Teoretycznie mają wszystko, aby bez większego trudu awansować do PKO Ekstraklasy. Wysoki jak na pierwszoligowe realia budżet, skład pełen zawodników z przeszłością w najwyższej klasie rozgrywkowej oraz szerokie zaplecze kibicowskie. Niemniej jednak Arka Gdynia po raz trzeci z rzędu ma problem z wywalczeniem promocji do PKO Ekstraklasy. Czego brakuje „Żółto-niebieskim” do upragnionego awansu?
Sezon 2020/2021 Arka Gdynia zakończyła na czwartym miejscu w tabeli, a następnie odpadła w półfinale baraży o awans do PKO Ekstraklasy. W kolejnej kampanii zajęła już trzecie miejsce, ale ponownie odpadła na etapie 1/2 finału baraży o awans. Wydawać by się mogło, że po dwóch latach „Żółto-niebiescy” wyciągną wnioski i w końcu wywalczą bezpośrednią promocję do elity. Jednak w obecnej kampanii Arka zamiast walczyć o pierwsze dwa miejsca w tabeli, musi drżeć o lokatę dającą grę w barażach. Po 25 rozegranych spotkaniach ma na swoim koncie 39 punktów, które dają jej dopiero szóste miejsce w ligowej stawce.
Czwartkowe mecze za nami. 👌 pic.twitter.com/ZV3eW3xKu0
— Fortuna 1 Liga (@_1liga_) April 7, 2023
Marnowanie potencjału
Arka Gdynia to naprawdę dobrze prosperujący klub. Na papierze ma wszystko, aby grać regularnie w elicie: stabilną sytuację finansową, szerokie grono kibicowskie, nowoczesny stadion. Niemniej jednak nie wykorzystuje swojego potencjału, zawodząc przy tym swoich wiernych fanów. Każdy sezon na drugim poziomie rozgrywkowym rozpoczyna z planem szturmowania bram PKO Ekstraklasy, który jak dotąd dwa razy zakończył się fiaskiem.
– Najkrócej mówiąc – Arka spisuje się poniżej oczekiwań i na pewno można też stwierdzić, że marnuje swój potencjał. W ubiegłym sezonie miała w składzie czołowego zawodnika ligi w postaci Huberta Adamczyka. W obecnym ma w swoich szeregach świetnego snajpera w osobie Karola Czubaka, który także w poprzednich rozgrywkach prezentował się bardzo dobrze – mówi o tym, jak „Żółto-niebiescy” prezentują się w sezonie 2022/2023, Łukasz Jesionowski – współtwórca podcastu oTAGowani.
– Mimo tego arkowcy regularnie gubią punkty i zanosi się na to, że w najlepszym przypadku zagrają w barażach. Biorąc pod uwagę, że jest to trzeci sezon z rzędu na poziomie 1. ligi i był już czas się tej ligi nauczyć i wyeliminować błędy z poprzednich lat, jest to rozczarowująca i frustrująca sytuacja dla kibiców „Żółto-niebieskich” – dodaje.
W stale rozwijającej się Fortuna 1. Lidze, która jest obecnie prawdopodobnie najsilniejsza od wielu lat, konieczny jest progres z sezonu na sezon, żeby walczyć o awans. Tymczasem Arka Gdynia stoi w miejscu, a jak wiadomo, kiedy stoisz w miejscu, to się cofasz, więc punktuje gorzej niż w poprzednich latach. Dlaczego nie może wykonać kroku w przód?
Problemy z grą u siebie
„Żółto-niebiescy” są najlepiej spisującą się drużyną w Fortuna 1. Lidze na wyjeździe. W pierwszych dwunastu meczach sezonu w delegacji zdobyli 25 oczek. Znacznie gorzej spisują się natomiast w meczach domowych, w których zgromadzili tylko 14 punktów na 39 możliwych. Z czego wynika tak duża dysproporcja między dyspozycją u siebie a na wyjeździe?
– Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że na początku sezonu była to kwestia po prostu ogólnie słabszej dyspozycji w domowych meczach, a z biegiem czasu świadomość, że drużyna słabo prezentuje się u siebie stała się swego rodzaju obciążeniem psychicznym i Arka wpadała w coraz głębszy dołek – opowiada Jesionowski.
U zawodników Arki prawdopodobnie zawodzi mentalność. W 2023 roku na wyjeździe w pierwszych trzech meczach nie przegrała, natomiast u siebie w pierwszych czterech poległa dwukrotnie. W meczu 25. kolejki przeciwko GKS-owi Katowice dwa razy wychodziła na prowadzenie i dwa razy dała przeciwnikowi odrobić stratę, dlatego zamiast zwyciężyć z zespołem, który nie wygrał od listopada, wywalczyła tylko jeden punkt.
Przegrała również z Wisłą Kraków, pomimo że na przerwę schodziła z jednobramkowym prowadzeniem. Może piłkarze Arki nie są w stanie odpowiednio zmotywować się do meczów domowych, które teoretycznie powinny być łatwiejsze? Może nie wytrzymują presji oczekiwań kibiców? Nie jesteśmy tego jednoznacznie pewni, ale problem musi siedzieć w głowach zawodników, skoro w delegacji spisują się tak dobrze, a u siebie nie potrafią osiągać równie zadowalających wyników.
Brak stabilizacji
Kolejnym powodem, dla którego Arka Gdynia w pełni nie realizuje swojego potencjału, są częste zmiany na stanowisku szkoleniowca. Od kiedy „Żółto-niebiescy” spadli z PKO Ekstraklasy, zespół prowadziło aż czterech trenerów, a przecież mówimy o niecałych trzech sezonach. Częste zmiany trenera zazwyczaj negatywnie odbijają się na drużynie i tak też jest w przypadku gdynian.
– Gdyby recepta na awans była prosta i oczywista, Arka już pewnie dawno byłaby w ekstraklasie. Wydaje mi się, że głównym czynnikiem mogłoby być jednak w końcu zatrudnienie trenera, który potrafiłby odpowiednio zarządzać kadrą drużyny, bo raczej nie ma przypadku w tym, że prawdopodobnie trzeci raz z rzędu Arce nie uda się awansować bezpośrednio mimo posiadania w składzie kilku zdecydowanie wyróżniających się na tle ligi postaci – uważa Łukasz Jesionowski.
Ireneusz Mamrot, Dariusz Marzec, Ryszard Tarasiewicz, a obecnie Hermes. Wszyscy oni prowadzili Arkę po spadku, ale przynajmniej rok w klubie przepracował tylko Tarasiewicz. Żaden z nich nie dostał odpowiednio dużo czasu, żeby zbudować w Gdyni coś więcej. Jednak nie do końca wynika to z braku cierpliwości właścicieli. Każdy z już zwolnionej trójki nie potrafił poradzić sobie z kryzysem, który dopadał Arkę. Można więc stwierdzić, że pewne błędy popełniano już na etapie wyboru pierwszego trenera, skoro nie udało się wcześniej znaleźć osoby, która na dłużej zagrzałaby miejsce na ławce trenerskiej.
Krótka ławka i dziurawa defensywa
Arka Gdynia posiada w składzie kilku naprawdę świetnych piłkarzy, jednak jej ławka rezerwowych prezentuje się dość blado. W dodatku w zespole widać dużą dysproporcję pomiędzy jedną z najlepszych ofensyw w lidze a defensywą, której często przydarzają się głupie błędy. „Żółto-niebiescy” zachowali tylko sześć czystych kont w 25 meczach.
– Druga kwestia to na pewno wzmocnienie samej kadry, bo Arce zdecydowanie brakuje solidnej rywalizacji na kilku pozycjach, a w wielu meczach nie widać na ławce piłkarzy, którzy podnieśliby poziom w spotkaniach, które nie układają się po myśli Arki – dodaje Jesionowski.
Brak piłkarzy potrafiących dać impuls z ławki i kłopoty w defensywie to ogromne przeszkody w walce o bezpośredni awans, który przecież w dużym stopniu wywalcza się dzięki solidnej obronie i szerokiej kadrze. Zimą w klubie próbowano jeszcze ratować sytuację obrony, ściągając do Arki np. Dawida Gojnego, który tuż przed przeprowadzką stanowił ważny element składu Zagłębia Sosnowiec.
🎯 Karol Czubak raz ⚽, Karol Czubak dwa ⚽. #ARKKAT pic.twitter.com/diB66eYfhu
— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSA) April 2, 2023
Jednak o wzmocnieniu obrony w klubie powinno się pomyśleć już latem, żeby jesienią nie gubić punktów i kończyć rundę w pobliżu miejsc premiowanych awansem bezpośrednim. Zamiast tego Arka Gdynia do wiosennej części zmagań przystępowała z sześciopunktową stratą do drugiego miejsca w tabeli. I na razie zamiast powoli gonić czołówkę, coraz bardziej się od niej oddala. Na ten moment „Żółto-niebieskim” pozostaje liczyć na zapewnienie sobie po raz trzeci z rzędu miejsca w barażach o upragniony, ale jakże wciąż odległy dla Arki awans.
Dlaczego się spisuje poniżej oczekiwań? Bo jest kurwa cienka jak pasztetowa.
Arka cienka, reprezentacja jeszcze gorzej. Chyba przerzuce się na łyżwiarstwo figurowe.
Dlaczego??? Odpowiedź jest prosta
Zawodnicy w przypadku awansu poprostu nie chcą stracić pracy i graja od paru lat to samo .Niby baraże i walka o awans ale awansu nie ma i pierdolą w czapkę, każdy z nich wie doskonale ze w przypadku awansu 70 % zawodników traci prace i tak grają tak to właśnie wygląda!!!
Dlatego bo nie mają TRENERA. Hermes do żaden fachowiec to dywerans, piłkarze się u niego nie rozwijają. niestety prezesowi Arki jest to na rękę.
tyle prób wytlumaczenia dlaczego Arce nie idzie, a powod jest tylko jeden, wlasciciele nie chca awansować.