Drugoligowcy w półfinałach Pucharu Polski


KKS Kalisz podejmie Legię w półfinale krajowego pucharu. Kiedy ostatnio mieliśmy klub z tej ligi na tak dalekim etapie?

4 kwietnia 2023 Drugoligowcy w półfinałach Pucharu Polski
Mateusz Porzucek / PressFocus

Dziś wieczorem w centrum Kalisza rozegrany zostanie najważniejszy mecz w historii klubu. Półfinał Pucharu Polski, na który przyjeżdża renomowana Legia Warszawa. Dla drugoligowca to epokowe wydarzenie. Wiele klubów z całej Polski marzy o właśnie takiej pucharowej przygodzie. To właśnie przez Puchar Tysiąca Drużyn wiedzie najkrótsza droga na afisz, a także do Europy. W XXI wieku mieliśmy zaledwie dwóch przedstawicieli trzeciego (lub niższego) poziomu rozgrywkowego w półfinałach. Wracamy do tych spotkań, a także czasów dawniejszych.


Udostępnij na Udostępnij na

KKS Kalisz ? – ? Legia Warszawa 04.04.2023

Podopieczni Bartosza Tarachulskiego już teraz zapisali się w historii Pucharu Polski na lata. KKS Kalisz w czterech dotychczasowych rundach wyeliminował trzech rywali z PKO Ekstraklasy oraz dwóch drugoligowców, strzelił przy tym aż 17 goli. Nestor Gordillo z pięcioma trafieniami jest liderem klasyfikacji strzelców. Goni go… Mateusz Gawlik, klubowy kolega z czterema bramkami. „Cebulorz” rozpoczął zmagania jeszcze w lipcu. W tamtym momencie tocząca dziś nierówną walkę z rzeczywistością o utrzymanie Lechia Gdańsk była jeszcze w grze w eliminacjach Ligi Konferencji. Taki już los drugoligowca. Tę epokową drogę tworzą wyniki:

  • Runda wstępna 4:0 z Wigrami w Suwałkach
  • 1/32 finału 5:5 (k. 4:3) z Widzewem Łódź
  • 1/16 finału 2:0 z Olimpią Elbląg
  • 1/8 finału 3:3 (k. 5:3) z Górnikiem Zabrze
  • 1/4 finału 3:0 ze Śląskiem Wrocław

Kalisz w historii Pucharu Polski

Już rok temu drużyna z południa Wielkopolski dała się poznać szerszej publiczności, eliminując w 1/32 finału Pogoń Szczecin, by w kolejnej rundzie ulec triumfatorom całych rozgrywek – Rakowowi Częstochowa. Trener Tarachulski mówi, że jego drużyna się Legii nie przestraszy, choć z pewnością dla całego Kalisza jest to najważniejszy mecz w historii. A w zasadzie to drugi… niemal identyczny. Miasto leży na uboczu wielkiej piłki, nigdy nie miało klubu z ekstraklasy. Ba, nawet na zapleczu elity nie było kaliskiej drużyny od 63 lat!

Jeszcze dawniej, w sezonie 1955/1956, Calisia dotarła do półfinału Pucharu Polski. Droga Calisii prowadziła przez peryferia piłki, jaką dziś znamy. Darzbór Szczecinek, Wawel Kraków, Hetman Zamość, Polonia Gdańsk. W półfinale drużyna z Kalisza trafiła na… Legię Warszawa.  W 5. minucie wyszła na prowadzenie i to by było na tyle.  Legia szybko się pozbierała i wygrała ten mecz 7:1. Hattrickiem popisał się Lucjan Brychczy. „Wojskowi” wygrali potem także finał, dokładając drugie trofeum w historii.

Olimpia Grudziądz 0:3 Lech Poznań 05.04.2022

Poprzedni mecz drużyny z niższych lig w półfinale Pucharu Polski to… ubiegły sezon. Historia była o tyle bardziej egzotyczna, że Olimpia grała na czwartym poziomie rozgrywkowym. Historia przeszła w sumie bez większego echa, także dlatego, że „Kolejorz” nie pozostawił złudzeń rywalom. Cała opinia publiczna skupiła się na drugim półfinale, w którym spotkał się Raków Częstochowa z Legią Warszawa. Wcześniej w Grudziądzu ogrywali się rzadziej wykorzystywani zawodnicy mistrzów Polski, jak Dani Ramirez czy Filip Marchwiński. Dublet – jedyny w karierze – ustrzelił Barry Douglas.

Spotkanie, jakich wiele, potentat rozbił outsidera. Anegdotyczna była droga Olimpii do półfinału. Mianowicie po drodze „Biało-zielonym” uległy zarówno Warta Poznań, jak i Lech II Poznań. Z trzecią poznańską drużyną już się nie udało. Dodatkowo w ćwierćfinale Marcin Płuska świętował pokonanie niedawnego selekcjonera Jerzego Brzęczka. Wisła Kraków w drodze do I ligi uległa właśnie Olimpii.

Błękitni Stargard 3:1, 1:5 (po dogrywce) Lech Poznań 1.04.2015, 9.04.2015

W XXI wieku półfinały drużyn z trzeciego poziomu rozgrywkowego to domena klubów z Wielkopolski. Na spotkanie w Stargardzie – wówczas jeszcze Szczecińskim – wyprzedano bilety w rekordowym tempie. W ćwierćfinale Błękitni pokonali Cracovię, zwyciężając 2:0 zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Była to szósta pokonana przeszkoda. Im dalej w las, tym drzewa wyższe, więc na półfinał z ówczesnym wicemistrzem Polski miejscowi szykowali się z pełnym zaangażowaniem. Pierwszy mecz odbył się 1 kwietnia. Wynik 3:1 był jak najbardziej na serio.

Lech miewał problemy w ubiegłej dekadzie, ale akurat do Stargardu wybrał się dwa miesiące przed zdobyciem tytułu mistrzowskiego. Na ławce siedział Maciej Skorża, po murawie biegali m.in. Zaur Sadajew, Szymon Pawłowski, Barry Douglas czy Marcin Kamiński. Błękitni wygrali pierwszy mecz 3:1 po dwóch golach  Tomasza Pustelnika i jednej Łukasza Kosakiewicza. Poznańską „Lokomotywę” stać było tylko na jedno trafienie Sadajewa, który później wyleciał z czerwoną kartką.

W rewanżu niesieni marzeniami wbrew logice i wynikającym z niej ograniczeniom Błękitni wyszli na prowadzenie. Przełomowym momentem była 29. minuta i czerwona kartka dla Kosakiewicza. Wówczas „Kolejorz” nabrał wiatru w żagle i za sprawą Arajuuriego Formelli i Kownackiego doprowadził do dogrywki. W niej dzieła dokonali Hamalainen i ponownie Kownacki. Błękitni byli na ustach całej Polski. Prezes PZPN Zbigniew Boniek zaprosił walecznych drugoligowców na finał na Stadionie Narodowym. Co ciekawe, jedynie Łukasz Kosakiewicz przebił się do większej piłki i przez dwa sezony grał w Koronie Kielce. Kilku, jak Poczobut, Fadecki czy Wawszczyk, zaczepiło w pierwszej lidze, bez większej historii.

Ruch Chorzów 3:0 Pogoń Oleśnica 29.05.1996

Jeśli chodzi o XXI wiek, to naprawdę tyle. Oczywiście w tym zestawieniu uwzględniliśmy tylko drużyny występujące na trzecim poziomie rozgrywkowym lub niżej, niezależnie od aktualnej nazwy rozgrywek. Pogoń Oleśnica jak najbardziej kwalifikuje się do tego kryterium. Ówczesny system zakładał podział II ligi na grupę wschodnią i zachodnią, więc drużyna z Dolnego Śląska znajdowała się w hierarchii na dzisiejszym czwartym poziomie rozgrywek. Nie przeszkodziło jej to napisać historii, która mogłaby być materiałem na film.

Górnik Zabrze, Lech Poznań, Olimpia Poznań, Śląsk Wrocław. Cztery drużyny z pierwszej ligi ulegały amatorom z Oleśnicy. W sieci można odszukać fenomenalny artykuł pomeczowy z 1/8 finału z Lechem. Dowiemy się z niego m.in. o tym, że w składzie Pogoni grali m.in. ślusarz, pracownik hurtowni czy bezrobotny.

W półfinale katem okazał się Mariusz Śrutwa, który hattrickiem rozstrzygnął kwestię awansu. Ponownie za sukcesem Pogoni nie stał żaden przyszły reprezentant kraju ani nawet solidny ligowiec. Żaden z piłkarzy nie zrobił większej kariery, podobnie jak szkoleniowiec Zygmunt Peterek, syn Teodora, legendy Ruchu Chorzów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze