Nowa moda w T-ME: tanio kupić, drogo sprzedać i za darmo wypożyczyć


25 lutego 2015 Nowa moda w T-ME: tanio kupić, drogo sprzedać i za darmo wypożyczyć

Tanio kupić, drogo sprzedać. Ta złota zasada handlu od wieków towarzyszy najlepszym biznesmenom, którzy nieprzerwanie wspinają się na szczyty finansowych hierarchii. Natomiast prezesi klubów T-Mobile Ekstraklasy znaleźli sposób na ulepszenie powszechnie znanej myśli, która według nich brzmi: Tanio kupić, drogo sprzedać i za darmo wypożyczyć. Mowa tutaj oczywiście o coraz to modniejszym trendzie powracających do kraju z zagranicznych wojaży zawodników, dla których najlepsze ligi świata okazały się zbyt wysokimi progami.


Udostępnij na Udostępnij na

Wielu młodych piłkarzy z Polski marzy o wielkiej karierze na Zachodzie. Zrozumiała jest chęć ciągłego rozwoju oraz zarabiania coraz to większych pieniędzy, na co niestety nawet w najwyższej lidze rozgrywkowej w naszym kraju nie mogą liczyć. Jednak czy wyjazd zawsze oznacza sukces? Oczywiście, że nie. Jak już wielokrotnie można było się przekonać, najczęściej transfer polskiego piłkarza do silniejszej ligi jest jednoznaczny z licznymi minutami spędzonymi na ławce rezerwowych czy nawet na trybunach. Naturalnie żadnego z nich nie zadowala taki obrót rzeczy, lecz mimo to nieliczni decydują się na szybki powrót do ojczyzny, który dałby im możliwość ciągłej gry. Najprawdopodobniej związane jest to z drastycznym zmniejszeniem zarobków, na co większość nie chce się po prostu zgodzić.

Na szczęście nie wszystkim piłkarzom zależy tylko na kasie i potrafią uczynić jeden krok w tył z nadzieją na kilka wielkich skoków w przód. Najlepszym przykładem takiego podejścia do wyżej opisanej sytuacji jest Dominik Furman, który po roku spędzonym w FC Toulouse powrócił właśnie na zasadzie półrocznego wypożyczenia do Legii Warszawa, z której to powędrował do Francji za „bagatela” 2,7 miliona euro. Niestety kariery w nowym klubie nie zrobił, o czym najlepiej świadczy liczba rozegranych meczów (5 we francuskiej ekstraklasie). Mimo to nadal widać u niego determinację i chęć walki, co można było usłyszeć w jednym z pierwszych wywiadów po powrocie do kraju: – Mam nadzieję, że przez te najbliższe pół roku udowodnię, że potrafię grać w piłkę i zaprezentuję swoje umiejętności z „elką” na koszulce. Zrobię wszystko, by wrócić do gry. Dam z siebie tyle, ile mogę, a nawet więcej. Wszystko zweryfikuje boisko.
https://www.youtube.com/watch?v=zDtuqV_A_eE

Kolejnym zawodnikiem marzącym o wielkiej piłce był Seweryn Michalski, który już w wieku 18 lat, po zaledwie jednej udanej wiośnie w polskiej ekstraklasie, zdecydował się na opuszczenie spadkowicza GKS-u Bełchatów i wyjazd do Belgii, za co polski klub miał zainkasować ponad milion złotych. Jak nietrudno się domyślić, nieopierzony zawodnik furory w KV Mechelen nie zrobił, rozgrywając tam zaledwie na przestrzeni pół roku jeden oficjalny mecz. Trudną sytuację zawodnika bardzo szybko zwietrzyli skauci Jagiellonii, proponując mu półroczne wypożyczenie z opcją wykupu do białostockiego zespołu, na co Seweryn bez wahania przystał. Zapytany przez dziennikarzy o powody nieudanej przygody w Belgii, mówił: – Przede wszystkim nie znałem języka. Gdy pojechałem do Belgii, mój angielski był na tyle słaby, że nie byłem dobrze w stanie się komunikować z drużyną.

12 grudnia 2014 roku perspektywiczny zawodnik, będący już wolnym piłkarzem, powrócił do Bełchatowa, w którym tym razem zostanie pewnie na dłużej. Na uwagę zasługuje zmiana tonu wypowiedzi środkowego obrońcy, po którym widać, że 21-latek otrząsnął się już po nieudanej przygodzie:– Jeżeli jesteś dobry, wyróżniasz się i potrafisz porozumieć się z drużyną, to nie ma opcji, żebyś nie grał. Arek Milik poszedł do Ajaksu, jest dobry i gra. I nie ma historii, że trener mnie nie lubi. Dla mnie takie tłumaczenie w profesjonalnej piłce nie ma prawa bytu.

Żeby nie obracać się tylko w kręgu Polaków i to do tego młodych, gdzie całą winę można zrzucić na młodzieńczą fantazję, należy przywołać przykład Takafumiego Akahosiego. Działacze Pogoni przed rozpoczęciem bieżącego sezonu sprzedali Japończyka do FC Ufa. Jednak przez pół roku gry dla beniaminka pierwszej ligi rosyjskiej kreatywny pomocnik nie pokazał nic specjalnego, co zaowocowało szybkim powrotem do szczecińskiej Pogoni, w której ponownie liczy na odzyskanie statusu gwiazdy. A tak całą sytuację komentował pełniący obowiązki dyrektora szczecińskiego klubu Maciej Stolarczyk: – Wypożyczyliśmy Akę, by mieć większe możliwości rotacji w środku pola.
https://www.youtube.com/watch?v=E8Svfh-8kzg

Jak widać, wiek oraz narodowość nie odgrywają w kwestii transferów większej roli. Wszyscy – niezależnie od miejsca, w którym aktualnie się znajdują, oraz dyspozycji, jaką prezentują – liczą na łatwe pieniądze i grę w najsilniejszych ligach świata. Jednak sytuacje, z jakimi przeciętny kibic spotyka się niemalże co pół roku w rodzimej ekstraklasie, dają jednoznacznie do zrozumienia, gdzie znajduje się polska piłka. Żaden z tych zawodników nie potrafił wskoczyć na stałe nawet na ławkę rezerwowych swoich drużyn, a w naszym kraju niemalże w każdy weekend można podziwiać ich poczynania na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze