Denis Thomalla – ekstraklasowy niewypał transferowy podbija 2. Bundesligę


25 kwietnia 2016 Denis Thomalla – ekstraklasowy niewypał transferowy podbija 2. Bundesligę

Do Polski przychodził jako zawodnik, który w CV mógł wpisać m.in. epizody w Bundeslidze w barwach Hoffenheim czy w 2. Bundeslidze w barwach finansowego hegemona z Lipska. Był także wielką gwiazdą austriackiego SV Ried. Denis Thomalla miał zostać gwiazdą polskiej ligi i ogniwem, które poprowadzi poznański klub ku wymarzonej Lidze Mistrzów.


Udostępnij na Udostępnij na

Z zadania ostatecznie się nie wywiązał. Mimo przyzwoitego początku (bramki w kwalifikacjach Ligi Mistrzów z FK Sarajewo i FC Basel) im dalej w sezon, tym było gorzej. Thomalla grał co prawda regularnie, ale od lipca nie trafił ani razu i swoją postawą wpisał się w fatalny krajobraz Lecha jesienią 2015 roku. Nic dziwnego, że wśród kibiców zaczęły się pojawiać głosy niezadowolenia, a ci bardziej złośliwi zaczęli „chrzcić” mającego polskie korzenie zawodnika (jego rodzina pochodzi z okolic Opola) różnymi pejoratywnymi określeniami (niemal jak mantra powtarzano, że to jest „piłkarskie drewno” czy „najgorszy transfer Lecha w historii”).

Zimą niemal bez żalu oddano go do średniaka drugiej ligi niemieckiej – Heidenheim FC. Wcześniej jednak Thomalla wywołał burzę zwłaszcza wśród sympatyków Lecha. Czym? Wywiadem udzielonym tuż przed świętami Bożego Narodzenia, w którym narzekał na to, że nie dostaje szans (?!), jest regularnie wygwizdywany przez kibiców, a najlepszym prezentem pod choinkę byłoby odejście z mistrza Polski, najchętniej do Austrii. Do kraju Mozarta nie trafił, wybrał bowiem futbolową emigrację za naszą zachodnią granicę.

Denis Thomalla w barwach RB Lipsk potrafił strzelić gola nawet PSG

Nowe życie w 2. Bundeslidze

Na przełomie 2015 i 2016 roku doszło w drużynie z Badenii-Wirtembergii do sporych zmian w ataku. Zespół opuścili m.in. Andreas Voglsammer (trafił do Arminii Bielefeld) czy Daniel Frahn, który wybrał ofertę trzecioligowego Chemnitzer FC (właśnie na następcę tego piłkarza przede wszystkim awizowano Thomallę).

23-latek bardzo szybko zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu. Dobrze wyglądał w sparingach (Heidenheim notowało bardzo dobre rezultaty, wygrywając m.in. z Austrią Wiedeń czy niedawnym finalistą Ligi Europy Dnipro Dniepropietrowsk), w pierwszym spotkaniu rundy rewanżowej z Fortuną Düsseldorf wszedł jeszcze z ławki, ale od następnego z Sandhausen (bez Jakuba Koseckiego w składzie, Polak leczył kontuzję) był już zawodnikiem pierwszej jedenastki. Wtedy też strzelił pierwszego gola na drugoligowych boiskach, głową pokonując Marco Knallera – bramkarza Sandhausen.

Licznik trafień zatrzymał się na razie na cyfrze trzy (w 10 meczach na poziomie 2. Bundesligi). Pokazały one walory, które były reklamowane, kiedy mający polskie korzenie napastnik przychodził zawojować naszą ligę. Umiejętność wykańczania sytuacji bramkowych i instynkt rasowego strzelca. W spotkaniu z St. Pauli dobiegł do odbitej niefortunnie przez bramkarza St. Pauli Robina Himmelmanna piłki i oddał celne uderzenie na bramkę hamburskiej ekipy. Z kolei w spotkaniu z FSV Frankfurt wykorzystał znakomite podanie z głębi pola Roberta Straussa.

https://www.youtube.com/watch?v=W6jTjTbIHsI

Tak wyglądał mecz Heidenheim – St. Pauli, w którym bohaterem został Denis Thomalla. Były napastnik Lecha otworzył wynik tamtego spotkania

W czym więc tkwi sukces niedawno jeszcze wyszydzanego w Polsce Thomalli? Słowem kluczem jest w tym przypadku mentalność. Po przyjeździe do naszego kraju niemal wszyscy narzucili mu ogromną presję, z którą ostatecznie sobie nie poradził. Po kilku miesiącach zaczął spotykać się indywidualnie z psychologiem. – Podczas dwóch ostatnich miesięcy pobytu w Poznaniu miałem swego rodzaju blokadę – przyznał tuż po transferze do Niemiec. Wszystko wskazuje też na to, że to właśnie pęknięty balonik oczekiwań spowodował frustrację, którą wylał niczym kubeł wody w wywiadzie dla austriackich dziennikarzy.

Presja i nieumiejętność radzenia sobie z nią były też widoczne na murawie. To ona plątała nogi i powodowała, że z piłkarza, który jeszcze niedawno notował dwucyfrowe liczby strzelonych goli w austriackiej Bundeslidze, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stał się zawodnikiem, który przegrywał seryjnie pojedynki z obrońcami i nie umiał znaleźć sobie miejsca w królestwie snajperów – polu karnym. W skromnym niemieckim klubie nie ma ogromnego parcia na wielkie sukcesy (obecnie miejsce w środku stawki 2. Bundesligi, co jest wynikiem bardzo dobrym i pozwalającym spokojnie pracować, grać i trenować), jest za to dobra atmosfera, która jednoczy zespół i o której mówił też kilkukrotnie Thomalla.

Przykład 23-latka z Pforzheim pokazuje jak na dłoni, jak ważna jest sfera mentalna w kształtowaniu osobowości piłkarza. Dziś zaczyna swoją grą przypominać Thomallę z czasów gry w SV Ried czy w młodzieżowej reprezentacji Niemiec, kiedy grał z takimi tuzami, jak: Ter Stegen, Mustafi, Volland, Malli czy Bernd Leno. W nagrodę za dobre występy zostanie wykupiony przez działaczy Heidenheim. Wielu kibiców zacznie chyba teraz mocniej śledzić karierę byłego lechity.

A to jeden tylko z kilku momentów chwały młodego Niemca w Lechu. Gol w Sarajewie w meczu eliminacji Ligi Mistrzów:

https://www.youtube.com/watch?v=HQWHfYvj3CI

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze