Bo do dobrych derbów trzeba dwojga – AS Roma miażdży Lazio!


3 kwietnia 2016 Bo do dobrych derbów trzeba dwojga – AS Roma miażdży Lazio!

Derby della Capitale to wyjątkowe spotkanie w skali Europy. Jednak pierwszy raz od kilku lat rozgrywka pomiędzy AS Romą i Lazio nie elektryzuje nikogo poza mieszkańcami Rzymu. Przed spotkaniem faworytem meczu byli „Giallorosi” i podopieczni Luciano Spalettiego zagrali jak na faworyta przystało, pewnie pokonując rywali zza miedzy aż 4:1.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwsze minuty przebiegały zgodnie z oczekiwaniem kibiców i dziennikarzy. Grę kontrolowali „Giallorosi”, rozgrywając piłkę w środkowej strefie, natomiast piłkarze Lazio byli schowani za podwójną gardą. Bez trzech podstawowych zawodników linii defensywnej podopieczni Stefano Piolego byli skupieni przede wszystkim na jak najdłuższym utrzymaniu czystego konta i zatrzymaniu duetu skrzydłowych Romy El-Shaarawy-Salah.

Taki plan taktycznie dość szybko legł w gruzach. W 15. minucie niepilnowany Lucas Digne wrzucił piłkę z lewej flanki w pole karne, a idealne dośrodkowanie wykorzystał Stephan El-Shaarawy, pokonując Marchettiego strzałem głową. Dla „Faraona” był to szósty gol w dziewiątym meczu w barwach „Giallorosich”. Chciałoby się napisać, że Stadio Olimpico wybuchło z radości, ale z powodu protestu kibiców na trybunach zasiadło ledwie 25 tysięcy osób.

https://vine.co/v/ijPnat15WYO

Po bramce kontrolę nad spotkaniem zupełnie przejęli piłkarze Luciano Spalletiego. Dzięki wysokiemu pressingowi praktycznie całej drużyny zawodnicy AS Roma odbierali piłkę wysoko, jeszcze na połowie rywali. Dobrze w zespole gości grała trójka środkowych pomocników (Pjanić, Keita, Nainggolan), którzy długimi podaniami na skrzydła rozrywali obronę „Biancocelestich”.

„Giallorosi” mieli szansę podwyższyć wynik spotkania jeszcze w pierwszej połowie meczu, ale po groźnym strzale Miralema Pjanicia piłka trafiła zaledwie w słupek. Minimalnie pomylił się również bardzo aktywny dzisiaj Belg Radja Nainggolan.

W zespole Lazio jedynym jasnym punktem drużyny był Felipe Andreson. Brazylijczyk próbował dryblować i przedrzeć się w pobliże bramki bezrobotnego w pierwszych 45 minutach Wojciecha Szczęsnego, ale samemu był w stanie jedynie wywalczyć rzut wolny lub rożny. Reszta drużyny Piolego właściwie nie istniała.

Tak wyglądały trybuny Stadio Olimpico na dzisiejszym meczu 

Początek drugiej połowy meczu nie zwiastował jakiejkolwiek zmiany jego obrazu. Po prawdzie, Lazio poprawiło swoją grę po wejściu Miroslava Klose, a zwłaszcza Balde Keity. Młody skrzydłowy w 35 minut zrobił więcej niż reszta jego kolegów przez cały mecz. Gdy wydawało się, że „Biancocelesti” przekują dobrą postawę w bramkę na wagę remisu, na 2:0 strzelił Edin Dżeko. Bośniak musiał trafić właściwie do pustej bramki i wykonał wyrok bez żadnych problemów.

https://vine.co/v/ijPY7MiALDm

W tamtym momencie wydawało się, że skończyły się emocje w derbach, ale wielką wolę walki pokazali podopieczni Stefano Piolego. W 10 minut dwukrotnie trafili w poprzeczkę po stałych fragmentach gry, a stuprocentowej szansy na pokonanie Szczęsnego nie wykorzystał Balde Keita. Jednak w 74. minucie Senegalczyk przebił się przez obronę Romy, idealnie dorzucił piłkę na nos do Miroslava Klose, a ten głową strzelił w kierunku bramki. Jego uderzenie dobił z metra Marco Parolo. W tej sytuacji poważny błąd popełnił Wojciech Szczęsny, który nie powinien wychodzić na siódmy metr od własnej bramki.

https://twitter.com/Alessia_Nov/status/716635494445092864

Ostatni kwadrans zapowiadał się bardzo ciekawie. Do ataku ruszyli „Biancocelesti”, ale żadna z prób nie zakończyła się groźnym strzałem w kierunku bramki AS Roma. Mecz „zabił” Alessandro Florenzi. Niewidoczny dzisiaj wychowanek „Giallorosich” pięknym mierzonym strzałem pokonał Federico Marchettiego w 84. minucie spotkania. Wtedy jasne stało się, kto zwycięży w Derby della Capitale. Trzy minuty później dzieła dokończył Diego Perotti. Zupełnie nieatakowany zawodnik ośmieszył obronę Lazio i trafił na 4:1.

https://twitter.com/TransfersCalcio/status/716637625529012224

Dzisiejsze Derby della Capitale udowodniły, że w futbolu są pewne prawidłowości. Trudno było wierzyć, że Lazio w słabej dyspozycji będzie równorzędnym rywalem dla AS Roma, która przeżywa miesiąc miodowy pod wodzą Luciano Spalettiego. Zgodnie z przewidywaniami o końcowym wyniku zadecydowała słabość defensywy „Biancocelestich”. Obie drużyny pokazały, że potrafią kreować okazje bramkowe, ale w kluczowych momentach obrońcy Romy ratowali sytuacje, natomiast defensorzy Lazio przy, co najmniej, trzech bramkach przyczynili się do utraty gola. Przepaść między oboma drużynami jest w tym momencie ogromna i nie wróży, że w najbliższym czasie to się zmieni.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze