W najbliższą niedzielę odbędzie się jeden z największych derbowych pojedynków w Europie. AC Milan kontra Inter Mediolan to mecz wzbudzający wielkie emocje wśród kibiców od ponad 100 lat. Z okazji zbliżających się derbów della Madonnina przyjrzymy się historii tych wyjątkowych spotkań, sytuacjom, które podczas nich zaistniały, oraz atmosferze, która od lat im towarzyszy.
Wszystko zaczęło się w 1899 roku. Grupa brytyjskich imigrantów założyła w Mediolanie klub sportowy o nazwie Milan Cricket and Football Club, w którym funkcjonowały dwie sekcje: krykiet i piłka nożna. Po dziewięciu latach od założenia klubu piłkarsko-krykietowego włoska federacja piłkarska wprowadziła ograniczenia związane z zatrudnianiem obcokrajowców. Kilku działaczy raczkującego jeszcze Milanu postanowiło przeciwstawić się temu pomysłowi. Tak powstał klub zrzeszający zawodników spoza Włoch. Nazwano go Football Club Internazionale Milano, co podkreślało międzynarodowy charakter zespołu.
Przydomki obu ekip pochodzą oczywiście od barw, jakie przybrały. – Będziemy drużyną diabłów. Nasze kolory to czerwony jak ogień i czarny jak strach, który paraliżować będzie naszych przeciwników – tak tłumaczył znaczenie barw klubowych Hubert Kiplin, ich pomysłodawca i jeden z założycieli „Rossonerich”. Natomiast barwy Interu Mediolan symbolizują niebo i noc. Dzięki połączeniu kolorów niebieskiego i czarnego otrzymali przydomek „Nerazurri”.
Najważniejszy mecz sezonu
Mediolan zdobi jedna z największych świątyń w Europie – Duomo St. Maria Nascente di Milano. Na jej szczycie znajduje się złota figura Matki Boskiej. I to właśnie na cześć „małej Madonny” starcie pomiędzy największymi drużynami w Mediolanie nosi nazwę „Derby della Madonnina”. Zespół, który wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku, jedzie świętować na plac właśnie pod katedrę Duomo – Piazza del Duomo.
Mediolan w dniu meczowym jest raczej spokojny. W miarę zbliżania się godziny zero pojawiają się coraz większe emocje, które są okazywane przez kibiców w „zdrowy” sposób. Akty agresji zdarzają się niezwykle rzadko w przeciwieństwie do polskich derbów.
Wystarczy zajrzeć na stadion w Mediolanie tuż przed spotkaniem derbowym. Fani Interu i Milanu spotykając się przed wejściem, rozmawiają między sobą, robią wspólne zdjęcia, kupują pamiątki. Oprócz ultrasów reszta kibiców wchodzi wspólnie na stadion, korzysta z tych samych punktów gastronomicznych i toalet. Taki efekt jest spowodowany głównie przez międzynarodowość grup kibicowskich. Derby della Madonnina są wydarzeniem globalnym i przyciągają kibiców z całego świata.
Fani Interu, jak i Milanu słyną z efektownych choreograficznych opraw, które są jednymi z najpiękniejszych tego typu spektaklów na świecie. Prezentowane na trybunach widowisko wymaga od kibica sporej podzielności uwagi, ponieważ warto nie tylko obserwować zmagania na boisku, ale też trybuny, na których trwa rywalizacja o jak najefektowniejszą oprawę.
Zapytaliśmy Anetę Dorotkiewicz, redaktor wortalu Intermediolan.com, o to, jakie emocje towarzyszą tej odwiecznej rywalizacji: – Są to spotkania, w których gra się nie tylko o punkty, ale przede wszystkim o honor. To właśnie sprawia, że im bliżej terminu rozegrania derbów, tym jest większa nerwowość. Emocje rosną z dnia na dzień. Kulminacja jest w dniu meczowym i to jest piękne, kiedy człowiek od rana chodzi nabuzowany i rozmyśla o składzie, zmianach, układa sobie różne scenariusze, bądź też tak jak obecnie ubolewa nad beznadziejną sytuacją kadrową…
https://twitter.com/africa_milan/status/1105179387970928641?s=07&fbclid=IwAR1D-imMqkqdPh1D_IGgQFOahyl4CIaL0jTNK4EbDcoMA2KtCyYHOdXi7Wc
Emocje udzielają się również zawodnikom, którzy także odczuwają wyjątkową atmosferę tego meczu. – Przy tym, jak oba kluby są globalne, za nakręcanie dodatkowej otoczki wokół derbów odpowiadają jednostki. Dla wielu zawodników zza granicy taki mecz to oczywiście coś niesamowitego, ale na pewno mają też do wszystkiego bardziej wyważone podejście niż gracze, którzy wychowali się w danym klubie. Teraz dodatkowym smaczkiem jest obecność Gennaro Gattuso na ławce trenerskiej Milanu. Kto ma czuć derby lepiej od tego znanego wojownika? – mówi redaktor Marcin Długosz z ACMilan.com.pl.
Wspólny dom
Kibic Interu zapytany o stadion powie, że jego drużyna gra na Stadio Giuseppe Meazza, za to fan Milanu kibicuje zespołowi z San Siro. W rzeczywistości jest to wspólny obiekt obu ekip, który znajduje się w dzielnicy San Siro, a nosi imię właśnie Giuseppe Meazzy, który był zawodnikiem obu klubów. Kojarzony jest jednak głównie z Interem, stąd to oni są bardziej przywiązani do niego jako patrona stadionu.
– Obiekt należy do miasta, które za wynajem pobiera niemałe dzierżawy, zarówno od Interu, jak i Milanu. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to kiepskie rozwiązanie dla obu klubów, które słyną z najwyższej frekwencji we Włoszech, co przynosi duże zyski, ale pieniądze trafiają do urzędu – mówi Aneta Dorotkiewicz.
– Dzielenie stadionu odbywa się dość „bezboleśnie”. Serce kibiców Milanu znajduje się na Curva Sud, Interu na Curva Nord, czyli po przeciwnej stronie obiektu. Oba kluby nie wchodzą sobie w tej kwestii zbytnio w paradę, choć oczywiście dodatkowym smaczkiem może być na przykład pojedynek na wyższą frekwencję, gdzie obecnie przoduje Inter – dodaje Marcin Długosz
Nasi eksperci poruszyli kwestię frekwencji, która w obu klubach jest rekordowa. W sezonie 2017/2018 najwyższą frekwencję zanotował Inter (średnio 57 529), a na drugim miejscu był Milan (średnio 52 690). „Rossonerich” oraz „Nerazzurrich” w ich wspólnym domu odwiedziło (z osobna) ponad milion kibiców. Dla porównania trzecie w tym zestawieniu Napoli gościło u siebie ponad 800 tysięcy fanów, a czwarty Juventus niecałe 750 tysięcy.
Niedawno uznano, że przyszła pora, by odnowić leciwy stadion. Koszty renowacji okazały się jednak zbyt wysokie i pojawiły się plany budowy nowocześniejszego obiektu. Nowy stadion będzie również wspólnym domem obu ekip, a legendarna arena, która widziała wiele wspaniałych spotkań, ma zostać zburzona. – Kibicom Milanu i Interu zapewne serce pękłoby na milion kawałków (...) – tak tę informację komentuje Marcin Długosz.
Pamiętne derby
Najbardziej znane derbowe zdjęcie, na którym Materazzi stoi wsparty na ramieniu Rui Costy na tle kłębów czerwonego dymu, pochodzi z rewanżowego meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów z sezonu 2004/2005, w którym mierzyły się obie ekipy. Bramkarz AC Milan Dida został w 72. minucie trafiony racą przez kibiców Interu. Sędzia był zmuszony przerwać spotkanie przy stanie 1:0 dla „Rossonerich”. Finalnie to oni wygrali to starcie walkowerem 3:0, a cały dwumecz 5:0.
W 2006 roku odbyło się jedno z najbardziej emocjonujących spotkań Milanu z Interem. Już po 47 minutach był wynik 0:3 i cała czerwono-czarna Curva Sud była zdruzgotana. Jednak ich piłkarze nie dawali za wygraną i po trafieniach Seedorfa, Gilardino i Kaki na tablicy widniało już 3:3, a kibicom Interu strach zajrzał w oczy. Chwilę później po rzucie wolnym na ziemię sprowadził milanistów Marco Materazzi, strzelając głową czwartego gola dla Interu. Szturm bramki Julio Cesara nie ustawał do ostatniej minuty, jednak wynik pozostał bez zmian.
To tylko najbardziej pamiętne derby Mediolanu, jednak wyjątkowych meczów w historii było jeszcze wiele i na tym oba zespoły nie poprzestaną. Czas pokaże, co stanie się ze stadionem Giuseppe Meazzy (San Siro). Jedno jest pewne, odwieczna walka o panowanie w stolicy Lombardii będzie trwała nadal, a już w najbliższą niedzielę będziemy świadkami kolejnej rundy tego wiecznego pojedynku.