Drobna zadyszka „Żółto-niebieskich”? Arka Gdynia remisuje 2:2 z Odrą Opole


Arka zremisowała drugi mecz z rzędu rozgrywany na własnym obiekcie

17 marca 2024 Drobna zadyszka „Żółto-niebieskich”? Arka Gdynia remisuje 2:2 z Odrą Opole
Piotr Matusewicz / PressFocus

Arka Gdynia podejmowała w niedzielę drużynę Odry Opole. Podopieczni trenera Łobodzińskiego określani byli mianem klarownego faworyta spotkania, jednakże przyjezdni sprawili „Żółto-niebieskim” niemałe problemy. Mecz finalnie zakończył się wynikiem 2:2, a Arka traci do liderującej Lechii już dwa punkty.


Udostępnij na Udostępnij na

W rundę wiosenną weszli razem z drzwiami

Arka Gdynia weszła w rundę wiosenną zgodnie z planem. Już inaugurujące nowy rok spotkanie przeciwko Polonii Warszawa (3:0) zasygnalizowało wysokie ambicje ekipy z Gdyni. I gdyby stwierdzić, że wiosną podopieczni trenera Łobodzińskiego mają za zadanie zaledwie dopisać „kropkę nad i” (jeśli chodzi o promocję na szczebel PKO BP Ekstraklasy), to triumf nad „Czarnymi Koszulami” był aktem błyskawicznego chwycenia za pióro.

Arka na tym zresztą nie poprzestała. Zwycięstwa ze Stalą Rzeszów (5:1) i GKS-em Tychy (1:0), bezpośrednim rywalem w walce o awans, utrwaliły lokatę „Żółto-niebieskich” w strefie premiowanej bezpośrednią promocją.

Czy zatem remis 1:1 w rozgrywanym przed tygodniem spotkaniu przeciwko Wiśle Kraków wprawił kibiców w jakąkolwiek konsternację? Podział punktów można by wówczas określić jako zasadniczo akceptowalny, utożsamiając go z realizacją meczowego „planu minimum”. Arka przystępowała zatem do niedzielnego pojedynku z Odrą Opole w roli faworyta – i to zupełnie niepodważalnego.

Remis do przerwy

Nieco po godzinie 12:40 sędzia dał znak do rozpoczęcia spotkania. W 6. minucie gry Borja Galan egzekwował rzut wolny z okolic obrębu pola karnego Arki. Paweł Lenarcik finalnie uporał się z uderzeniem Hiszpana. Odra objęła jednak prowadzenie już chwilę później – po rzucie rożnym i chwilowym zamieszaniu piłkę do siatki wpakował Jiri Piroch. W 15. minucie dogodną szansę na wyrównanie zmarnował z kolei Karol Czubak.

Po upływie następnych kilkudziesięciu sekund w kotłowaninie pod polem karnym Odry Artur Haluch wybił piłkę niemalże z linii bramkowej. W 25. minucie gry w dogodnej pozycji do strzału znalazł się Kacper Skóra, jednak stosunkowo lekkie uderzenie w środek bramki nie zaskoczyło golkipera przyjezdnych.

Groźnym strzałem z krańca szesnastki refleks Halucha następnie zweryfikował Czubak, a chwilę później piękną paradą popisał się również Lenarcik, ratując gospodarzy przed stratą kolejnej bramki. Tuż przed przerwą sędzia podyktował rzut karny po zagraniu ręką w polu karnym przyjezdnych. Skutecznym egzekutorem „jedenastki” okazał się Michał Marcjanik.

Gdy na stadionie wybrzmiał gwizdek sygnalizujący zakończenie pierwszej połowy spotkania, ponownie nasiliły się opady sporadycznie występującego tego dnia śniegu. Drobinki białego puchu topniały jednak błyskawicznie po zetknięciu z murawą.

Lustrzane odbicie

Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Karol Czubak odnalazł się w polu karnym gości, zgrał piłkę do Huberta Adamczyka, jednak ten uderzył ponad poprzeczką. Dotychczas wysokie tempo spotkania zauważalnie zwolniło, a gra przeniosła się głównie w środkowe rejony boiska. W 69. minucie gospodarze kilkukrotnie dośrodkowywali piłkę w szesnastkę Odry, jednak defensywa gości każdorazowo neutralizowała zagrożenie.

Niedługo później odpowiedzieć próbował Galan, jednak piłka poszybowała obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Lenarcika. W 73. minucie gry sędzia podyktował kolejny rzut karny – tym razem to wprowadzony z ławki Kasjan Lipkowski zagrywał piłkę ręką. Odra odzyskała prowadzenie za sprawą pewnego strzału Rafała Niziołka.

Na dziesięć minut przed końcem podstawowego czasu gry zza pola karnego mocno przymierzył Sidibe, jednak piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Chwilę później swoich sił spróbował niepilnowany Przemysław Stolc, a Haluch patrzył tylko jak zahipnotyzowany na piłkę zmierzającą w światło bramki – Arka ponownie wyrównała stan rywalizacji.

W 85. minucie ekwilibrystyczny strzał oddał Sidibe, lecz futbolówka nie znalazła drogi do siatki. Po chwili w sytuacji sam na sam z Lenarcikiem znalazł się Sarmiento – sędzia asystent zasygnalizował jednak pozycję spaloną. Pomimo kolejnych prób z obu stron kibice nie zobaczyli już tego dnia więcej bramek, a tablica wyników wskazała finalny rezultat 2:2.

Drobna zadyszka, a może pech?

Arka zremisowała zatem drugi mecz z rzędu, zarazem drugi z rzędu w roli gospodarza. W obu marcowych spotkaniach w Gdyni podopieczni trenera Łobodzińskiego zainkasowali łącznie dwa punkty. W konsekwencji gdynianie byli również zmuszeni ustąpić fotel lidera rywalowi zza miedzy, ostatnio rozpędzonej Lechii Gdańsk.

Czy takowy wynik jest jednak dla lokalnych kibiców powodem do paniki? Arka nadal przecież dysponuje czterema oczkami zaliczki nad grupą pościgową w postaci GKS-u Tychy i Wisły Kraków. I choć strata punktów w spotkaniu z Odrą może w ostatecznym rozrachunku kosztować „Żółto-niebieskich” dość sporo, na ten moment określenie postawy Arki mianem kryzysu byłoby sporym wyolbrzymieniem.

Tym bardziej że bezpośredni rywale gdynian (za wyjątkiem Lechii) obecnie wcale nie punktują w tempie jakkolwiek seryjnym. Dopóki zaliczka Arki utrzymuje się na stosunkowo stabilnym poziomie, nie ma powodów do bicia na alarm – przynajmniej na razie.

Na tej podstawie można też wysnuć klarowny wniosek – największym wrogiem Arki w walce o awans będzie prawdopodobnie… sama Arka, a konkretnie nienaturalne „spętanie nóg”. Nierzadko mamy przecież do czynienia z sytuacją, kiedy to drużyna krocząca po awans finalnie nie wytrzymuje presji, gubiąc punkty w kluczowej fazie rozgrywek.

Z perspektywy podopiecznych trenera Łobodzińskiego idealnym scenariuszem byłoby zatem uniknięcie niepotrzebnej nerwówki pod koniec sezonu. Do realizacji niniejszego scenariusza niezbędne jest jednak szybkie wyciągnięcie odpowiednich wniosków – materiału do analizy zaś nie brakuje.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze