We Florencji w pobliżu Piazza della Signoria znajduje się jedna z najbardziej znanych galerii dzieł sztuki na całym Półwyspie Apenińskim – Galeria Uffizi. Jeśli ktoś nie wie, jaka to galeria, to warto obejrzeć film „Hannibal” opowiadający o zamordowaniu w niej dwóch osób przez tytułowego bohatera. Postawą na boisku na swoje miejsce w jednym z 45 pokoi na drugim piętrze tej galerii zasłużył Stevan Jovetić, który na co dzień reprezentuje barwy Fiorentiny Florencja.
Dziwne, że do tej pory nikt w tym mieście nie pomyślał, aby w tym miejscu umieścić przedmioty związane z piłkarzami, którzy promowali swoją sportową postawą tę niezwykle piękną kosmopolityczną metropolię. Zawodników takich było kilku, od ręki można wymienić chociażby trzech. Na pierwszy plan wysuwa się Giancarlo Antognoni, który bronił barw popularnej „Violi” przez 15 lat. Ponadto postacią wybitną, o której każdy kibic calcio słyszał, jest Roberto Baggio. Zawodnik w charakterystycznej fioletowej koszulce wystąpił w 94 spotkaniach i zdobył w niej 39 goli. Prócz tych dwóch Włochów warto przypomnieć także nie tylko piłkarza, ale i wybitnego sportowca, jakim był Gabriel Omar Batistuta. Argentyńczyk wyróżniał się niesamowitym instynktem strzeleckim. Czy ci gracze wraz z Joveticiem nie zasłużyli na to, aby ludzie będący na wycieczce we Florencji zobaczyli namiastkę historii na własne oczy?

Czy pomieszczenia, w których znajdują się zbiory Leopolda Medyceusza czy dzieła sztuki gromadzone przez Medicich, cieszyłyby się większym zainteresowaniem niż na przykład opaska kapitańska Antognoniego, buty, w których grał i strzelał gole Gabriel Batistuta, czy koszulka Roberto Baggio? To oczywiście banalne porównanie. Skoro jednak ktoś już jest w tym pięknym mieście, to dlaczego nie miałby zapoznać się także z historią klubu w galerii, której nie można nie zwiedzić, będąc w stolicy Toskanii.
A można przecież do tego miasta przyjechać, aby na przykład pójść na mecz. Zobaczyć na własne oczy, jak gra zespół, w którym występuje taki tam Jovetić. Czarnogórzec przybył do Fiorentiny latem 2008 roku z Partizana Belgrad. Włoski klub zapłacił za ofensywnie usposobionego piłkarza 8 milionów euro. Można powiedzieć, że wtedy do zespołu, którego teraz bramki broni Artur Boruc, przybył młody i nieopierzony jeszcze dzieciak. 19-letni wówczas zawodnik był nieśmiały, spokojny. Jednak już wtedy było widać, że ma talent, na którym poznał się Cesare Prandelli. Nowy nabytek Fiorentiny robił takie cuda z piłką, jakie za pomocą pędzla tworzył Leonardo da Vinci. Legenda klubu w osobie Giancarlo Antagnoniego porównywała nawet Joveticia do Roberto Baggio. Zrobiła to tuż po pamiętnym meczu Fiorentiny z Liverpoolem, w którym reprezentant Czarnogóry zdobył dwa gole. – Baggio był wyjątkowy. Powiedziałbym nawet, że to był piłkarz unikatowy. Jednak przyglądając się grze Joveticia, widzę podobieństwo. Jeśli zdobywa się dwa gole przeciwko takiemu rywalowi, jakim jest Liverpool, porównanie to jest uzasadnione – powiedział w tamtym czasie Giancarlo Antagnoni.
Wyczyny zawodnika podczas meczów Ligi Mistrzów z 2009 roku nie przeszły bez echa na Wyspach Brytyjskich. Natychmiast za piłkarzem rozciągnęły się kolejki menedżerów mających nadzieje na sprowadzenie gracza do kraju, który podobno jest mekką futbolu. To był czas, w którym zawodnik błyszczał talentem i zainteresowanie innych klubów jego osobą było jak najbardziej zrozumiałe. Sen ten trwał jednak do czasu. W życiu tak bywa, że gdy jest długo dobrze – wręcz bajkowo – to w pewnym momencie wszystko się kończy i do drzwi pukają rozpacz, żal i łzy. Takie odczucia stają się czymś normalnym. Pech nie ominął niestety także Joveticia.
Pewnego słonecznego sierpniowego dnia w 2010 roku piłkarz jak zwykle pojawił się na treningu. Trucht, rozbieganie, klepanie piłką, gra jeden na jeden i nagle coś nie tak. Zawodnik padł na ziemię niczym rażony piorunem. Jako że Fiorentina to profesjonalny klub, to w mgnieniu oka na płycie boiska treningowego pojawili się lekarze. Piłkarza szybko przewieziono do szpitala. Tam po długich badaniach potwierdzono wstępne diagnozy, że Jovetić zerwał więzadło krzyżowe. Kto nigdy nie grał w piłkę, nie wie, co to znaczy. Dla urodzonego w Podgoricy zawodnika diagnoza ta brzmiała jak orzeczenie wyroku na sali rozpraw.
Na początku piłkarz przeżył wstrząs. Nie poddał się jednak. Długa i trudna rehabilitacja dała zamierzony efekt. Czarnogórzec wrócił na boisko. Dziś jest bez wątpienia jednym z najbardziej utalentowanych graczy w Serie A. Być może to nawet potencjalny zwycięzca Złotej Piłki, a co tam. Skoro taką przyszłość wróży się Javierovi Pastore, to dlaczego piłkarz z Bałkanów nie mógłby być wyróżniony tą nagrodą? Po głębszym zastanowieniu odpowiedź jest prosta. O indywidualne nagrody łatwiej – przynajmniej na pierwszy rzut oka – w zespole walczącym o trofea. A taką drużyną z całym szacunkiem nie jest ani Fiorentina, ani tym bardziej reprezentacja Czarnogóry. Jeśli zawodnik chce zatem osiągnąć coś wybitnego w piłce nożnej, to prędzej czy później będzie musiał opuścić klub, któremu wiele zawdzięcza.
Naturalnie, Jovetić na każdym kroku podkreśla, że cieszy się, iż występuje w takim zespole jak Fiorentina. Że chce walczyć z tą drużyną o trofea. Jednak kiedyś podobne słowa można było usłyszeć z ust Roberto Baggio. Zawodnik, mimo że dobrze czuł się w zespole z Toskanii, to jednak zmienił barwy klubowe i odszedł do Juventusu Turyn. Czy podobną ścieżką podąży Stevan Jovetić? Piłkarz latem stanie przed dylematem, czy być wiernym Fiorentinie, czy może jednak skupić się na realizowaniu swoich piłkarskich ambicji. Jest co prawda związany kontraktem z Fiorentiną do czerwca 2016 roku, jednakże to chyba nie jest żadną przeszkoda dla chociażby takich klubów jak Chelsea Londyn. Zdaje się, że tylko kwestią czasu będzie, kiedy Jovetić opuści Artemio Franchi.
Ale gówno... Fiorentina Florencja? Co to niby jest?
Dalej nawet nie czytam...
Fiorentina to dobry klub, w życiu w lepszym nie
zagrasz
Stevan Jovetić to świetny gracz i gdyby nie
kontuzja grał by w wielkim klubie . Ja go znam od
dawna a ty jeszcze o nim usłyszysz .
fiorentina ma siedzibe we florencji