Decydujący klasyk?


Za nieco ponad 24 godziny na murawę Camp Nou wybiegną jedenastki Realu Madryt i Barcelony. Organizatorzy zapowiadają wspaniałą oprawę meczu – trybuny katalońskiego stadionu mają się zamienić w jedną wielką senyerę. Piłkarze – jak zwykle – zapowiadają walkę do utraty tchu. My natomiast zapowiadamy pierwsze w tym sezonie ligowe Gran Derbi, które może się okazać decydujące w walce o mistrzowski tytuł.


Udostępnij na Udostępnij na

Rezultat El Clasico o niczym nie przesądzi, liga jest długa, wszystko się może zdarzyć – mówią wszyscy ludzie związani z Barceloną i Realem Madryt. Niestety, chociaż trudno będzie się nam pogodzić z myślą, że jedna z najciekawszych futbolowych rywalizacji tak szybko się zakończy, musimy podać w wątpliwość ich słowa. „Azulgrana” stanie bowiem jutro przed szansą powiększenia swojej przewagi nad odwiecznym rywalem do 11 punktów. Żeby to odrobić, „Królewscy” musieliby liczyć na cztery porażki Katalończyków i sami zdobywać komplety oczek do końca rozgrywek. O ile jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że drugi warunek mógłby zostać spełniony – wydaje się, że podopieczni Mourinho w końcu złapali wiatr w żagle – o tyle z pierwszym byłby kłopot. Barcelona jest zabójczo skuteczna. Nawet jeśli wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że musi zejść z boiska pokonana, wygrywa. Jak inaczej „Los Merengues” mogą się zbliżyć do Barcelony, jeśli nie zwyciężając w bezpośrednich pojedynkach?

Jeżeli madrytczycy zdołaliby wyrwać punkty Barcelonie, byliby pierwszym zespołem, który dokonał tego w tym sezonie ligowym. „Duma Katalonii” – nomen omen – pozostaje chlubą swojego regionu. W sześciu kolejkach liderujący w La Liga cules nie stracili ani jednego punktu, wygrywając kolejno z Realem Sociedad, Osasuną, Valencią, Getafe, Granadą i Sevillą. Do siatki rywali trafiali 17 razy i stracili pięć bramek. Nietrudno policzyć, że na swoim koncie zgromadzili 18 oczek. Osiem mniej skompletowali ich jutrzejsi przeciwnicy. Mistrz Hiszpanii rozpoczął rozgrywki fatalnie – od remisu i dwóch porażek. Wiarę kibicom Realu przywróciło dopiero niebezproblemowe zwycięstwo nad Manchesterem City w Lidze Mistrzów. Następnie gracze w białych trykotach pokonali na krajowym podwórku Rayo Vallecano i Deportivo La Coruna. W sumie strzelili do tej pory 12 goli i stracili ich tyle samo co „Barca” – pięć. Wyniki te zapewniły im szóstą lokatę w tabeli.

Człowiekiem zdolnym powstrzymać Barcelonę wydaje się Iker Casillas. Kapitan Realu Madryt jest godnym następcą Raula i regularnie ucisza Camp Nou. Bramkarz wystąpił w 15 pojedynkach na katalońskim stadionie, w których w sumie 70 razy ratował swoją ekipę efektownymi paradami. Co ciekawe, Hiszpan częściej wyciągał piłkę z siatki w klasykach w stolicy Hiszpanii (30) niż w derbach w Barcelonie (28). Naprzeciw Casillasa stanie jednak godny przeciwnik. Leo Messi ma na koncie 15 goli strzelonych w starciach z Realem Madryt i tylko trzech trafień brakuje mu do rekordu Alfredo Di Stefano. „La Saeta Rubia” w białej koszulce pokonywał golkiperów „Blaugrany” 18 razy. Jego niziutki rodak ma również szansę zaliczyć jutro setne trafienie na Camp Nou – obecnie ma na koncie 98 bramek zdobytych przed własną publicznością. Fani podopiecznych Vilanovy na pewno nie martwią się o dyspozycję „La Pulgi”, mogą mieć jednak wątpliwości dotyczące formy pozostałych graczy z formacji ofensywnej. Żaden z czterech atakujących (David Villa, Pedro, Alexis Sanchez i Cristian Tello) nie prezentuje się ostatnio tak, jak tego oczekują kibice i sztab szkoleniowy. Wciąż nie wiadomo, kto będzie jutro partnerem Messiego.

Pep Guardiola w czasie swojej pracy na Camp Nou przed starciem z Realem Jose Mourinho nigdy nie mógł liczyć na wszystkich swoich graczy. Z podobną bolączką zmagać się musi jego następca, Tito Vilanova. Jak wyliczyli redaktorzy dziennika „As”, klasyki, w których na ławkach trenerskich zasiadali Guardiola i Mourinho, opuściło do tej pory 39 zawodników „Blaugrany” i 20 madrytczyków. W tym roku szkoleniowiec „Barcy” będzie musiał sobie poradzić z brakiem Carlesa Puyola (kontuzja łokcia w meczu z Benficą), Thiago Alcantary (uraz więzadła w starciu z Sevillą) i Isaaca Cuenki (rehabilitacja po operacji kolana). Wątpliwy jest występ Gerarda Pique, który ma problem z prawą kostką. Katalończyk jeszcze dzisiaj ma przejść testy medyczne, które zadecydują, czy będzie w stanie wystąpić w meczu z Realem. Wydaje się jednak, że Tito Vilanova nie będzie chciał ryzykować i stoper obejrzy klasyk z katalońskich trybun, chociaż pewnie ucierpi na tym obrona gospodarzy.

O większym szczęściu może mówić Jose Mourinho. Portugalczyk ma do dyspozycji wszystkich 24 zawodników, dzisiaj wzięli oni udział w ostatnim treningu przed derbami. Jeżeli do jutra nie wydarzy się nic złego, „The Special One” po raz trzeci w historii będzie mógł powołać na Gran Derbi komplet piłkarzy. Madrycka ekipa uda się do stolicy Katalonii dopiero jutro i od razu po spotkaniu wróci do Madrytu – Mourinho zrezygnował bowiem z noclegu w Barcelonie.

Szkoleniowiec gości jutrzejszego starcia nie obawia się o właściwe nastawienie drużyny. – Nie jest trudno mentalnie przygotować grupę do takiego starcia, niepotrzebne są wielkie pogadanki taktyczne. Wystarczy przybyć na czas i rozegrać mecz. Piłkarze będą bardzo zmotywowani – mówił „Mou” przed meczem. Potwierdził to Xabi Alonso: – Wiemy, jaki styl i zaangażowanie musimy pokazać w tego typu starciach. To bardzo ważne punkty, o które będziemy walczyć bezpośrednio z przeciwnikiem. Było to widać także w starciach o Superpuchar Hiszpanii. Czasem wychodzi ci to lepiej, czasem gorzej, ale zamysł jest mniej więcej ten sam.

Mourinho, zapytany o szanse „Los Blancos” na zdobycie mistrzostwa w przypadku porażki na Camp Nou, powiedział: – Dajcie mi najpierw rozegrać mecz. Nie bądźcie takimi pesymistami. Portugalski trener, jak to ma w zwyczaju, starał się zdjąć presję ze swoich podopiecznych: – Nie mamy obowiązku wygrać Gran Derbi. Dla mnie najważniejsze jest osiągniecie takiego poziomu, jaki zapewnił nam mistrzostwo w ubiegłym sezonie, i utrzymanie go jak najdłużej. Kiedy uda nam się tego dokonać, nieważne, czy przewaga będzie wynosiła osiem czy dziesięć punktów – wiem, że będziemy w stanie zdobyć tytuł. Potrzebujemy regularności. Mam na myśli organizację, dobre występy indywidualne… To dopiero początek sezonu, przed nami jeszcze wiele miesięcy zmagań.

Mimo że zdaniem ekspertów Barcelona to „mes que un favorito”, „The Special One” nie wierzy w przedmeczowe przewidywania: – Jakiego meczu oczekuję? Nie ma reguły. Nigdy nie wiesz, co się wydarzy. Obie ekipy są bardzo dobre, obie chcą wygrać. Zazwyczaj są to wyrównane pojedynki, chociaż czasem przewagę ma jedna drużyna. Naszym celem jest dobrze się zaprezentować. Jeżeli porównamy nasze mecze, widać, że się poprawiamy. Dlaczego gramy lepiej? To zasługa zawodników. Zrozumieli, że muszą wygrywać. Zmienili podejście i teraz jest łatwiej.

To trzy ważne punkty, ale wynik Gran Derbi nie przesądzi o zwycięstwie w lidze – tłumaczył dziennikarzom Xavi Hernandez. – Rozgrywki dopiero się zaczynają, jest za wcześnie, by wyciągać jakieś wnioski, chociaż wygrana nie będzie bez znaczenia. To wielka szansa i naszym celem jest powiększenie przewagi. Triumf z odwiecznym rywalem dałby nam wielką dawkę wiary w siebie. Jednak jak mówiłem, kwestia mistrzostwa nie byłaby rozstrzygnięta. Jeszcze wiele przed nami.

Katalończyk został poproszony o analizę gry „Królewskich”. – Real często zmienia system. Raz gra trzema defensywnymi pomocnikami, raz dwoma i jednym środkowym. W dwie czy trzy minuty przekonamy się, jaką ma taktykę. To bardzo silny fizycznie zespół, zawsze bardzo waleczny. My nie zmienimy systemu, zaatakujemy, będziemy się cieszyć grą i starać się wygrać. Nasza filozofia jest stała.

Z dala od czynników sportowych, statystyk, kontuzji i sytuacji w tabeli pozostają kwestie polityczne i narodowościowe. El Clasico samo w sobie jest więcej niż meczem, lecz ostatnio towarzyszy mu jeszcze więcej emocji. Po 17 minutach i 14 sekundach starcia kibice na Camp Nou mają podnieść kartoniki, tworząc na trybunach wielką katalońską flagę i upamiętniając w ten sposób 1714 rok – ostatni, w którym Katalonia była niepodległa. Atmosferę swoimi wypowiedziami podgrzewają również włodarze barcelońskiego klubu. Zawodników Realu, którzy jutro będą mieli przeciwko sobie ponad 90 tysięcy ludzi, czeka naprawdę trudne zadanie. Ale dowodzeni przez Jose Mourinho „Los Blancos” bardzo lubią takie wyzwania.

Komentarze
~hala madrid! (gość) - 12 lat temu

Hala madrid!

Odpowiedz
Pika (gość) - 12 lat temu

Żebyś jeszcze wiedział co to oznacza...

Odpowiedz
~Qwik (gość) - 12 lat temu

iHalaMadrid jak już coś :D A iHalaMadrid oznacza
naprzód Madryt! iHalaMadrid

Odpowiedz
~JOSE (gość) - 12 lat temu

REAL MADRYT 666:0 GAYCELONA

Odpowiedz
jaramsielewandowskim (gość) - 12 lat temu

Real da radę Barcelonie, jeśli zagra tak jak w 2
meczu o Superpuchar Hiszpanii, albo i jeszcze lepiej
:)

Odpowiedz
~E123 (gość) - 12 lat temu

mecz dla Realu - 3-1
dla Barcy - 3-2
remis - 2-2 ;P

Odpowiedz
~JOSE (gość) - 12 lat temu

Chcialbym zobaczyc CR7 nago

Odpowiedz
~Mati (gość) - 12 lat temu

JOSE ja wiem ze ty masz caly pokoj w jego plakatach i
ciagle chodzisz w jego koszulce ale to juz
przesada.Jutro powiem wszystkim w szkole i pokaze.

Odpowiedz
~fitul;d (gość) - 12 lat temu

jak bbyś zobaczył cr7 nago to byś zobaczył że
jest babą i nie ma penisa.

Odpowiedz
~Seba (gość) - 12 lat temu

Jakbys go zobaczyl to bys sie przekonal ze cristiano
to krystynka

Odpowiedz
Wyindywidualizowany (gość) - 12 lat temu

Tylko ta krystynka, głupie 10-letnie bachory,
zarabia tyle, co cała wasza rodzina i jeszcze
rodzina sąsiadów jak i cała wieś nigdy nie zarobi
- miliardy. To geniusz, CR7 haruje na treningach od
rana do wieczora, więcej niż Messi, kiedyś był o
tym wywiad, zapieprza na siłowni, żeby wyglądać
tak, jak wygląda, a zbierze się taka gromadka
kretynów i wyzywa go od kobiet. Xavi np. ma więcej
żelu na włosach o wiele od Ronaldo i co z tego?
Nic. Ronaldo dba o siebie, ma miliardy na koncie,
może mieć każdą kobietę, jest najlepszym
piłkarzem na świecie obecnie, strzelił ostatnio 2
hat-tricki, przy czym Messi 0 goli itp, no i to on
będzie miał najwięcej goli w sezonie. Piszę to
jako obiektywny fan futbolu, a nie Ronaldo, bo nie
kibicuję Realowi, tylko zespołowi z ligi
angielskiej.
Żałosne stworzenia z was i tyle w temacie -
dopuścić takiego przedszkolaka do internetu i takie
są efekty. Skończcie podstawówkę, robaczki, a
dopiero potem udzielajcie się na takich wortalach
jak ten.

Odpowiedz
~Goral (gość) - 12 lat temu

Ale sie podnieciles.Po twoim tekscie widac ze nie
tylko kobiety moze miec za ta kasa bo ciebie tez.Ty
pewnie tez lubisz miec na wlosach ale co innego

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze