Koniec każdej kolejnej rundy ekstraklasy ma to do siebie, że musi się zakończyć pewną formą podsumowania. Wówczas to w niemal każdej redakcji zbiera się szanowne jury, które ma za zadanie wrócić pamięcią do wszystkich niezapomnianych wrażeń, które nasza ulubiona liga dostarczyła kibicom i obserwatorom w ciągu ostatnich miesięcy. Ustalmy jedno, nie zawsze dla kapituły jest to zadanie, z którego można czerpać pełną satysfakcję. Bywa tak, że jej obrady kończą się zakończeniem przyjaźni, a także tymczasowymi przerwami w obradach, które służą nabraniu odpowiedniego dystansu. Każdy przecież inaczej spogląda na futbol, jedni będą doceniać grę Dawida Korta, krytykując przy tym Krzysztofa Piątka (mamy takiego jednego!). Inni spróbują po raz siedemnasty docenić wpływ Rafała Boguskiego na grę Wisły Kraków. Sami widzicie, że nie ma lekko. Postanowiliśmy jednak po długich naradach wytypować dziesiątkę kozaków, którzy wywarli na nas największe wrażenie w trakcie zakończonej rundy. Kolejność jak najbardziej kontrowersyjna.
1. Igor Angulo
To prawda, bylibyśmy wielkimi ignorantami, traktując Hiszpana w kategorii totalnego zaskoczenia. Kto w końcu dokładniej obserwował zmagania Górnika w poprzednim sezonie na zapleczu ekstraklasy, miał świadomość, że wychowanek Athleticu Bilbao zna się na swoim fachu. I może być równie niebezpieczny dla rywali na wyższym szczeblu. Kiedy zatem na inaugurację sezonu Angulo z zimną krwią pokonywał kolejnych golkiperów, nie mieliśmy już żadnych wątpliwości, że Bask dołączy do grona największych gwiazd ligi. Kto zaś liczył po cichu, że piłkarz beniaminka okaże się tylko kilkutygodniowym wystrzałem, musiał połknąć gorzką pigułkę. Bo Angulo w każdym miesiącu potwierdzał, że to zawodnik absolutnie wyjątkowy zarówno pod kątem sportowym, jak i piłkarskim.
Nam osobiście zaimponował nie tylko swoim profesjonalizmem, ale też doskonałym poziomem wykończenia akcji, nie tak często spotykanym na naszych boiskach. W polskiej lidze przecież zdecydowana większość napastników cierpi na dziwną przypadłość, objawiającą się marnowaniem absolutnie stuprocentowych sytuacji. Doszło już nawet do paradoksu, że większość z nas przestała dawno temu rozliczać napastników z ich najważniejszego zadania, szukając na siłę innych atutów. Z tej perspektywy Angulo wystąpił w roli pogromcy tej dziwnej praktyki, przywracając wiarę w tzw. klasycznych napastników.
1. Carlitos
Nie podejmiemy się oceny, który z dwójki Hiszpanów okazał się największą gwiazdą tej jesieni w ekstraklasie. Odpowiedź na to pytanie zależy od różnych punktów widzenia. Gdybyśmy zwracali uwagę na same bramki i skuteczność, pewnie wytypowalibyśmy Angulo. Z drugiej strony, oceniając indywidualny wpływ na grę zespołu, górą prawdopodobnie okazałby się młodszy z tej dwójki. Nikt przecież nie powinien mieć wątpliwości, że to napastnik Wisły Kraków był kluczowym elementem całej drużyny.
Przyznamy się jednak, że w przeciwieństwie do Angulo, przy Carlitosie wstrzymywaliśmy się nieco dłużej z dokładnymi ocenami i to mimo efektownego debiutu w Szczecinie, okraszonego pięknym golem z rzutu wolnego. W ciągu następnych tygodni wydarzyło się jednak kilka istotnych rzeczy, które w pełni ukształtowały naszą opinię. Po pierwsze, Hiszpan już w 5. kolejce podbił serca wszystkich sympatyków „Białej Gwiazdy”, w pojedynkę rozstrzygając losy derbowego spotkania z Cracovią. Podkreślmy to: rozstrzygając w sposób absolutnie kozacki, taki, którego dawno nie widzieliśmy na naszych boiskach.
Kolejnym ważnym czynnikiem było odejście z Wisły Petara Brleka, który przed przyjściem Hiszpana ogrywał kluczową rolę w środku pola. Transfer Chorwata do Genoi okazał się wyjątkowo dużym osłabieniem, z którym ówczesny szkoleniowiec Wisły – Kiko Ramirez – walczył niemal przez całą jesień. I nie znalazł odpowiedniej recepty na rozwiązanie tego problemu.
W tym momencie całkowity ciężar gry przejął Carlitos. Trzeba mu oddać, że robił, co mógł, wielokrotnie w pojedynkę zapewniając punkty swojej drużynie. Niestety, efektem ubocznym tej taktyki stało się kompletne uzależnienie całego zespołu od Hiszpana. Tym oto sposobem ewentualne odejście Carlitosa zimą może oznaczać dla Wisły ogromny kłopot. Z drugiej strony, pozostali piłkarze będą musieli w końcu wziąć większą odpowiedzialność za grę.
3. Szymon Żurkowski
Uczciwie w tym zestawieniu spokojnie moglibyśmy uwzględnić praktycznie cały zespół Górnika Zabrze. Warunki zabawy wymagają jednak wytypowanie największych odkryć. W tej sytuacji trudno nie wyróżnić w naszej dziesiątce Szymona Żurkowskiego.
Środkowy pomocnik drużyny Marcina Brosza niemalże przez całą rundę sprawiał wszystkim obserwatorom mnóstwo przyjemności ze swojej gry. Na jego temat pojawiło się w tym czasie tyle artykułów pełnych coraz to bardziej wymyślnych epitetów, że niejednemu zawodnikowi już dawno woda sodowa mogłaby lekko uderzyć do głowy. Młodemu zawodnikowi, na szczęście, nic podobnego raczej nie grozi. Po pierwsze, on sam w wywiadach sprawia wrażenie niezwykle skromnego i pracowitego sportowca. Po drugie, jego interesy reprezentuje Jarosław Kołakowski, który jak mało kto potrafi rozsądnie poprowadzić karierę swoich klientów. On sam zresztą optuje za tym, by na wiosnę Żurkowski pozostał jeszcze Górniku, mając świadomość, że latem zainteresowanie usługami 20-latka będzie jeszcze większe. Istnieje przecież duże prawdopodobieństwo, że w takiej dyspozycji pomocnik może otrzymać nawet bilet do Rosji.
Pośród wszystkich artykułów i określeń, które padły pod adresem Szymona Żurkowskiego, nam szczególnie przypadło do gustu uznanie go za „ostatniego box-to-box w ekstraklasie”. W tym miejscu odsyłamy do całkiem ciekawej analizy autorstwa Michała Zachodnego, redaktora „Łączy nas piłka”.
4. Rafał Kurzawa
Kolejna nominacja i kolejny (cóż za zaskoczenie, prawda?) zawodnik Górnika Zabrze. Skrzydłowego mieliśmy na radarze już dwa lata temu, gdy jego drużyna, paradoksalnie, zmierzała w ekstraklasie do degradacji. Kurzawa był wówczas jednym z nielicznych piłkarzy, co do których nie można było mieć większych pretensji o końcową klęskę Górnika. Z tego też powodu powrót 24-latka do ekstraklasy przyjęliśmy z dużą satysfakcją. Niedaleka przyszłość pokazała, że nasza radość miała swoje uzasadnienie. To teraz kilka faktów (wszystkie można znaleźć na portalu Ekstrastats):
- Pomocnik zabrzan jest bezapelacyjnym liderem klasyfikacji asystentów, mając na koniec 10 decydujących podań.
- Aż pięć asyst skrzydłowemu udało się zaliczyć za pośrednictwem stałych fragmentów gry. W tej statystyce również nie ma sobie równych.
- Tylko Igor Angulo ma większy procentowy wkład we wszystkie bramki zdobyte przez zabrzan, który wynosi blisko 50 %. Kurzawa z kolei brał udział przy 27,5 % bramek swojej ekipy.
5. Jakub Świerczok
Mimo dobrego sezonu napastnika na zapleczu ekstraklasy transfer Zagłębia wydawał się pewnym ryzykiem. Sam Świerczok przecież dał już parę powodów, by z niepokojem spoglądać na jego dalszą karierę. Zasłynął dawno temu, gdy z ogromną pewnością siebie postanowił podbić Niemcy. Niestety, wyjazd w młodym wieku zakończył się dla niego odbiciem od tamtejszego futbol i powrotem do kraju. Jego następne próby zawojowania ekstraklasy również pozostawiały wiele do życzenia – zarówno w Zawiszy, jak i Górniku Łęczna z pewnością oczekiwano po nim więcej. Zwłaszcza że mentalnie Świerczok miał przecież wyrastać ponad całą ligę, o czym mówił m.in. Arkadiusz Onyszko. Nic dziwnego, że po tylu nieprzekonujących etapach swojej kariery można było mieć już sporo wątpliwości co do jej dalszych losów.
Piotr Stokowiec jednak zaryzykował i trzeba byłemu już szkoleniowcowi „Miedziowych” oddać, że w jakiś sposób zdołał dotrzeć do zawodnika, który od początku sezonu dostarczał bardzo dużo jakości. Zaowocowało to zresztą jego zasłużonym powołaniem do reprezentacji. Jasne, zawodnik nie ominął również pewnej obniżki formy, która zbiegła się ostatnimi tygodniami pracy Stokowca. Zmiana na ławce trenerskiej w Lubinie najwyraźniej podziałała jednak na zawodnika korzystnie, ponieważ u boku nowego sternika Świerczok znów zaczął regularnie trafiać. I dziś według obliczeń Ekstrastats, jest najefektywniejszym zawodnikiem ligi pod względem goli.
6. Damian Kądzior
Tak, zdajemy sobie sprawę, że to powoli staje się nudne, ale cóż poradzimy, że to podopieczni Marcina Brosza dostarczali nam najwięcej radości w tej rundzie? Damian Kądzior to kolejny członek zespołu Górnika, który bardzo szybko zaaklimatyzował się w ekstraklasie. Nie przeszkodziły mu w tym nawet zawirowania transferowe, pamiętamy w końcu, że piłkarz pierwotnie był już po słowie z Cracovią, lecz transfer został zablokowany wraz z… przyjściem do drużyny Michała Probierza.
Wystarczyło kilkanaście tygodni, by jego bardzo dobra dyspozycja została zauważona przez Adama Nawałkę, który zaprosił zawodnika na październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Wyróżnienie to w żadnym stopniu nie zachwiało dyspozycji pomocnika, który w kolejnych tygodniach kontynuował bardzo dobrą passę. Ostatecznie cztery bramki i cztery asysty to całkiem niezły rezultat dla najlepszego zawodnika poprzedniego sezonu I ligi. Bylibyśmy jednak niesprawiedliwi, ograniczając dyspozycję skrzydłowego tylko do liczb. Zwłaszcza że wielokrotnie pokazywał się on jesienią jako bardzo istotny element całej układanki trenera Brosza.
Kądzior udowodnił, że można zaliczyć skuteczny przeskok, będąc wyróżniającym się zawodnikiem na zapleczu. I trzeba mu tutaj pogratulować, ponieważ nie każdemu taka sztuka się udawała.
7. Maciej Makuszewski
Początek sezonu miał absolutnie rewelacyjny, praktycznie w pojedynkę napędzając grę Lecha Poznań. Zaryzykujemy tezę, że pomocnik prezentował wówczas najlepszą dyspozycję w swojej karierze. Nikogo nie zdziwił zresztą fakt, że selekcjoner już wkrótce poważnie postawił na zawodnika w reprezentacji. I nie mamy tu na myśli zwykłej nominacji, lecz wystawienie piłkarza w spotkaniach eliminacyjnych. A takie rzeczy w przypadku Adama Nawałki zdarzają się mniej więcej tak często, jak kontrowersyjne wypowiedzi na jego konferencjach prasowych.
Niestety, wszyscy doskonale wiemy, co przytrafiło się zawodnikowi w końcówce rundy. Poważna kontuzja eliminuje skrzydłowego z występów na mundialu w Rosji. Z perspektywy samej reprezentacji to równie tragiczna wiadomość, bowiem „Maki” gwarantował jakość w bocznej strefie boiska. Taką, której przy całym szacunku nie dostrzegaliśmy np. u Sławomira Peszki.
8. Bartosz Rymaniak
Prawdopodobnie największa gwiazda Korony Kielce w tym sezonie, która już od pierwszych kolejek prezentowała sensacyjną formę. Wielu rzeczy spodziewalibyśmy się przecież po prawym obrońcy kielczan, ale nie tak skutecznej i momentami finezyjnej gry w ataku. Tymczasem w niemal każdym spotkaniu Rymianiak siał zamęt w defensywie rywali, inicjując wiele akcji ofensywnych zakończonych groźnymi sytuacjami pod bramką rywali. I chociaż na jego pozycji równie dobrze spisywał się chociażby Robert Gumny, postanowiliśmy jednak docenić ogromny progres starszego zawodnika.
9. Michał Gliwa
Umówmy się, w ogólnym rozrachunku nietrudno byłoby nam wskazać lepszych bramkarzy tej rundy w ekstraklasie. Ale konia z rzędem temu, kto jeszcze kilka lat temu powiedziałby, że w przyszłości będziemy zachwalać grę samego Michała Gliwy. Fakty są przecież takie, że przed rozpoczęciem tego sezonu golkipera kojarzyliśmy wyłącznie z baboli i katastrofalnych interwencji, które dostarczały rywalom mnóstwo punktów. Tym większe zaskoczenie odnotowaliśmy, gdy zawodnik Sandecji już w pierwszej kolejce w Poznaniu zaprezentował się doskonale, w pojedynkę zdobywając dla beniaminka punkt na trudnym terenie. Jak się później okazało, nie był to jednorazowy wyskok, lecz dowód, że największe demony fachowiec ekipy z Nowego Sącza ma już za sobą.
10. Jakub Żubrowski
Ostatnie wyróżnienie należy do gatunku tzw. nieoczywistych. Próżno bowiem szukać pomocnika Korony klasyfikacjach strzelców czy asystentów. A mimo to, naszym zdaniem, zawodnik Korony zasłużył na swój odrębny akapit. Żubrowski wielokrotnie w tym sezonie pokazywał, że jest niesamowicie pracowitym i walecznym zawodnikiem, który potrafi grać do przodu i brać odpowiedzialność za grę zespołu. To typowy piłkarz, który inicjuje rozegranie, stąd w jego przypadku suche liczby nie powinny do końca służyć za główne kryterium. Żubrowski otrzymuje również od nas wyróżnienie za swój występ w „Lidze+Extra”. Musimy przyznać, że zawodnik zaimponował nam swoją elokwencją i umiejętnością wyrażania własnego zdania. Tak trzymać.
Poczekalnia
Nie chcielibyśmy pozostawić reszty wyróżniających się zawodników z poczuciem niesprawiedliwości, dlatego też postanowiliśmy wytypować pozostałych zawodników, którzy również (w mniejszym lub większym stopniu) zaimponowali nam w trakcie rundy jesiennej. Znajdzie się na tej liście miejsce dla wielokrotnie chwalonego przez nas Alana Czerwińskiego, który pokazał się wszystkim jako bardzo ciekawy wahadłowy z bardzo dobrą wytrzymałością. Z uznaniem spoglądaliśmy również na Marco Paixao, który robił, co mógł, by poprawić sytuację swojego zespołu. Inna sprawa, że koledzy z Lechii Gdańsk nieszczególnie mu w tym pomagali. Kilka promyków dostrzegliśmy również w Legii na czele z Hamalainenem czy Guilherme. Podobną rolę w Lechu Poznań odgrywał Darko Jevtić. W Wiśle Kraków bardzo solidnie prezentował się Maciej Sadlok. Z kolejnej w Koronie Kielce plusik chcielibyśmy postawić przy Kovaceviciu. Wbrew obawom, odejście Michała Probierza nie zachwiało Jagiellonią, w której dobry poziom utrzymali Fedor Cernych i Arvydas Novikovas. I na koniec, last but not least, ponownie chcielibyśmy podkreślić wkład całego zespołu Górnika Zabrze, którego wszyscy zawodnicy mogliby powalczyć o czołową dziesiątkę naszego zestawienia.