Mecze Zenitu ze Spartakiem to nie tylko rywalizacja klubowa, ale także pojedynek pomiędzy miastami – Moskwą i Petersburgiem. Tym razem jednak panowanie w Rosji nie zostało ustalone. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, jednak był bez wątpienia dobrą reklamą rosyjskiej ligi.
Spotkanie czwartej i piątej drużyny rosyjskiej ligi wzbudziło jak zwykle wiele emocji. Już w 7. minucie doszło do dość kuriozalnej sytuacji. Jurij Łodygin został przelobowany z dość dużego dystansu przez Ze Luisa. Był to bez wątpienia błąd bramkarza mającego greckie korzenie. Wyszedł z bramki zupełnie bezmyślnie, co spowodowało, że Spartak mógł cieszyć się z prowadzenia już na początku rozgrywki.
Podkręć jak Hulk
Oblężenie przez moskiewski klub trwało nadal, jednak Łodygin bronił już jak z nut, co nieco zatarło złe wrażenie po jego bezmyślnym zachowaniu. W końcu to Zenit przejął inicjatywę i już w 27. minucie wyrównującą bramkę strzelił Hulk. Padła ona z rzutu wolnego po jego mocnym, perfekcyjnym i podkręconym strzale. To było coś! Kilka minut później Artiom Dziuba strzelił dla piłkarzy z Petersburga drugą bramkę. Niestety sędzia zauważył, że rosły napastnik był na pozycji spalonej.
https://youtu.be/unUam253sjQ
Pierwsza połowa spotkania toczyła się w szybkim tempie. Piłkarze grali też dość czysto jak na mecz derbowy. Doszło jedynie do zderzenia głowami Lombaertsa z Szirokowem, co poskutkowało rozbiciem głowy pierwszego z wymienionych zawodników. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1 i nadzieją, że któraś z drużyn przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę.
W 48. minucie Spartak otrzymał szansę na pierwszy rzut różny w sezonie, jednak nie został zamieniony na bramkę. Późniejsze minuty meczu przyniosły za to.. nokaut na Aniukowie. Ze Louis niefortunnie sfaulował piłkarza, przez co ten padł na murawę i przez dłuższą chwilę się z niej nie podnosił. Na szczęście było to chwilowe oszołomienie i obrońca Zenitu mógł powrócić do gry.
Kolejne emocje
W 61. minucie pojedynek z bramkarzem przegrał Dziuba. Rebrow odpowiednio skrócił kąt, przez co kolejna próba Zenitu zakończyła się fiaskiem. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, czego dowodem była bramka, która padła osiem minut później. Tym razem to Popow, zawodnik Spartaka, strzelił fenomenalną bramkę sprzed pola karnego.
Ten zimny prysznic podziałał na Zenit, który momentalnie zabrał się za próbę wyrównania. Zawodnicy zamierzali przechytrzyć defensywę Spartaka krótkimi wymianami piłek, jednak zmobilizowani obrońcy skutecznie studzili zapędy swoich rywali.
Mecz zaczął obfitować w nerwowe faule i o wiele ostrzejszą grę niż w pierwszej połowie spotkania. W 83. minucie Siergiej Siemak (zastępuje on zawieszonego Andre Villasa-Boasa) wpuścił na boisko młodego Denisa Tkaczuka. Młodzieniec popisał się hat-trickiem w ostatnim meczu o Puchar Rosji i być może miał być tajną bronią tego spotkania. Jednak to nie on, ale Artiom Dziuba strzelił bramkę na 2:2. Stało się to w 86. minucie spotkania i dało nadzieję kibicom Zenitu na wygranie tego prestiżowego meczu.
86- GOOOOOAAAAAAALLLLLLLLLL DZYUBAAA!!!!!
— FC Zenit in English✨ (@fczenit_en) September 26, 2015
Z powodu niedyspozycji Aniukowa spotkanie zostało przedłużone aż o 5 minut. W tym czasie Siemak pokusił się o zdjęcie Hulka i wprowadzenie Domenico Criscito. Obie drużyny nie odpuszczały, ale wynik pozostał bez zmian. Najważniejsze jest jednak to, że poziom spotkania jak i duch rywalizacji był na naprawdę wysokim poziomie. Takie mecze chce się oglądać.