Od lat uwaga niemieckiego świata piłki skupia się głównie wokół Bayernu Monachium. Klub z Bawarii miał swoje wzloty i upadki. Niejednokrotnie dywagowano nad jego postawą, działaniami na rynku transferowym czy sagą związaną z karuzelą trenerską. Co na dzień przed der Klassiker najbardziej zadręcza działaczy?
Najbliższe kilka minut spędzone na czytaniu tego artykułu pozwoli odpowiedzieć na to pytanie.
Ławka trenerska bez obsady
Jupp Heynckes to 72-letni szkoleniowiec, który jest dla Bayernu ostatnią deską ratunku. Kiedy zwalniano Carlo Ancellotiego, sezon był już w trakcie. Czas zatem gonił władze klubu ze stolicy Bawarii, a to zmusiło do ponownego zatrudnienia emerytowanego szkoleniowca urodzonego w Moenchengladbach. Pod jego wodzą zawodnicy monachijskiego klubu spisują się dobrze. Są w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Przewodzą w tabeli Bundesligi z przewagą siedemnastu punktów. W Pucharze Niemiec zagrają niebawem w półfinale z Bayer Leverkusen. Co zatem spędza sen z powiek władzom niemieckiego giganta?
Otóż Jupp Heynckes po tym sezonie powróci do ciepłego fotela przed telewizor, ustępując miejsca następcy. Znalezienie odpowiedniej osoby na to stanowisko, jak się okazuje, nie jest łatwe. Bayernowi odmówił już Thomas Tuchel. Jeśli plotki się potwierdzą, może on zastąpić na stanowisku menedżera Arsenalu Londyn pracującego nieprzerwanie od 1996 roku Arsene’a Wengera.
Kto zatem zasiądzie na ławce trenerskiej Bawarczyków? Jak się okazuje, ta posada nie należy do najbardziej pożądanych w świecie piłkarskim. Tak czy inaczej wśród potencjalnych następców Heynckesa wymienia się Ralpha Hasenhuettla, obecnie szkoleniowca RB Lipsk, który dobrze radzi sobie w Lidze Europy. Wicemistrz Niemiec zajmuje obecnie 6. miejsce w tabeli.
Następny na liście jest Mauricio Pochettino. Obecnie trener londyńskiego Tottenhamu, z którym odpadł w 1/8 finału Ligi Mistrzów, po zaciętym pojedynku w dwumeczu z Juventusem Turyn. W angielskiej Premier League „Koguty” zajmują aktualnie 4. miejsce ze stratą czterech punktów do drugiego w tabeli Manchesteru United. Zatrudnieniem argentyńskiego szkoleniowca zainteresowani są także działacze Realu Madryt. Chcąc wygrać rywalizację z „Królewskimi”, Bayern będzie musiał się napracować.
Trzecim kandydatem do objęcia funkcji menedżera mistrzów Niemiec jest Chorwat Niko Kovac. Obecnie trener 4. w tabeli niemieckiej Bundesligi Eintrachtu Frankfurt. Jest to trener, który jako piłkarz rozegrał ponad 200 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech. Po zawieszeniu butów na kołki był szkoleniowcem RB Lipsk, a także selekcjonerem reprezentacji Chorwacji.
Ostatnie nazwisko na liście potencjalnych trenerów Bayernu to Julian Nagelsmann. Prowadzi obecnie zespół Hoffenheim, zajmujący 7. lokatę w tabeli niemieckiej ekstraklasy. Ma zaledwie 30 lat, dzięki czemu łatwo nawiązuje kontakt z zawodnikami. Czy z piłkarzami o wybujałym ego, jakich może spotkać w Monachium, również zdołałby nawiązać dobre relacje? Z pewnością zatrudnienie Nagelsmanna byłoby dla Bawarczyków wielką pokoleniową odmianą.
Robbery. Czyli skrzydła, bez których Bayern nie jest w stanie latać
Trudno wyobrazić sobie czołowy europejski klub bez świetnie wyszkolonych i szybkich skrzydłowych. Rzadko się bowiem zdarza, by jakikolwiek zespół rezygnował z gry bocznymi strefami i skupiał się na rozgrywaniu akcji środkiem pola. Nie inaczej jest w Bayernie. O sile napędowej akcji ofensywnych od lat decydują ci sami zawodnicy. Arjen Robben i Franck Ribery. Ten pierwszy dysponuje w zasadzie jednym markowym zagraniem, zejściem z prawej strony na lewą nogę, które śni się po nocach defensorom przeciwników. Nikt jednak nie znalazł recepty na powstrzymanie Holendra. Gra dla Bayernu od 2009 roku. W tym czasie wystąpił w 175 spotkaniach, w których zdobył 92 gole. Trudno zatem przecenić jego wkład w liczne tytułu zdobywane przez Bawarczyków w ostatnich latach. Robben ma już jednak 34 lata na karku i zdaje się, że jego przygoda w Monachium lada moment dobiegnie końca.
Ribery jest natomiast o rok starszy od Holendra. Również dał bardzo dużo Bayernowi podczas dotychczasowego pobytu. Na jego koncie zapisano 75 bramek w 228 występach. W zespole mistrzów Niemiec pojawił się 2007 roku, zatem jest podstawowym lewoskrzydłowym monachijczyków już od jedenastu lat.
To, co dobre, kiedyś się kończy. Można przypuszczać, że obaj niebawem ogłoszą zakończenie piłkarskiej kariery. Kto zatem zajmie ich miejsce? Bayern niejednokrotnie sprowadzał zawodników, którzy mieli stanowić konkurencję na skrzydłach dla Holendra i Francuza. W tej chwili jedynym nominalnym skrzydłowym jest Kingsley Coman. W razie potrzeby na lewe skrzydło przesuwany jest David Alaba, a na prawym miejsce znajduje Thomas Mueller. We wcześniejszych latach dobrze zapowiadał się Douglas Costa. Sezon 2017/2018 spędził na wypożyczeniu w Juventusie Turyn. Trudno powiedzieć, czy jeszcze założy koszulkę Bayernu. W latach wcześniejszych alternatywą dla Robbena i Ribery’ego miał być Xherdan Shaqiri. Nie przebił się jednak do pierwszej jedenastki i został sprzedany do Interu Mediolan. Obecnie gra w angielskim Stoke City.
Obecnie Bayern dysponuje trzema nominalnymi skrzydłowymi oraz Davidem Alabą, przesuwanym do linii pomocy z konieczności. Światełka w tunelu jednak nie widać i na wypadek kontuzji bądź zakończenia kariery przez jednego czy drugiego może pojawić się poważny problem.
Jak monachijczycy rozwiążą problem pod kryptonimem Robbery? Czy zdążą znaleźć następców, zanim Robben i Ribery powiedzą pas?