Dedić dał awans Słoweńcom


Sensacja stała się faktem. Kopciuszek z Bałkanów po niezwykle dramatycznym meczu pokonał w Mariborze 1:0 (1:0) faworyzowaną Rosję. Bohaterem całej Słowenii stał się napastnik VFL Bochum Zlatko Dedić, strzelec jedynej bramki.


Udostępnij na Udostępnij na

Matijaż Kek, selekcjoner reprezentacji Słowenii, mówił przed meczem, że jego piłkarze będą przez całe spotkanie walczyć do upadłego. Po ostatnim gwizdku arbitra śmiało można powiedzieć, że nie były to słowa rzucone na wiatr. Zawodnicy z Bałkanów dosłownie zabiegali rywali.

Samir Handanović wybronił Słoweńcom zwycięstwo
Samir Handanović wybronił Słoweńcom zwycięstwo (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Od pierwszego gwizdka sędziego Terje Hauge gospodarze ruszyli do ataków na bramkę Igora Akinfiejewa. Już po 240 sekundach gry Słoweńcy powinni prowadzić. Piłka trafiła do kompletnie nieobstawionego Milvoje Novakovicia, który znalazł się w sytuacji sam na sam z rosyjskim golkiperem, ale uderzył wprost w Akinfiejewa. Dwie minuty później przed szansą na strzelenie gola stanął Miso Brecko, jednak jego uderzenie przeleciało nad bramką „Sbornej”.

Podopieczni Guusa Hiddinka nie istnieli na boisku. Doskonale blokowani przez słoweńskich stoperów byli pozornie najgroźniejsi piłkarze gości, Andriej Arszawin i Roman Pawliuczenko. Końcówka pierwszej połowy spotkania przyniosła udokumentowanie przewagi zawodników z Bałkanów. W 44. minucie z prawego skrzydła w pole karne Rosjan dośrodkowywał Valter Birsa, piłkę trącił Zlatko Dedić, a ta wpadła do siatki tuż obok zaskoczonego Akinfiejewa. To trzecia bramka snajpera VFL Bochum w kadrze. Co ciekawe, poprzednie trafienia Dedić zaliczył w spotkaniach z Polską.

Guus Hiddink nie tracił czasu w przerwie i już od początku drugiej części na murawie mogliśmy oglądać Aleksandra Kierżakowa i Siergieja Siemaka. Pięć minut po wznowieniu gry Terje Hauge stał się antybohaterem kibiców zgromadzonych na stadionie w Mariborze, bowiem nie podyktował rzutu karnego po starciu Dedicia z Wasilijem Bieriezuckim. Po minucie powinien być remis, ale Jurij Żyrkow nie potrafił pokonać z najbliższej odległości Samira Handanovicia.

Andraż Kirm (z lewej) walczył za dwóch z reprezentantami Rosji
Andraż Kirm (z lewej) walczył za dwóch z reprezentantami Rosji (fot. Marek Gwóźdź / iGol.pl)

Prawdziwy dramat „Sbornej” zaczął się w 67. minucie. Wówczas, za brutalne kopnięcie w głowę słoweńskiego bramkarza, z boiska wyleciał Aleksandr Kierżakow. Holenderski szkoleniowiec gości postanowił zagrać va banque i wprowadził w miejsce Dinara Bilijalietdinowa Pawła Pogrebniaka. Na kwadrans przed końcem spotkania piłkarz VFB Stuttgart znalazł się w doskonałej sytuacji, ale jego strzał głową wybronił Handanović. W 85. minucie piłkę meczową miał Żyrkow, ale ponownie przegrał pojedynek z bramkarzem Udinese. Już w doliczonym czasie gry pomocnik Chelsea Londyn otrzymał drugą żółtą kartkę za szarpaninę z chłopcem podającym piłki.

Gracze z Bałkanów dowieźli skromne prowadzenie do końcowego gwizdka arbitra i zapewnili sobie drugi w historii start w mistrzostwach świata. Cegiełkę do tego sukcesu dołożył również trzeci gracz z ekstraklasy, którego zobaczymy na boiskach RPA, Andraż Kirm.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze