Temat depresji wśród sportowców długo był tematem tabu. Zdecydowanie za długo. Pierwsze mocne tąpnięcie w temacie tego schorzenia pojawiło się w związku z samobójstwem niemieckiego bramkarza, Roberta Enke. Depresja to choroba, o której trzeba mówić i zwiększać świadomość społeczeństwa na jej temat. Czym tak właściwie jest, skąd się bierze, czy piłkarze są mocniej narażeni na zachorowanie i jak się z nią uporać?
Człowiek z depresją jest jak stare drzewo próchniejące od środka. Z zewnątrz wydaje się zdrowe, ale choroba zżera powoli od środka. Dzień po dniu, krok po kroku. W końcu przychodzi jeden, z pozoru niewinny, podmuch wiatru, który obali drzewo. Wszyscy wokół będą się zastanawiać, jak to się stało, że lekki wiatr zdołał tego dokonać. Problem w tym, że nie dostrzegli, co działo się w środku.
Czym jest depresja?
Depresja przede wszystkim jest chorobą śmiertelną. To mocne stwierdzenie, ale zgodne z prawdą. W części przypadków może ona doprowadzić do najgorszego. Szacuje się że od 5 do 15% osób cierpiących na depresję popełni samobójstwo. To wręcz zatrważająca statystyka. Według statystyk policyjnych w 2020 roku z powodu samobójstwa zmarło 5165 osób. To ponad dwa razy więcej niż wskutek wypadków samochodowych (2491).
Specjaliści wyróżniają trzy główne objawy epizodu depresyjnego, przy czym słowo „epizod” nie do końca jest trafne. Słownik języka polskiego PWN pojęcie epizodu wyjaśnia jako „krótkotrwałe zdarzenie niemające większego znaczenia”. O epizodzie depresyjnym mówi się, jeśli objawy utrzymują się dłużej niż dwa tygodnie.
Obniżenie nastroju, długotrwały brak energii, a także utrata zainteresowań lub przyjemności z ich wykonywania. Co ważne, nie wszystkie z tych objawów muszą występować jednocześnie. Objawami „dodatkowymi” są zaburzenia snu, zaburzenia odżywiania, niskie poczucie własnej wartości, poczucie rezygnacji czy problemy z koncentracją i skupieniem.
Depresja jest chorobą, która „wydziera z życia”. To codzienna, wewnętrzna walka z lękami i własnymi demonami. Często towarzyszy jej uzależnienie od używek czy hazardu. Mimo to problem depresji bywa mocno spłycony. Ile razy słyszałeś, że ktoś ma depresję, bo dla przykładu nie zaliczył kolokwium na studiach? Samo słowo straciło dzisiaj na wartości. Depresja to nie wybór, a samobójstwo to nie rozwiązanie.
Skąd się bierze depresja?
Część osób genetycznie jest bardziej podatna na zachorowanie. Depresja stanowi połączenie wielu aspektów. Długotrwały stres, styl życia, w którym coraz ważniejsza jest pogoń za dobrami materialnymi, ogromna presja oczekiwań, bardzo ograniczony czas na wypoczynek, na regenerację. Mówi się, że depresja to najbardziej demokratyczna z chorób. Może dotknąć każdego, biednych, bogatych, starych, młodych, kobiety, mężczyzn. Wszystkich. Nie ma jednego klucza.
Specjaliści uważają, że bardziej podatne na depresję są osoby, które narażone są na długotrwały stres i ogromną presję. Czy tacy właśnie nie są sportowcy? Przebywanie na świeczniku, codzienne wystawianie na próbę, presja oczekiwań ze strony kibiców i mediów. Najgorsze jest to, że wielu zawodników zauważających u siebie objawy depresji boi się o tym mówić i zwrócić się po pomoc.
Powoli standardem w klubach staje się zatrudnianie psychologa sportowego. Niestety nie każdego da się namówić na współpracę z nim. Trudno oszacować odsetek sportowców, którzy mimo możliwości nie korzystają z usług specjalisty. Na szczęście takich osób jest coraz mniej, to już nie te czasy, gdy selekcjoner reprezentacji Polski mówił, że żadnego psychologa nie będzie, bo w drużynie nie ma żadnych wariatów.
Pandemia koronawirusa zdecydowanie nie pomaga. Jednym z przykładów osoby, która przez pandemię zmaga się z depresją, jest Josip Ilicić. Zawodnik Atalanty bał się wirusa, bał się o swoją rodzinę. Przez lata zmagał się z wieloma traumami. W 2020 roku poprosił o urlop w związku z problemami z psychiką. Wrócił do gry w następnym sezonie. Niedawno demony znów dały o sobie znać i Słoweniec przestał czerpać przyjemność z gry w piłkę. Znów zawiesił swoją karierę.
Josip Ilicic – cała Polska Ci kibicuje. Od miesiąca nie wychodzi z domu, bez apetytu…. Depresja może zaatakować każdego…. Forza Josip❤️👍🏻 pic.twitter.com/EKM6oZ9L4i
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) August 19, 2020
Uniknąć tragedii
„Życie wypuszczone z rąk” to nie tylko biografia Roberta Enke. To także opis rzeczywistości człowieka zmagającego się z depresją. Niemiecki bramkarz bardzo długo zmagał się z tą chorobą. Nie potrafił sobie radzić z presją, jaką wywoływały regularne występy przed tysiącami kibiców. Robert Enke dusił osobiste porażki w samym sobie przez lata.
Ukrywał swój stan przed całym światem. W życiu Roberta doszło do jeszcze jednego traumatycznego wydarzenia. Z powodu wrodzonej wady zmarła jego mała córeczka. 10 listopada 2009 roku niemiecki bramkarz rzucił się pod pociąg w pobliżu miejscowości Neustad am Rubenberge. Dzień później znaleziono list pożegnalny, w którym wyznał, że od lat miał depresję i przeprasza bliskich za ukrywanie tego.
To już koniec. Przegraliśmy mecz 0:3. Przy pierwszym golu źle wyglądałem. Później byłem bardzo zdenerwowany, szczególnie w drugiej połowie. Wygwizdany zostałem przez własnych kibiców. […] Chcę wyjechać ze Stambułu i wreszcie rozpocząć prawdziwą terapię. Nie ma mowy o dalszej grze. Wczoraj musiałem zrozumieć, że nie sprostam wymaganiom. […] Nie wychodzę z pokoju hotelowego, bo boję się spojrzeń innych ludzi. Chciałbym po prostu żyć bez strachu i nerwów R. Reng. „Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk”. Kraków: Wydawnictwo SQN s. 189
O doświadczeniu depresji mówili również inni zawodnicy. Wielu z nich zdecydowało się na taki krok dopiero po zakończeniu kariery w obawie o to, jak taka informacja zostanie odebrana. Przykładem osoby, która otwarcie mówi o swoich demonach, jest chociażby Andrzej Iwan. Medalista mistrzostw świata w Hiszpanii podzielił się swoją historią w autobiografii pt. „Spalony”.
Innym przykładem jest Aaron Lennon. Angielski skrzydłowy w maju 2017 roku został zatrzymany w pobliżu autostrady. Według relacji świadków zachowywał się dziwnie. Jak się później okazało, Lennon chciał popełnić samobójstwo. Zawodnik trafił jednak na terapię i wrócił do gry w piłkę, kiedy już uporał się z problemami. Do dzisiaj występuje na poziomie Premier League w barwach Burnley.
„Presja? Jaka presja? Presję to ma pielęgniarka…”
Oczywiście, że sportowcy także odczuwają presję. Zdradzę wam sekret – sportowcy to też ludzie. Może zarabiają więcej pieniędzy niż przeciętny Kowalski. Mogą sobie pozwolić na luksusy, według wielu mają życie usłane różami. Ale czy tak naprawdę jest? Czy piłkarz nie może odczuwać presji, stresu? Czy nie może mieć problemów w rodzinie, o których świat nie wie?
Wbrew temu, co myśli wiele osób, piłkarz nie żyje tylko futbolem. Ma rodzinę, ma własne problemy, więc dlaczego mamy go za to winić? Oczywiście to inny rodzaj presji niż ten, z jakim boryka się wspomniana pielęgniarka, która musi ciężko pracować, by związać koniec z końcem. Czy wspomniani zawodnicy mają w życiu łatwiej? Pod wieloma względami pewnie tak, a pod innymi zdecydowanie nie.
Wobec depresji jesteśmy równi. Nikt nie zdecydował się na nią zachorować „bo tak”. W ostatnich latach liczba stwierdzonych przypadków tej choroby wśród ludzi znacząco wzrosła. A ile osób nie zostało zdiagnozowanych? Skoro depresja dotyka społeczeństwo w coraz większym stopniu, to ma to odzwierciedlenie również w sporcie. Bo piłkarze to też ludzie.
Depresja? Mówmy otwarcie
Gianluigi Buffon, Sebastian Deisler, Andre Schurrle, Per Mertesacker, Konrad Forenc, Dawid Janczyk, Adriano… przykłady można mnożyć i mnożyć. Za każdym z nich stoi inna historia, ale łączy ich jedno. Publicznie mówią, że depresja dotknęła także ich. To wspaniała wiadomość. Co lepszego może spotkać młodego adepta futbolu, który od tak legendarnej postaci jak Buffon słyszy, że on też miał depresję i to nic złego?
Według danych Międzynarodowego Związku Piłkarzy Zawodowych (FIFPro) liczba zawodniczek i zawodników zgłaszających objawy depresji rośnie. W 2020 roku aż 22% badanych piłkarek i 13% piłkarzy zgłosiło objawy mogące świadczyć o depresji. Udział w badaniu wzięło ponad 1000 osób. Nie jest to wystarczająca liczba badanych, by wysnuć wnioski. Nie wiemy, co by było, gdybyśmy przebadali milion piłkarzy.
Mimo tego nadal znajdują się ludzie, którzy depresję wyśmiewają. David Cox, zawodnik niższych lig szkockich, w trakcie jednego ze spotkań został zaatakowany w trakcie meczu. Tuż po spotkaniu zdecydował się zakończyć swoją karierę. W 2019 roku próbował odebrać sobie życie. Wrócił do futbolu i został zaatakowany na tle psychicznym.
"You're a psycho."
"Watch your wrists."
Ex-footballer David Cox has retired from the game after suffering years of abuse from both fans and opposition players regarding his mental health. pic.twitter.com/hAp8evHrOd
— SPORTbible (@sportbible) May 15, 2021
Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia w 2030 roku depresja stanie się najczęściej występującą chorobą na świecie. Śmiało można założyć, że każdy z nas w swoich życiu spotka osobę z depresją. Ludzie zakładają maski, udając, że wszystko jest w porządku, bo trzeba wykonywać swój zawód, bo obowiązuje kontrakt. O wielu przypadkach nigdy się nie dowiemy.
Jak leczyć depresję?
Leczenie depresji za pomocą środków farmakologicznych trwa długo. Szacuje się, że minimalny okres leczenia to 6 miesięcy, czasami trwa to kilka lat. Czas leczenia jest zróżnicowany, tak jak zróżnicowane są stopnie nasilenia depresji. Walka z depresją wymaga sporo cierpliwości i samozaparcia. Również ze strony bliskich.
Życie z osobą w depresji nie jest proste, ale wpływ bliskich na leczenie pozostaje ogromny. Aby wyjść z depresji, chory, oprócz leków, potrzebuje masy wsparcia oraz empatii. Jak więc zachowywać się wobec osoby dotniętej tym schorzeniem? Zdecydowanie nie powinno się mówić rzeczy typu „weź się w garść” albo, o zgrozo, „inni mają gorzej”. Porównywanie przypadków nie ma sensu. Każdy z nas jest inny.
Chorzy często chcieliby coś zmienić, zrobić coś ze swoim życiem, ale nie mają na to sił. Mówi się, że zdrowy chorego nie zrozumie. I sporo w tym prawdy. Osoby pogrążone w depresji najlepiej zrozumieją ci, którzy mieli z nią do czynienia. Co jeśli nie wiemy zbyt wiele o depresji, a chcielibyśmy jakoś pomóc? Wysłuchanie zamiast dawania rad jest świetnym rozwiązaniem.
***
Puentując ten przydługi tekst, chciałbym jeszcze raz zwrócić się do Ciebie, czytelniku. Mam nadzieję, że ten tekst rzuci trochę inne światło na temat depresji w świecie futbolu. Jeśli po przeczytaniu zauważyłeś, że wspomniane przeze mnie objawy dotyczą ciebie – sprawdź to. Skonsultuj się ze specjalistą, to żaden wstyd. Poszukaj pomocy, jest tak wiele opcji. Nie bój się rozmawiać z psychologiem, nie bój się mówić o depresji. To nie jest temat tabu. Warto zawalczyć o swoje zdrowie!