Na arenie międzynarodowej reprezentował Zimbabwe, choć nie osiągnął z kadrą niczego rewelacyjnego. W Polsce kojarzony z Górnika Zabrze, Pogoni Szczecin i Legii Warszawa. Z tym ostatnim klubem święcił swoje największe ekstraklasowe sukcesy i triumfy. Skała nie do przejścia i koszmar wielu napastników – Dickson Choto. Sympatyczny obrońca zakończył karierę w 2013 roku, dlatego nadszedł dobry moment, by sprawdzić, co u niego słychać.
Dickson Choto rozegrał w polskiej lidze 164 mecze i kojarzony jest głównie jako bardzo dobry środkowy obrońca, podpora defensywy, a przy tym bardzo sympatyczny człowiek i dobry kolega. Swoją przygodę z piłką zakończył w 2013 roku, będąc wcześniej wieloletnim graczem warszawskiej Legii. W stolicy spędził dziesięć – pełnych sukcesów jak mistrzostwo czy puchary Polski – lat. Dziś prowadzi własną akademię, a korzystając z nadarzającej się okazji, zadaliśmy mu kilka pytań.
https://twitter.com/retro_legia/status/1133807930816569344?s=21
Czym się obecnie zajmujesz, Dickson?
Teraz prowadzę moją akademię, w której zajmuję się zawodnikami w przedziale wiekowym od 9 do 21 lat.
Jak wygląda poziom piłki w Zimbabwe?
Piłka nożna w Zimbabwe poprawia się między innymi dzięki drużynom kwalifikującym się do fazy grupowej Ligi Mistrzów CAF, ale wciąż mamy długą drogę do przebycia, aby nasza liga stała się jedną z lepszych w Afryce… kiedyś będzie (śmiech).
Widzisz tam sporo talentów?
Uważam, że w Zimbabwe jest ich sporo. Uruchamiam swoje kontakty i jestem w trakcie współpracy z niektórymi ludźmi w Europie, aby ci najlepsi chłopcy mogli dostać szansę.
Zmieńmy temat… Jak wspominasz Legię, chyba jeden z ważniejszych dla Ciebie klubów?
Wspominam Legię bardzo dobrze i nigdy jej nie zapomnę. Ten klub dał mi bardzo wiele jako osobie, zawodnikowi, a także mojej rodzinie.
A chciałbyś kiedyś do niej wrócić?
Chciałbym pewnego dnia wrócić do Legii i ponownie być częścią tego klubu. Miło byłoby też spotkać się z dawnymi kolegami i przyjaciółmi.
Co najmilej wspominasz z Warszawy?
Przeżyłem tam wiele wspaniałych momentów, ale chyba jednym z takich najlepszych było zdobycie pierwszego medalu i wygranie ligi. Fajne było też to, kiedy kibice wymyślali o mnie piosenki, na przykład: Ktoś jest w krzakach? Kto, kto, kto? Dickson Choto! (śmiech).
Ligę w Polsce jak wspominasz?
W naszych czasach poziom był… twardy i silny. Nie wiem, czy liga jest znacznie silniejsza teraz czy nie, ponieważ niektóre wyniki są szokujące. Gdy myślisz, że ktoś łatwo wygra… przegrywa.
Który z dawnych rywali zalazł Ci najbardziej za skórę?
Nie mogę powiedzieć, że nie lubię jakiegoś napastnika, ale miałem kilku takich o różnych atrybutach, którzy dawali mi się we znaki. Byli to szczególnie ci niezbyt wysocy jak na przykład Frankowski.
Od Twojego pobytu trochę się u nas zmieniło, powstały choćby nowe stadiony…
Widziałem kilka nowych stadionów ekip, które wcześniej ich nie miały. Pokazuje to, że kluby inwestują i sprzedają swoje marki, co jest bardzo dobre, w końcu. Robi się to w Anglii, Hiszpanii, Niemczech, więc można to zrobić, jak widać, i w Polsce, a wtedy podnosi się też jakość.
Na koniec chcę zapytać, czy oglądasz mecze polskiej ligi albo reprezentacji?
Obserwowałem ich ostatnio, Polska kontra Macedonia i byłem rozdwojony, ponieważ w obu krajach mam przyjaciół. Ligę oglądam… tylko bramki i sprawdzam wyniki, dlatego że nie ma jej w telewizji. Wracając jeszcze do reprezentacji, to oglądam ją właśnie w telewizji, jest ok.