Miał być Eurosukces, jest Europorażka


Portugalia i Austria wśród największych rozczarowań pierwszej rundy

23 czerwca 2016 Miał być Eurosukces, jest Europorażka

Na każdym turnieju są drużyny, które przed jego rozpoczęciem mają wielkie oczekiwania i plany. W trakcie jego trwania okazuje się, że nie uda się ich zrealizować, a wśród kibiców panuje ogromne rozczarowanie, a postronni obserwatorzy uznają ekipę za rozczarowanie mistrzostw. W ostatnich latach tę rolę odgrywali się „Biało-czerwoni”. Na Euro 2016 Polacy wcielają się w rolę czarnego konia. Kto więc jest rozczarowaniem francuskiego czempionatu? Zobaczmy.


Udostępnij na Udostępnij na

Rumunia

Jeszcze po pierwszym meczu z Francją wydawało się, że Rumuni znajdą się w innej rubryce – największych zaskoczeń turnieju. Podopieczni Anghela Iordanescu zagrali ambitnie, z sercem i mimo że przegrali z gospodarzami po pięknej bramce Payeta, napsuli im sporo krwi. Potem było jednak zdecydowanie gorzej. W kolejnym meczu ze Szwajcarią mogli podobać się przede wszystkim tylko w pierwszej połowie, z kolei z Albanią rozegrali najgorszy mecz na turnieju.

Wyglądali źle fizycznie, dodatkowo popełniali wiele błędów w ustawieniu i ostatecznie przegrali 0:1. Wynik ten zepchnął ich na czwarte miejsce i oznaczał konieczność rezerwacji biletów do domu. Rumuni muszą skupić się teraz na przygotowaniach do eliminacji mundialu 2018 roku, w których zagrają m.in. z reprezentacją Polski (pierwszy mecz z „Biało-czerwonymi” już 11 listopada w Bukareszcie).

Rosja

Jedno z największych rozczarowań trwającego czempionatu i dodatkowo zespół, który we Francji zaprezentował się chyba najgorzej z całej stawki. Imprezą bazową dla „Sbornej” są co prawda finały mistrzostw świata za dwa lata, ale chyba w najczarniejszych snach rosyjscy fani nie spodziewali się, że po dobrej końcówce eliminacji finały będą tragiczne. Rosjanie nie zaprezentowali nad Sekwaną nic, co mogłoby ich predestynować do walki o wyjście z grupy. Niskie zaangażowanie, błędy w ustawieniu środka pola i obrony, osamotniony Dziuba, dodatkowo fatalne zachowanie dużej części kiboli – taki obraz zostawili po sobie we Francji. Na dwa lata przed mundialem Rosjan czeka bardzo dużo pracy, aby zaspokoić apetyty kibiców.

Rosjanie nie zaprezentowali nad Sekwaną nic, co mogłoby ich predestynować do walki o wyjście z grupy. Niskie zaangażowanie, błędy w ustawieniu środka pola i obrony, osamotniony Dziuba, dodatkowo fatalne zachowanie dużej części kiboli – taki obraz zostawili po sobie we Francji.

Ukraina

Teraz czas na tapetę wziąć naszego dobrego znajomego, z którym wygraliśmy we wtorek 1:0. Przed Euro wśród obserwatorów dominowało stanowisko, że mecz Polska – Ukraina będzie spotkaniem o awans. Rzeczywistość okazała się dla naszego wschodniego sąsiada brutalna. Już po drugim meczu z Irlandią Północną podopieczni trenera Fomenki stracili szansę na promocję. Mimo że Ukraińcy żegnają się z Francją jako wielcy przegrani, bo przed turniejem notowali bardzo dobre wyniki sparingów i w narodzie była wielka nadzieja, że dobry występ pozwoli choć na chwilę zapomnieć o zmartwieniach wojny, nie zostawiają za sobą spalonej ziemi. W meczach z Niemcami i Polską zaprezentowali wiele fragmentów ciekawej gry, psując dużo krwi przeciwnikowi, i gdyby byli bardziej skuteczni, ich losy miałyby szansę potoczyć się inaczej.

Czechy

Już po losowaniu wiadomo było, że naszych południowych sąsiadów czeka trudne zadanie. Trafili oni  co prawda do grupy śmierci z Hiszpanią, Chorwacją, Turcją, ale z drugiej strony dwa ostatnie zespoły na papierze wydawały się w zasięgu. Pierwsze spotkanie to była planowa porażka z Hiszpanią, w dwóch kolejnych Czesi zaprezentowali się już dużo gorzej i po ostatnim gwizdku z Turcją stało się jasne: ostatnie miejsce w grupie i koniec turnieju. Koniec Euro oznacza też, że coraz głośniej mówi się o zmianach personalnych (odejść ma Pavel Vrba, on sam chce jednak kontynuować pracę z zespołem narodowym, karierę reprezentacyjną może zakończyć Petr Cech). Jedno jest na dziś pewne. Obecnym Czechom do pamiętnej drużyny z 1996 roku i 2004 roku brakuje bardzo dużo. Tak dużo jak z Pragi do Paryża.

Szwecja

Nie udało się. Skandynawowie przegrali w środę 0:1 z Belgią. Porażka oznacza ostatnie miejsce w grupie E i oczywiście powrót do domu. W Szwecji wierzono, że reprezentacja jest w stanie powalczyć o fazę pucharową, nawet mimo pesymistycznych zapewnień selekcjonera Erika Hamrena, który powiedział, że nie należy od Szwedów wymagać wyjścia z grupy. Zlatan Ibrahimović miał natomiast na wielkim turnieju rozkręcić pozostałych kolegów, a samemu zostać bohaterem. Tak się nie stało. Szwedzi nie zaprezentowali na Euro nic, co mogłoby nas w jakiś sposób zachwycić, a sam Zlatan chciałby o turnieju we Francji jak najszybciej zapomnieć. Turnieju, który był ostatnim w jego karierze (ogłosił kilka dni temu zakończenie kariery reprezentacyjnej).

Portugalia

Portugalia skorzystała z reformy i wyszła z grupy z trzeciego miejsca. Sukces ten nie może jednak przysłonić mankamentów, które były w jej grze. A było ich sporo, dlatego zamiast od pierwszego meczu dzielić i rządzić w grupie F, podopieczni Fernando Santosa musieli drżeć o awans do ostatniego gwizdka meczu z Węgrami. Co może rzucać się w oczy, gdy patrzymy na Portugalię? Fakt, że pod względem jedności daleko tej drużynie m.in. do Węgrów. W zespole portugalskim niemal każdy piłkarz rozgrywa swój własny mecz, bardzo często zamiast grać do lepiej ustawionego kolegi, woli sam wykończyć akcję i podreperować statystyki. Na Euro zawodził też Cristiano Ronaldo, który zdobył co prawda dublet z Węgrami, ale bardziej pamiętamy go z indywidualnej, czasami nawet samolubnej, gry, dużej liczby oddawanych uderzeń na bramkę rywali, zmarnowanego rzutu karnego i irytacji w stosunku do kolegów z zespołu, a także dziennikarzy.

Austria

No i na zakończenie zespół, który był typowany jako jeden z najpoważniejszych kandydatów do miana czarnego konia. Wszakże jest w nim wiele znanych twarzy zwłaszcza dla fanów piłki niemieckiej, z Davidem Alabą na czele. Austriacy zawiedli jednak na czempionacie Europy. Już od pierwszego meczu machina Marcela Kollera działała słabo. Gdzie można szukać przyczyn klęski Austrii? Przede wszystkim w bardzo słabo radzącej sobie ofensywie. W eliminacjach była ona jednym z głównych atutów Austrii, która imponowała rozmachem akcji ofensywnych, na Euro zmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Słabo radziła sobie też obrona, która popełniła kilka klopsów, a lekko elektryczny był też golkiper Robert Almer. Występ Austrii można podsumować jednym zdaniem. Mocno napompowany balonik pękł. Pękł z ogromnym hukiem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze