Rozgrywki 1. ligi rozpoczęły się zaledwie tydzień temu, a już doczekaliśmy się spotkania o coś więcej niż ligowe punkty. Hitowy mecz Arki Gdynia z Zagłębiem Sosnowiec miał wyłonić drużynę, która umocni się na drodze ku ekstraklasie. W Gdyni jednak padł remis 1:1, co oznacza, że sytuacja w tabeli zamiast się rozjaśnić, jeszcze bardziej się skomplikowała.
Stadion pękał w szwach (w Gdyni zgromadziło się ponad 8000 widzów, to rekord frekwencji 1. ligi), kibice Arki przygotowali kilka widowiskowych opraw, a na boisku trwała ostra walka bez odstawiania nogi. Od początku spotkania czuło się, że mecz toczy się o coś więcej. Każda z drużyn chciała udowodnić, ze zasługuje na awans, a co więcej, nie traci nerwów w ważnych spotkaniach. Kto był faworytem starcia? Trudno stwierdzić. Zarówno Zagłębie jak i Arka po świątecznej przerwie wygrały swoje mecze (odpowiednio z GKS-em Katowice i Wigrami Suwałki). Przez większość poprzedniej rundy grały futbol na przyzwoitym poziomie – i tak było tym razem. Oba kluby wysoko, czasem aż ryzykownie, wychodziły do przeciwników, a gra momentami naprawdę robiła wrażenie.
W pierwszej części spotkania przeważała głównie Arka. Zawodnicy Grzegorza Nicińskiego byli dłużej przy piłce. Wyjątkowo aktywny był sprowadzony do Gdyni w minionym okienku Dariusz Formella. Pierwsze minuty w wykonaniu gdynian to jednak nieco ciężka i ospała gra. Arkowcy gubili się w najprostszych zagraniach, rzadko wychodzili ze swojej połowy, brakowało skuteczności przy wykończeniu akcji (a nawet akcji w ogóle). Brak organizacji w szeregach Arki zemścił się już w 9. minucie. Gdy wydawało się, że sytuacja jest pod kontrolą, a bramkarz gospodarzy Konrad Jałocha wybije piłkę, kapitan zespołu Krzysztof Sobieraj niefortunnie skierował futbolówkę do bramki.
Mecz #Arka #Gdynia – #Zagłębie #Sosnowiec. Na razie remis. 1:1 pic.twitter.com/Y8l7WZXdpW
— Wojtek🇵🇱 (@W_Podhajski) March 11, 2016
Arka widocznie się speszyła i źle rozpoczęła mecz. Zawodnicy przez pierwsze 15 minut wyglądali na zagubionych, jednak z czasem to oni doszli do głosu. W 24. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pod bramką Wojciecha Fabisiaka czaił się Paweł Abbott – uprzedził go jednak bramkarz Zagłębia. Jednak co nie udało się wtedy, powiodło się minutę później. Po kolejnym dośrodkowaniu i zamieszaniu w polu karnym gości napastnik Arki tym razem dopadł do piłki i strzałem z najbliższej odległości pokonał Fabisiaka. Po bramce gdynianie odżyli – grali ofensywnie, a Formella dalej napędzał grę gospodarzy. Pomocnik był nawet blisko strzelenia gola, jednak płaski, techniczny, strzał minął bramkę o zaledwie kilka centymetrów. Zagłębie stanęło, ratowało się wybijaniem piłek, rozpaczliwie próbując pognać z akcją do przodu – bez żadnych rezultatów. Wydawało się, że Arka w drugiej połowie będzie miała spotkanie pod kontrolą. Bramka do szatni, słaba gra gości – jednak piłka nożna jak zwykle lubi płatać figle.
Możemy się tylko domyślać, co stało się w przerwie w szatni drużyny z Sosnowca, ale podziałało. Gra gości odwróciła się o 180 stopni. Arka się broniła, a oni atakowali, konstruowali szybkie i widowiskowe akcje. Kolejny przespany początek spowodował, że zespół Artura Derbina uwierzył, że jeszcze nie wszystko stracone. Od tego momentu kibice na Stadionie Miejskim w Gdyni byli świadkami gry od bramki do bramki. Kto by pomyślał, że tak dobrze i sprawnie można grać na zapleczu ekstraklasy. Atakowali gospodarze – odpowiadali goście. Ci pędzili skrzydłem, tamci rozgrywali akcję środkiem.
Arka Gdynia to jedna z nielicznych ekip I ligi która zasługuje na gre w Ekstraklasie jak mało kto. Świetnie się to ogląda #PucharPolski
— Daniel Mtx (@MtxxKSG) March 11, 2016
Przy takiej grze brakowało tylko gola – pierwsi strzelili goście. Po błędzie w środku pola w 76. minucie piłkę do pustej bramki wpakował Michał Fidziukiewicz. Arka atakowała, ale bezskutecznie, brakowało spokoju, a przede wszystkim wykończenia. Gdy wydawało się, że Sosnowiec zrówna się punktami z Gdynią, do głosu doszedł Dariusz Formella, który już w doliczonym czasie gry wyrównał wynik spotkania.
Zarówno zawodnicy, jak i kibice pokazali, że w Gdyni czeka się na ekstraklasę. Być może balonik pompowany przez sportowe środowisko w portowym mieście lekko zmalał, jednak trudno powiedzieć, która drużyna zasługuje bardziej na awans do ekstraklasy. Zagłębie i Arka pokazały futbol na wysokim poziomie. Różnica punktowa nadal jest nieznaczna i wynosi zaledwie trzy oczka. Mecz tak naprawdę niczego nie udowodnił. Wyrównana gra obu drużyn to znak, że ciekawie będzie do samego końca. Zespół z Gdyni na razie jest liderem, na jak długo – czas pokaże. Jedno jest pewne, takie spotkania jak te Arki z Zagłębiem to najlepsza reklama dla pierwszoligowych rozgrywek.