Dramatyczny początek sezonu Sandecji Nowy Sącz


Co dzieje się z ekipą Sączersów?

2 października 2020 Dramatyczny początek sezonu Sandecji Nowy Sącz
Łukasz Sobala / Press Focus

006 zgłoś się! Taki tytuł powinien nosić film biograficzny o Piotrze Mandryszu. Trener Sandecji przegrał wszystkie mecze w sezonie 2020/2021, jego drużyna może poszczycić się niechlubnym rekordem bramkowym 4-16 (z czego 8 bramek straciła w dwóch meczach). Nad drużyną z Nowego Sącza zebrały się czarne chmury. Ekipa, która trzy lata temu grała w Ekstraklasie, po fatalnym sezonie 2019/2020 cudem uratowanym przez Piotra Świerczewskiego, szoruje po dnie tabeli. Co dzieje się z ekipą Sączersów?


Udostępnij na Udostępnij na

Losy drużyny z Nowego Sącza to istny rollercoaster emocji. W sezonie 2016/2017 awans do Ekstraklasy, w sezonie 2017/2018 spadek z Ekstraklasy, w sezonie 2018/2019 walka o powrót do Ekstraklasy, w sezonie 2019/2020 walka o utrzymanie w pierwszej lidze. W tym sezonie zanosi się na powtórkę z poprzedniego.

Świr

Przez całą swoją karierę Piotr Świerczewski był człowiekiem od brudnej roboty. Począwszy od kadry Wójcika na IO w 1992 roku, poprzez utrzymanie tonącego w długach ŁKSu, skończywszy na utrzymaniu Sandecji Nowy Sącz w poprzednim sezonie. Charyzmatyczny trener i zawodnik swoim silnym charakterem sprawić potrafił, że zarówno koledzy z drużyny, jak i później podopieczni w prowadzonych przez niego klubach byli w stanie wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności i przenosić dla niego góry. Świerczewski przychodził jednak jedynie w roli strażaka, który ugasić ma pożar wywołany przez jego poprzedników, a który mógłby kosztować Sandecję spadek do drugiej ligi. Stery po nim przejął Piotr Mandrysz.

I tak jak srebrnego medalistę Igrzysk Olimpijskich mianem pozytywnego „świra” określić na pewno można, tak Mandrysz ze nie ma w sobie ani krzty tej iskry. Sandecja w tym kształcie, z tymi wzmocnieniami to drużyna na spokojny środek tabeli i włączenie się o walki o play-offy. Tym czasem nieudolny szkoleniowiec potrafił wyciągać z porażek tak kuriozalne wnioski jak na przykład po meczu z ŁKS-em

W meczu tym Sandecja stworzyła sobie dwie okazje z czego jedną wykorzystała. ŁKS spotkanie to mógł wygrać wynikiem dwucyfrowym, natomiast Mandrysz doszukiwał się złośliwości ze strony sędziów. Wiele osób zarzuca również trenerowi nepotyzm. Ze Stali Stalowa Wola Piotr Mandrysz sprowadził swojego syna Pawła, który oględnie mówiąc szału nie robi. Jak jednym zdaniem podsumować romans szkoleniowca z Sandecją? Nieodpowiednia osoba na nieodpowiednim miejscu.

Wzmocnienia na papierze

No właśnie, na papierze wzmocnienia Sandecji przed sezonem wyglądają bardziej niż solidnie. Do zespołu dołączyli chociażby Dominik Budzyński z ŁKSu-u. Wiecznie drugi bramkarz, który w końcu miał okazję zostać pierwszym wyborem. Niestety w pierwszym meczu doznał kontuzji barku i prawdopodobnie wypadł na cały sezon. Oprócz tego dwóch niezwykle doświadczonych bocznych obrońców Tomasz Boczek z Warty i Daniel Dziwniel z Korony. O wspomnianym już młodszym Mandryszu, nie ma się co rozpisywać. Anglicy mają dla takich piłkarzy specjalne określenie „floop”.

Jeżeli chodzi o ruchy zagraniczne Sandecja pozyskała dwóch naprawdę solidnych piłkarzy. Pierwszy z nich Artiom Dudik to były piłkarz Szachtara Donieck. W ukraińskiej drużynie kariery nie zrobił, ale sam fakt szkolenia w tak prestiżowym klubie sprawia, że w pierwszej lidze powinien być gwiazdą. Drugi z transferów to młody Portugalczyk na dorobku Rafael Victor. Wiele widzieliśmy już historii kiedy ambitny Iberyjczyk pojawia się w niższych polskich ligach, żeby za chwilę jego gwiazda rozbłysła na tyle, że będzie stanowił o sile klubu z Ekstraklasy. Ramirez, Alves przykładów są dziesiątki. Nie zanosi się póki co, żeby Victor został wkrótce jednym z nich.

O co tutaj w ogóle chodzi?

Sandecja w składzie dysponuje weteranami pokroju Korzyma, Szufryna czy Chmiela. Doświadczenie boiskowe wymieszane z młodymi ambitnymi Polakami pokroju Kamińskiego, Ogorzałego czy Tokarza powinno przynieść wymierne efekty. Tymczasem Sandecja:

  1. Przegrywa mecz z Miedzią Legnica 1:3, cały mecz nie prezentują nic w 94 Ogorzały strzela bramkę na pocieszenie.
  2. Przegrywa mecz z Termaliką 0:1, nie prezentują nic, Palacz dostaje bezmyślną czerwoną kartkę.
  3. Przegrywa z grającym w 10 GKS-sem Tychy 0:2. Tyszanie zdobywają bramkę mimo gry w osłabieniu, nie prezentują nic
  4. Przegrywa mecz z Odrą Opole 1:2, mimo tego że udaje im się wyrównać na 1:1 w 94 minucie prokurują rzut karny, który wykorzystuje Kort, nie prezentują nic
  5. Przegrywa z ŁKS-em 1:4, wychodzi im jeden strzał z dystansu, gdzie Malarz myślami był już w szatni, i jedna akcja, w której Korzym nie trafia na pustą bramkę, nie prezentują zbyt dużo (widoczny progres)
  6. Przegrywa ze Stomilem 1:4, znowu udaje im się jeden strzał, oprócz tego całkowita dominacja Olsztynian, nie prezentują nic

W Nowym Sączu co raz więcej osób zaczyna uderzać pięścią w stół. Jak można marnować taki potencjał ludzki? Jeszcze niedawno do walki o Ekstraklasę brakowało jedynie stadionu przez co Sączersi odpuścili awans w sezonie 2018/2019. Teraz do włączenia się do walki do utrzymanie brakuje drużyny, trenera i przede wszystkim wiary. Związek Mandrysza z Sandecją zmierza ku końcowi. Im szybciej obie strony podadzą sobie ręce na do widzenia tym lepiej. Jeden z najstarszych polskich klubów upada na naszych oczach. Historia widziała zbyt wiele takich przypadków, żeby nie można było wyciągnąć wniosków i rozpocząć akcję ratowania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze