zimowym okienku transferowym. Ponad 10 milionów za piłkarza, który strzelił dwa gole i zaliczył dwie asysty w Premier League, a teraz prawdopodobnie jest na wylocie po półrocznym pobycie na Stadium of Light, to strasznie marny rezultat.
***
autor bloga Spojrzenie z kanapy
obserwuj autora na twitterze: filipmfn