18 sierpnia 2021 r. Cezary Kulesza oficjalnie objął funkcję prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Przejął tę posadę z rąk Zbigniewa Bońka, który był na tym stanowisku przez dziewięć lat. Jego następca jest już dwa. Mimo rozbieżności lat powoli pokrywa się liczba kolejnych zwolnień... W przypadku Bońka – Fornalik, Nawałka, Brzęczek, a Kuleszy – Sousa, Michniewicz i od dnia 13.09.2023 także Santos.
PZPN spotyka się ostatnio z bardzo dużą krytyką. W końcu Cezary Kulesza i cały związek zaliczają wpadkę za wpadką. A to nieproszeni goście w samolocie na mecz z Mołdawią, a to ostatnia afera z obiecanymi niedoszłymi biletami dla najmłodszych kibiców… Wszyscy Polacy mają dosyć tych skandali i afer. Nie pomagają również względy sportowe, gdyż i tu nasza reprezentacja zawodzi.
Obok tego całego chaosu, który trwa od dawna, pojawiają się kolejni selekcjonerzy. Nie przez przypadek wspominamy o nich w liczbie mnogiej. Odkąd prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej jest Cezary Kulesza, mieliśmy trzech selekcjonerów – przed nami czwarty. Co jest nie tak? Pech czy złe wybory Cezarego Kuleszy?
Filipe…, to znaczy Fernando…, to znaczy Flop Santos
Każdy wybór Cezarego Kuleszy należy rozpatrywać indywidualnie. Będąc obiektywnym, w końcu nie na wszystko Cezary Kulesza miał wpływ… Na zatrudnienie Fernando Santosa jednak jak najbardziej miał. Mówiło się o Vladimirze Petkoviciu, Herve Renardzie czy o Adamie Nawałce lub Roberto Martinezie. Ostatecznie postawiono na wspomnianego Santosa, czyli nazwisko największe, ale też zdecydowanie najbardziej kosztowne.
Wybór ten był dość ryzykowny. Nie dość, że postawiono na gościa z bardzo dużym wynagrodzeniem, to jeszcze na człowieka zdecydowanie innego charakterologicznie od poprzednika. A ten przecież radził sobie całkiem dobrze. Po co aż tak gwałtownie zmieniać coś, co działa? Nie ma wątpliwości, że Santos został wzięty wyłącznie za CV, które trzeba przyznać, że ma pokaźne… Niemniej lata świetności miał już zdecydowanie za sobą. Na ostatnich mistrzostwach świata, na których jeszcze był trenerem reprezentacji Portugalii, zmarnował najlepsze pokolenie od lat, osiągając z tak potężną kadrą zaledwie ćwierćfinał. Naprawdę były wówczas dużo lepsze rozwiązania na rynku. I rozumiemy wszystkie słowa typu „mądry Polak po szkodzie”. Natomiast to naprawdę można było przewidzieć.
Niemal od nieudanego przedstawienia Santosa na konferencji (do czego nawiązaliśmy w tytule akapitu) cała przygoda „Siwego bajeranta 2.0” przebiegała źle. Aż do dzisiaj. Duża w tym wina Cezarego Kuleszy, który wcale nie przygotował dobrego selekcjonera. Uznanego, ale za daleką przeszłość… I można też wyraźnie powiedzieć, że niepasującego do naszej reprezentacji.
Nie jestem fanem wczesnego zwalniania trenerów, ale nie wierzę Santosowi.
Dziś był jego najważniejszy sprawdzian… Po mistrzowsku go oblewa 🙃
Więc dla mnie niestety powinno się to zakończyć. Potrzeba zmian na każdym polu – zacznijmy od pożegnania siwego bajeranta 2.0#ALBPOL
— Kamil Seliga (@KamillSeliga) September 10, 2023
Czesław „Afera premiowa” Michniewicz
Jak możecie się domyślić, w tym artykule podążamy przez selekcjonerów odwróconą chronologią. Pierwszym, którego zatrudnił Cezary Kulesza, będąc prezesem PZPN-u, był Czesław Michniewicz. Wokół niego od samego początku pojawiały się wszelkiej maści afery. Niestety niezwiązane ze sportem, a z pieniędzmi… Do tego stopnia, że przez chwilę w cieniu był awans na mundial w meczu ze Szwecją. Takie oburzenie społeczeństwa wywołał wybór akurat słynnego „Czesia” na to stanowisko. Jakże odpowiedzialne… W końcu Czesław Michniewicz z dnia na dzień został najważniejszym trenerem w naszym kraju. Głównie chodziło o jego bliskie relacje z Ryszardem „Fryzjerem” Forbichem, szefem tzw. piłkarskiej mafii. Numer 711 już na zawsze będzie się kojarzył każdemu polskiemu kibicowi z obecnym trenerem Abha Club.
Wielu Polaków wówczas obwiniało prezesa, który dopuścił osobę bez wyjaśnionej poważnej sprawy do tak ważnego stanowiska w polskiej piłce. W przeciwieństwie do wspomnianego w poprzednim akapicie Fernando Santosa tu przynajmniej zgadzały się wyniki. Poza awansem na mistrzostwa świata 2022, udało się tam przejść do etapu 1/8 finału, co było spełnieniem planu minimum. Michniewicz odszedł, bo musiał. Po mundialu rozpętała się kolejna burza – dobrze znana wszystkim, ciągnąca się aż do dzisiaj „afera premiowa”. W dużym skrócie chodziło o niemoralną propozycję przyjęcia przez piłkarzy i sztab państwowych pieniędzy. Trzeba powiedzieć, że trzymanie Michniewicza na siłę w tej kadrze ze względu na kwas wytworzony w szatni po tej sytuacji byłoby nielogicznym pomysłem. Dlatego prezes Kulesza może pod naciskiem ludzi, ale jednak podjął słuszną decyzję.
Niemniej samo zatrudnienie tego trenera było błędem. Bo choć sportowo osiągaliśmy dobre wyniki, Michniewicz był postacią, która w dłuższej perspektywie ze względu na ciemną przeszłość i niejasną sytuację w kwestii premii niszczyła kadrę od środka. Skutki jego chwilowej obecności widoczne są w pewnym sensie nawet do dzisiaj…
[KOMUNIKAT]
Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że z dniem 31 grudnia 2022 roku Czesław Michniewicz przestanie pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski.
Więcej. ⤵️— PZPN (@pzpn_pl) December 22, 2022
Cezary Kulesza w sprawie Paulo Sousy
Za ostatecznie nieudaną przygodę z naszą reprezentacją Paulo Sousy trudno jest jakoś bardzo mocno obwiniać Cezarego Kuleszę. Nie on go bowiem zatrudnił i o ile Michniewicz czy Santos to bez wątpienia kamyczki do jego ogródka, o tyle tu sprawa jest dyskusyjna z powodu stosunkowo małej liczby informacji. Faktem jest to, że Paulo Sousa dużo lepiej dogadywał się z prezesem Zbigniewem Bońkiem. Bazując na przekazie medialnym, można też przypuszczać, że Cezary Kulesza od początku był do Portugalczyka przynajmniej trochę uprzedzony.
Czy to zrzucanie winy na obecnego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej? Nie, akurat nie tutaj. Czy to chęć oczyszczenia skandalicznego zachowania Paulo Sousy sprzed dwóch lat? Także nie. Fakty są zaś takie, że dość źle wpływa to na statystyki Cezarego Kuleszy, który po Portugalczyku zwolnił kolejną dwójkę, Michniewicza i Santosa. Cała trójka poprowadziła reprezentację w mniejszej liczbie meczów niż sam jeden Adam Nawałka czy nawet przed laty Franciszek Smuda!
🚨 OFICJALNIE 🚨
Paulo Sousa przestał pełnić obowiązki selekcjonera reprezentacji Polski!
👋
WIĘCEJ ➡ https://t.co/onau5uRcZ5 pic.twitter.com/Dc3ffivHvJ
— Piłka Nożna (@PilkaNozna_pl) December 29, 2021
Dwa lata… ciągłego regresu!
Pomijając już wszystkie afery na tle administracyjnym i organizacyjnym, skupmy się wyłącznie na sportowej stronie reprezentacji Polski. Na niej chcąc nie chcąc, Cezary Kulesza odcisnął olbrzymie, niekoniecznie korzystne dla drużyny narodowej, piętno. Niestety dobre decyzje prezesa w te dwa lata można policzyć na palcach jednej ręki. Cezary Kulesza stał się w Polsce memem, a za nim kolejni, omawiani w tym artykule trenerzy. Żaden nie sprawdził się w pełni dobrze, żaden nie wykorzystał pełnego potencjału drużyny i tak naprawdę każdy z nich miał jakieś wady, przez które powinien być skreślony z pełnienia tej funkcji już na etapie selekcji (nie chodzi nam tu o Paulo Sousę).
Niestety wszyscy sprowadzeni przez Cezarego Kuleszę trenerzy, a także on sam, doprowadzili pośrednio do tego, co mamy nieprzyjemność oglądać dzisiaj… Smutną polską rzeczywistość i na tę chwilę brak awansu na mistrzostwa Europy 2024. A przecież nie tak dawno wydawało się, że wychodzimy na prostą… Nic bardziej mylnego! Nie stanie się to, jeżeli Cezary Kulesza w końcu nie postawi na kogoś kompetentnego do pełnienia funkcji selekcjonera naszej reprezentacji.