Dominacja Roberta Lewandowskiego – Polak najlepszym strzelcem 2019 roku


„Lewy” z 54 golami na koncie został najskuteczniejszym piłkarzem kończącego się roku

27 grudnia 2019 Dominacja Roberta Lewandowskiego – Polak najlepszym strzelcem 2019 roku
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Od 2010 roku tylko jeden zawodnik był w stanie trafić w roku kalendarzowym więcej goli niż ktoś z wielkiej dwójki Messi – Ronaldo. Tej sztuki w 2017 dokonał Harry Kane, strzelając wtedy 56 goli, o dwa więcej od zdobywcy Złotej Piłki za rok 2019. Duopol argentyńsko-portugalski przerwał swoją doskonałą grą przez ostatnie 12 miesięcy także Lewandowski, którego 48 goli w klubie wsparte sześcioma trafieniami dla reprezentacji okazały się najlepszym tegorocznym wynikiem.


Udostępnij na Udostępnij na

Polak, mając 31 lat na karku, nie daje absolutnie po sobie poznać zaniku instynktu strzeleckiego bądź spadku skuteczności. Z roku na rok „Lewy” bije kolejne rekordy. I ten następny stał się faktem. Mimo że do końca roku pozostał jeszcze tydzień, to już teraz wiemy na pewno, że najwybitniejszym snajperem okazał się napastnik Bayernu Monachium.

Najlepszy z najlepszych

Robert Lewandowski nie miał sobie równych przez ostatni czas. Czego dotknął, zamieniał w złoto. Stał się trzecim piłkarzem w XXI wieku, który był w stanie w dwóch różnych latach przekroczyć granicę 50 goli (poza nim, rzecz jasna, Messi i Ronaldo). Poprawił swój wynik sprzed dwóch lat, kiedy to w 2017 roku zgromadził 53 bramki, mając wtedy tylko trzy trafienia mniej niż Harry Kane, a tyle samo co Cristiano Ronaldo. W 2019 roku nikogo lepszego od Polaka pod względem zdobyczy bramkowej już nie było. Na dystans czterech strzałów Robert odstawił sześciokrotnego zdobywcę Złotej Piłki, a trzeci w klasyfikacji Kylian Mbappe miał od „Lewego” aż dziesięć goli mniej. Średnia bramek na spotkanie też przemawia za polskim terminatorem. 0,93 trafienia na mecz to wynik o 0,03 lepszy od francuskiego snajpera PSG. Zamykający tę trójkę kapitan Barcelony w 2019 roku wykręcił wynik 0,86 gola na spotkanie.

W Bayernie Lewandowski katował raz po raz wszystkich rywali. W ciągu roku w 47 rozegranych meczach strzelił dla klubu z Monachium 48 goli, co, jak łatwo policzyć, daje średnio ponad jedno trafienie na mecz. Wynik absolutnie kosmiczny, nikt w Europie takiego nie osiągnął. Bramka średnio co 86 minut, rzecz na takim poziomie niebywała. Mimo wszystko osiągnięcia Polaka nie do końca spotkały się z uznaniem „France Football”, w którego plebiscycie na najlepszego piłkarza roku Lewandowski został sklasyfikowany na mocno rozczarowującym ósmym miejscu. Podobna historia spotkała Harry’ego Kane’a, który będąc najskuteczniejszym piłkarzem 2017 roku, w klasyfikacji Złotej Piłki był dopiero dziesiąty. Rankingi rankingami, ale każdy mający choć trochę do czynienia z futbolem uzna wyczyn napastnika Bayernu z obecnego roku za coś wspaniałego.

Gole rozebrane na czynniki pierwsze

Stawiamy pod dużym znakiem zapytania, czy w ciągu najbliższych kilkunastu, kilkudziesięciu czy nawet kilkuset (oby nie) lat Polak będzie najlepszym strzelcem danego roku kalendarzowego. Dlatego pod każdym kątem rozbierzemy to, jak strzelała w roku 2019 polska maszyna do goli. Kłaniamy się nisko przed królem Robertem i analizujemy, kiedy, gdzie, komu i jak trafiał wszystkie 54 bramki prawdopodobnie najlepszy napastnik w historii polskiej piłki nożnej.

Trudno doszukiwać się tu szczególnych zależności. „Lewy” upodobał sobie przede wszystkim trafianie w końcówkach, w momencie grania na zmęczonych rywali. W tej kwestii istnieje analogia między Lewandowskim a Cristiano Ronaldo, któremu niegdyś wyliczono, że także sporą część goli strzela pod koniec meczów. Znaczną większość bramek napastnik Bayernu zdobył w drugiej połowie (stosunek 32 do 22 trafień strzelonych w drugiej części meczu względem tych zdobytych w pierwszej połowie).

 

Ciekawą i nieoczywistą statystyką jest miejsce zdobywania goli przez Polaka w 2019 roku. 52% z jego 54 bramek zostało zdobytych na terenie rywala, a 48% na Allianz Arena bądź Stadionie Narodowym. Fakt ten wynika przede wszystkim z tego, że wszystkie trzy mecze, w których Robert strzelał minimum trzy gole, miały miejsce na terenie rywala. Lewandowski pokonywał trzy razy Nubela na Veltins Arena w Gelsenkirchen w wygranym 3:0 starciu w Bundeslidze, zdobył hat-tricka w Rydze w meczu eliminacyjnym z reprezentacją Łotwy oraz trafił czterokrotnie w ciągu 14 minut w grupowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Crveną Zvezdą w Belgradzie. Z 12 dubletów w tym roku siedem ustrzelił, grając w roli gospodarza, a pięć na obcym terenie.

 

Łącznie Robert Lewandowski w 2019 roku ugodził 25 zespołów. Największe rany zadał Crvenie Zvezdzie, która w dwumeczu w Champions League przyjęła od Polaka pięć ciosów. Z reprezentacji najbardziej ucierpiała Łotwa, której „Lewy” strzelił jednego gola na PGE Narodowym i trzy bramki w Rydze. Od lat bez żadnej litości napastnik Bayernu podchodzi do swojego byłego pracodawcy, a w samym kończącym się roku dołożył cztery trafienia przeciwko drużynie BVB. Fazę grupową Ligi Mistrzów udało się mu skończyć ze znakomitym 10-bramkowym wynikiem. Trafiał do siatki we wszystkich meczach, w których grał. Kolejno od 1. kolejki strzelił jednego gola, dwukrotnie z rzędu po dwa gole, ponownie jednego gola i cztery gole przeciwko grupowym rywalom. Ze względu na brak gry w ostatnim meczu fazy grupowej nie mógł dać sobie szansy na przebicie rekordu Cristiano Ronaldo, który przed kilkoma sezonami w pierwszych sześciu meczach Champions League zdobył 11 bramek.

 

Jak przystało na piłkarza prawonożnego, znaczna większość goli została zdobyta właśnie tą stopą. Poza tym po równo dzielił się udział lewej nogi oraz głowy w bramkach strzelonych przez Lewandowskiego.

Lis pola karnego. Najprostsze określenie Lewandowskiego. 45 z 54 goli snajper „Bawarczyków” zdobył z „szesnastki”. Po indywidualnej akcji, po dobitce, po dośrodkowaniu, po prostopadłym podaniu, po wyłożeniu do pustej bramki… Jak przystało na najlepszego napastnika świata, „Lewy” strzelał zawsze i tak jak chciał. Spoza pola karnego z gry już tylko dwa razy Polak trafił do siatki – po minięciu Burkiego w meczu przeciwko Borussi Dortmund oraz po strzale po ziemi w końcówce pierwszej połowy starcia z Tottenhamem. Żaden z bramkarzy nie był w stanie odbić „jedenastki” napastnika mistrza Niemiec w 2019 roku. Sześć bramek z tego elementu gry i jeden strzał w słupek w meczu z VfB Stuttgart. Do tego jeden gol w ciągu roku w derbach Zagłębia Ruhry z Schalke, w meczu, w którym „Lewy” ustrzelił hat-tricka. Absolutna maszyna do strzelania goli.

Najlepsi snajperzy na przestrzeni lat

Rozstrzał między skutecznością piłkarzy w poszczególnych latach jest naprawdę duży. Lewandowski, strzelając 54 gole w 2019 roku, zamknął 10-letni okres, w którym najlepszy strzelec Europy zawsze wychodził poza 50 bramek w roku. Tym niemniej tendencja w ostatnich latach jest spadkowa. Na przestrzeni lat 2010–2014 któryś z dwójki Ronaldo – Messi przekraczał próg 60 bramek. W latach 2011, 2013 i 2014 był to „CR7”, który strzelał kolejno 60, 69 i 61 goli. W 2010 Messi miał 60 trafień w dorobku, a w 2012 roku 91 (!!!). Rezultat zupełnie nie z tej ziemi, niewyobrażalny i być może ustanowiony na wieki wieków. Od 2015 roku jednak wyniki stały się bardziej przyziemne. Wtedy Ronaldo trafił w 12 miesięcy 57 razy, rok później Messi 59-krotnie. Ostatnie trzy lata to kolejno 56 goli Kane’a, 51 Messiego i właśnie 54 Lewandowskiego. Z perspektywy czasu wydaje się z roku na rok gorzej, ale patrząc na wyniki sprzed 2010 roku, to i tak nie mamy prawa na nic zupełnie narzekać.

Przez pierwszą dekadę XXI wieku żaden zawodnik nawet wystarczająco nie zbliżył się do 50 goli w jednym roku kalendarzowym. Najbliżej w 2003 był Ruud van Nistelrooy, który uzbierał 47 trafień. Poza tym jednak wyniki wielokrotnie nie były wybitne, żeby nie powiedzieć, że przeciętne. Trzykrotnie bowiem do bycia najskuteczniejszym w Europie wystarczało strzelić 34 bramki. W 2002 roku uzbierał tyle także van Nistelrooy, w 2006 Thierry Henry oraz David Villa, a w 2007 Cristiano Ronaldo. Poza tym futbol widział różnych nieoczywistych najlepszych snajperów, jak w 2009 roku Edin Dzeko (44 gole) czy w 2005 Luca Toni (38 bramek).

Robert Lewandowski w bieżącym roku stworzył sobie figurę tytana, piłkarza wielkiego, bez granic, mogącego śmiało tytułować się jako jeden z najlepszych. Weekend w weekend siadało się do meczów Bayernu, jak na początku XXI wieku do konkursów skoków narciarskich Adama Małysza. Z podejściem i przekonaniem, że tak jak „Orzeł z Wisły” wygrywał konkurs za konkursem, tak Robert Lewandowski znów trafi do bramki. I trafiał. Jest zawodnikiem z innej planety. I w wieku 31 lat, kiedy niektórzy już myślą o wieszaniu butów na kołek, „Lewy” podnosił sobie poprzeczkę, raz po raz ją przeskakując. Jako ambasador naszego kraju wprowadził Polskę na salony i z każdym meczem coraz bardziej ją promuje. I pozostaje nam tylko liczyć na to, że gwiazda Lewandowskiego będzie błyszczeć co najmniej tak jasno, jak dotychczas. Bo trafił nam się piłkarz wybitny. Być może nawet najwybitniejszy w naszej historii. I chcemy, żeby w przyszłorocznym podsumowaniu duma rozpierała nas podobnie jak teraz…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze