Inter kontynuuje swoją tułaczkę w kierunku Scudetto! Dzisiejszą ofiarą Milan


Za nami 224-te derby Mediolanu

21 września 2019 Inter kontynuuje swoją tułaczkę w kierunku Scudetto! Dzisiejszą ofiarą Milan

Pięknie grający Inter i bezpłciowy Milan - tak w skrócie podsumować można dzisiejsze Derby della Madoninna. Zakończyły się one zwycięstwem podopiecznych Antonio Conte, który pokazał, że jego drużyna w tym sezonie rzeczywiście aspiruje do mistrzostwa i może być godnym rywalem dla Juventusu. Dla Milanu zaś dzisiejsza porażka była siódmym niewygranym ligowym spotkaniem przeciwko lokalnemu rywalowi z rzędu.


Udostępnij na Udostępnij na

Derby della Madonnina to rozgrywane od prawie początku XX wieku spotkania pomiędzy dwoma lokalnymi zespołami z Mediolanu. Pierwszy raz w historii Inter i Milan na boisko wyszły w 1908 roku, wówczas górą byli „Rossoneri”. Od tego czasu odbyło się łącznie ponad 200 takich pojedynków, z ostatnim epizodem dzisiejszego wieczoru.

„Drużyna się zatrzymała”

Przed  dzisiejszym spotkaniem na San Siro, szkoleniowcy obu drużyn wzięli udział w konferencjach prasowych, na których usłyszeliśmy kilka bardzo ciekawych wypowiedzi. Antonio Conte zapytany o przygotowanie do meczu, tłumaczył, że jego piłkarze w każde starcie wkłada maksimum wysiłku. Ustosunkował się również w kwestii konfliktu pomiędzy Romelu Lukaku, a Marcelo Brozoviciem, o którym ostatnio dość głośno w mediach.

Naprawdę uważam, że Inter jest obiektem zbyt wielu plotek w prasie i telewizji. Powiedziano mi, że to normalne. To nie może być normalne, jeśli przyjrzeć się zdarzeniom w ostatnich latach i powinniśmy zdać sobie z tego sprawę. – skomentował włoski trener.

O wiele ciekawsza była jednak konferencja jego dzisiejszego rywala. Potwierdził on, że drużyna Milanu od letnich meczów towarzyskich stanęła w miejscu. – To prawda, że drużyna się zatrzymała, ale jeśli potrafiła tak zagrać i zinterpretować tamto spotkanie, to może do tego wrócić. To nie znaczy, że wygramy każdy mecz, bo zawsze trzeba brać pod uwagę rywala. Nasz cel jednak to posiadać własną, jasno zdefiniowaną i rozpoznawalną tożsamość. Do tego dążę. – przekonywał Giampaolo.

Jedyne w swoim rodzaju

Nie zwykliśmy rozlewać się na temat atmosfery panującej na trybunach, ale w przypadku derbów Mediolanu jest to wręcz wskazane. Ciężko bowiem wskazać drugi taki mecz w europejskich ligach, na którym byłoby tak głośno jak w przypadku starć Milanu z Interem.

Dziś na San Siro pojawiło się ponad 70 tysięcy ludzi. Jest to wynik imponujący i potwierdza, że Derby della Madonnina są jedynymi w swoim rodzaju. Udowodnili to również kibice Milanu, którzy ponownie zabłysnęli przygotowaniem niezwykle widowiskowej oprawy.

Mocne wejście „Nerazzurrich”

Od pierwszego gwizdka sędziego, lepiej prezentowała się drużyna będąca formalnym gościem tego spotkania. Piłkarze Interu nakładali na rywala wysoki pressing, co pozwalało im zdobyć niezwykle ważną przewagę w pierwszym kwadransie.

Milan był zagubiony i jedynie obserwował poczynania podopiecznych Antonio Conte, którzy do dwudziestej minuty stworzyli sobie trzy stuprocentowe okazje. Za pierwszym razem bliski wykorzystania błędu jednego z defensorów „Rossonerich” był Lautaro Martinez, lecz doza szczęścia i instynkt Donnarummy sprawił, że bramka nie padła.

Włoski bramkarz uratował Milan jeszcze bardziej przy kolejnych dwóch sytuacjach Interu, którego przewaga była, aż nadto widoczna, czego potwierdzeniem są statystyki po pierwszych dwudziestu minutach tego meczu. Piłkarze Antonio Conte w tym czasie utrzymywali posiadanie piłki na poziomie 66%. Owocem tego były podania, których „Nerazzurrich” wymienili blisko dwa razy więcej od przeciwnika. Ich celność wynosiła około 90%.

AC Milan – nadal bez polotu, nadal bez stylu

Jednym z największych mankamentów Milanu Gennaro Gattuso był brak stylu. Sytuację odmienić miał Marco Giampaolo, który słynie ze swojego przywiązania do nietypowego ustawienia i wysokiego pressingu. W zespole z San Siro włoskiemu szkoleniowcowi nie udało się jeszcze przestawić piłkarzy na własne tory.

Jak na dłoni było to widać w dzisiejszych derbach, w których gra „Rossonerich” wyglądała bardzo nijako. Brakowało polotu i stylu, a zespół prowadzony przez Marco Giampaolo kojarzyć będziemy głównie z rozpaczliwego bronienia się.

Tak naprawdę gracze AC Milanu na przestrzeni całego spotkania stworzyli sobie tylko dwie dogodne okazje. Przy pierwszej z nich piłka znalazła się w bramce strzeżonej przez Handanovicia, ale sędzia po konsultacji z VAR-em anulował gola.

Druga z nich to już wyłącznie popis Suso, który najpierw na własnej połowie odebrał piłkę Stefano Sensiemu, a później popędził w stronę bramki Interu. Drybling Hiszpana zakończył się dopiero w polu karnym, gdzie jego strzał został zablokowany przez Kwadwo Asamoaha.

***

Co najważniejsze, podopieczni Antonio Conte do świetnej gry dołożyli bramki, które zostały wykreowane przez piłkarzy, którzy trafili do Interu w letnim oknie transferowym, bądź zostali odbudowani przez włoskiego szkoleniowca.

Pierwszego gola strzelił Marcelo Brozović, który przy 50-letnim trenerze znowu pokazuje swoje największe atuty. Przy golu asystował mu ściągnięty z Sassuolo Stefano Sensi. Włoski pomocnik w ostatnim czasie stał się prawdziwą gwiazdą mediolańskiego zespołu.

Wynik dzisiejszych derbów ustalił zaś Romelu Lukaku, który do Interu trafił po nieudanej przygodzie w Manchesterze United. Fakt ten pokazuje, że włoski szkoleniowiec ma świetny wpływ na piłkarzy, a gra jego Interu prezentuje się obiecująco. Misja Scudetto w wykonaniu Interu wcale nie wydaje się być tak absurdalna, jak jeszcze jakiś czas temu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze