Koniec roku zbiera "owocne" żniwa w PKO BP Ekstraklasie. Po Marku Gołębiewskim oraz Mariuszu Lewandowskim pracę również zakończył Dariusz Żuraw. O ile rezygnacja tego pierwszego oraz zwolnienie drugiego mogło w delikatnym stopniu zaskoczyć kibiców, tak zakończenie współpracy z byłym szkoleniowcem Lecha Poznań było przez niektórych wręcz wyczekiwane.
Taki obrót spraw powoduje, że koniec 2021 roku w ekstraklasie jest naprawdę gorący. Już teraz wiadomo, że Legia, Termalica oraz Zagłębie dokonały odważnych kroków, aby poprawić swoją dyspozycję w rundzie wiosennej. Starcie mistrza Polski z „Miedziowymi” dobitnie pokazało, że zmiany – po pierwsze – są czasami konieczne, po drugie – mogą przynieść dobre rezultaty.
Dariusz Żuraw nie został dobrze zapamiętany w Poznaniu
Wydawać by się mogło, że Dariusz Żuraw dopiero stawia swoje pierwsze kroki w pracy trenera oraz – najzwyczajniej w świecie – brakuje mu doświadczenia oraz obycia w tym zawodzie. Fakty jednak są takie, że początkowe szlify zbierał już przeszło 11 lat temu w WKS-ie Wieluń. Potem w wówczas drugoligowej Odrze Opole. Następnie objął na kilka kolejek Miedź Legnica, by następnie przenieść się do Poznania i – z krótką przerwą na Znicz Pruszków – uzyskiwać wprawę w Lechu. Najpierw w roli asystenta, następnie jako trener rezerw, by w końcu w marcu 2019 roku stanąć przed szansą i objąć stery pierwszej drużyny.
Jak wiadomo, Żuraw doświadczył typowego „pocałunku śmierci”, jakim stał się awans do fazy grupowej Ligi Europy. Świetna gra w eliminacjach do europejskich pucharów stała się jego przekleństwem. W wymagającej grupie z Benficą, Rangersami oraz Standardem Liege zajął ostatecznie czwarte miejsce. Nie zmienia to faktu, że największe pretensje można było mieć do dyspozycji w lidze. W 72 meczach odniósł 29 zwycięstw, zaliczył 24 remisy oraz poniósł aż 19 porażek. Kibice co roku wymagający od Lecha walki o mistrzostwo zamiast tego otrzymali drużynę, która swoją grą irytowała i sezon 2020/2021 zakończyła na odległym, 11. miejscu.
Lech = #UEL group stage-bound? 🤔
— UEFA Europa League (@EuropaLeague) October 1, 2020
🔝 They lead 2-1 against Charleroi
⚽️ Daniel Ramirez
⚽️ Tymoteusz Puchacz pic.twitter.com/YR2a7XfWPz
W Pucharze Polski Żuraw również nie odniósł sukcesu. W edycji 2019/2020 odpadł po karnych z Lechią Gdańsk w półfinale, a rok później dotarł do ćwierćfinału, w którym lepszy okazał się Raków Częstochowa. Symbolem jego trenerskiej pracy w Lechu stał się natomiast mecz z Benficą w Lizbonie, na którą trener Żuraw wystawił rezerwy, by kilka dni później wyjść pierwszym garniturem na Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Zagłębie Lubin szansą na rehabilitację
„Miedziowi” z kolei poprzedni sezon skończyli na optymalnym, 8. miejscu w tabeli. Szkoleniowcem Zagłębia wówczas był Martin Sevela. Słowak miewał w Lubinie momenty lepsze oraz gorsze, lecz zdobywał średnio 1,51 punktu na mecz. Co więcej, z Zagłębia nie został zwolniony, lecz… wykupiony przez saudyjski Abha Club. Zarząd klubu postanowił w związku z tym dać szansę Żurawiowi, który był wówczas bez pracy.
Jak się okazuje, nie była to dobra decyzja. Szkoleniowiec pracował na Dolnym Śląsku przez zaledwie 153 dni. Zagłębie rozegrało w tym czasie 21 spotkań – 18 w lidze oraz trzy w Pucharze Polski. Bilans nie może być zadowalający. Sześć zwycięstw, dwa remisy i dziesięć porażek dają na chwilę obecną 13. lokatę w tabeli. Puchar również należy określić jako zawód. „Miedziowi” doszli do 1/8 finału, pokonując drugą drużynę Śląska oraz ŁKS, lecz odpadli z pierwszoligową Arką Gdynia.
Starcie z Legią gwoździem do trumny
Niezbyt dobre miejsce w tabeli to jedno, ale postawa drużyny również nie mogła napawać optymizmem. Porażka z Legią 0:4 jest już trzecią porażką lubinian o takim wymiarze. Wcześniej takim samym wynikiem kończyły się starcia z Wisłą Płock oraz Rakowem Częstochowa. W drużynie Zagłębia kulała obrona, szczególnie przy stałych fragmentach gry, co pokazało również starcie z „Wojskowymi”. Trudnw do uwierzenia oraz wytłumaczenia jest to, że wszystkie bramki mistrzowie Polski zdobyli poprzez dośrodkowania w pole karne.
- Przy pierwszej bramce Aleksandar Pantić najpierw nie przykrył Rafaela Lopesa, po czym nie pobiegł za nim, gdy podanie od Bartosza Slisza zmierzało do napastnika,
- Druga bramka to przegrany pojedynek główkowy Lorenco Simicia z Portugalczykiem,
- Trzeci gol to wrzutka od Josue oraz kompletny brak pokrycia i odpuszczenie rosłego Tomasa Pekharta,
- Z kolei wynik ustanowił Mateusz Hołownia, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego poprzez wygranie pozycji z Adamem Ratajczykiem.
Jak widać, to tylko jedno spotkanie – z najsłabszą Legią od niepamiętnych czasów. I oczywiście można mieć zdanie, że to ofensywny styl gry Aleksandara Vukovicia spowodował, że wynik jest taki, a nie inny. Czy Serb jednakże już w swoim pierwszym spotkaniu wdrożył wszystkie swoje pomysły? Wydaje się, że jest to mało prawdopodobne.
– Niestety jest to nasza kolejna porażka po łatwo straconych bramkach. Uczulaliśmy zawodników, że początek będzie ważny i żeby nie dać się rozpędzić Legii. Liczyliśmy na to, że z powodu obecnej sytuacji będą popełniać błędy i mieliśmy zamiar to wykorzystać – mówił po tym spotkaniu Żuraw. Trzeba oddać, że lubinianie momentami wyglądali nieźle i mogli, a nawet powinni zdobyć przynajmniej jedną bramkę, lecz szczęście tego dnia było zdecydowanie po stronie gospodarzy.
Dariusz Żuraw, chociaż w wywiadach mówił, że potencjał Zagłębia plasuje na miejscach 1-5, zostawia klub z drugą najgorszą defensywą w lidze, bilansem -15 oraz faktem, że w ostatnich dziesięciu meczach zdobył zaledwie pięć punktów. Na 30 możliwych.
🔚 Koniec pracy trenera Żurawia w @ZaglebieLubin. https://t.co/Te3SXh2HaT pic.twitter.com/zPNEjCipV3
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) December 16, 2021
Co dalej z trenerem Żurawiem oraz Zagłębiem Lubin?
Trudno uwierzyć, aby pracą w Lubinie trener Żuraw wywarł na którymś z klubów w ekstraklasie pozytywne wrażenie. Zwolniło się co prawda miejsce w Niecieczy. Bardziej prawdopodobne jednak, że szkoleniowiec, gdy zechce wrócić na trenerską ławkę, przejmie stery drużyny z Fortuna 1. Ligi. To naturalnie jedynie spekulacje, lecz na chwilę obecną niewiele wskazuje na to, abyśmy w najbliższym czasie ponownie zobaczyli go w PKO BP Ekstraklasa.
Nie byłby on tym samym pierwszym trenerem, który decyduje się na taki ruch. Dariusz Dudek, Artur Skowronek czy Kazimierz Moskal zrobili podobnie. Dla jednych była to dobra decyzja, dla innych mniej. Życie trenera jednakże takie jest – nigdy nie wiadomo, kiedy będzie się na szczycie, a kiedy się z niego spadnie.
Zagłębie Lubin z kolei najprawdopodobniej od nowego roku przejmie Piotr Stokowiec. Jest on dobrze znany na Dolnym Śląsku. Był szkoleniowcem tego klubu w latach 2014–2017 i uzyskiwał średnio 1,64 punktu na mecz, co jest najlepszym wynikiem spośród ostatnich kilkunastu szkoleniowców „Miedziowych”. Zdaje się, że powrót ten może dać Zagłębiu wiele pożytku.