Jest rok 1992. Do Euro przystępuje osiem drużyn. Oczywiście każda zapowiada walkę o zwycięstwo, ale każdy ma upatrzonych swoich faworytów i nie bierze tych słów na poważnie. Takim samym żartem wydaje się triumf Danii. Żartem dlatego, że kandydatów do złota upatrywało się choćby w Niemcach, może Holandii. Duńczycy sprawili niemałe zaskoczenie i niespodziankę. Taką, na którą w głębi duszy czekał cały ich naród, choć może bał się głośno oznajmiać tych pragnień. Dania spełniła marzenia milionów rodaków, a przy okazji swoje. Dziś na turnieju ten kraj jest zjednoczony jak żaden inny. Nawet postronni kibice chcieliby, aby na przekór wszystkiemu to oni sięgnęli po złoto. Dla siebie, dla Eriksena, dla kraju. Czy jest na to szansa? Teoretycznie jakieś 25%, ale w praktyce może to być zdecydowanie więcej. Dostarczą radości swojemu państwu. Tak jak ich starsi koledzy blisko 30 lat temu.
Do upragnionego złota Danii zostały dwa kroki. Tylko albo i aż. Najpierw pokonanie niepokonanej Anglii. Niepokonanej, ponieważ Anglicy jeszcze nie stracili bramki na tym Euro. Po ich ewentualnym pokonaniu w finale będzie czekać ktoś z pary Włochy – Hiszpania. Medal już będzie zagwarantowany, ale jak się bawić, to na całego! Aby być najlepszym, trzeba pokonać każdego, kto stanie na drodze.
Dwa odmienne światy?
Ekipa z 1992 w porównaniu z tą z obecnych czasów wcale nie wypada blado. Przez 30 lat futbol poszedł naprzód. Oglądając mecze z tamtych lat, można mieć wrażenie, że widzimy przynajmniej w dwa razy zwolnionym tempie. Im bliżej i dokładniej się temu przyjrzymy, możemy dostrzec więcej podobieństw niż różnic między tymi zespołami. To silny zespół fizycznie, ale i mentalnie. Dowiedzieliśmy się sporo, jaki team spirit panuje w duńskiej drużynie. A informacje mamy z pierwszej ręki, bo pomógł nam w tym duński dziennikarz z B.T. Sport, Johnny Wojciech Kokborg:
– To naprawdę wyjątkowa grupa graczy, którzy bardzo dobrze się znają z klubów czy reprezentacji młodzieżowych. Są przyjaciółmi poza boiskiem, a kilku zawodników zna się z czasów, gdy byli małymi dziećmi.
Silna więź w zespole pozwala wycisnąć nawet 5-10% więcej. Wykrzesać nadprogramowe siły, o które byłoby trudno w normalnych warunkach. Z kolei Martin Davidsen, dobrze znający duńską piłkę, zwraca uwagę na słowa kapitana Danii:
– Simon Kjaer powiedział, że w drużynie jest wiele uczciwości i przyjaźni. Oni teraz są bardziej popularni niż kiedykolwiek.
Misja: poradzić sobie bez liderów
Tak, drużyna to 11 mężczyzn, z których każdy w pojedynkę niewiele wskóra. Ale dobrze wiemy, że są wśród nich faceci, którzy potrafią wziąć grę na siebie i jednym zagraniem rozstrzygnąć czy odmienić losy meczu. Takim kimś dla Danii jest Christian Eriksen. Ważny dla ekipy z 1992 roku był Michael Laudrup, ale zabrakło go w tej historycznej drużynie. Jednak Martin Davidsen zwraca uwagę na rolę reszty zawodników, którzy wypełnili lukę i tworząc kolektyw, pięli się na sam szczyt. Czy podobną drogą w 2021 roku Dania zaatakuje wierzchołek?
– Oni byli bardzo silną grupą z dobrą atmosferą i duchem zespołu. Dlatego mogli konkurować z innymi bez swojej największej gwiazdy.
Ale Davidsen zauważa też, jak wręcz gloryfikowani są w Danii złoci medaliści. A poza boiskiem zyskali oni sympatię ludzi swoją normalnością, mimo że dokonali czegoś dużego i mogliby nosić głowy w chmurach.
– Drużyna z 1992 roku była bardzo popularna z powodu ich otwartości i pozytywnego nastawienia. To historyczny skład w duńskim futbolu. Mieli dobrego trenera, wspaniałego bramkarza Schmeichela i kilka kluczowych indywidualności jak Brian Laudrup i Flemming Poulsen – wylicza Davidsen.
Do You Know? Back in 1992, Denmark had failed to qualify for The Euro 1992. But after Yugoslavia were disqualified from the tournament as a result of the breakup of the country and the ensuing warfare there. Denmark made the wild card entry taking Yugoslavia's Spot in Euro 1992. pic.twitter.com/TcHgUiH1W1
— AZR (@AzrOrganization) July 3, 2021
Dania zjednoczona tragediami?
W pierwszych dniach piłkarskiego święta zamarł cały świat z tym związany. Nam przed telewizorami łzy cisnęły się do oczu i ściskały gardło. Równie dramatyczne chwile przeżywali kibice, którzy widzieli to na żywo na stadionie. Ale nie chcę nawet myśleć o tym, ile emocji i myśli kotłowało się w głowach zawodników na murawie. To coś, czego nie da się „odzobaczyć”, to zostaje w głowie na zawsze. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że nie doszło do najgorszego i teraz można wspominać to jako traumatyczne zdarzenie, ale niepochłaniające ludzkiego życia. Tak czy inaczej – żaden z nas nie chciałby tego doświadczyć.
It’s truly sad that the Denmark players had to protect Eriksen from shit organisations like the BBC I expect a lot more than an apology from them 🙏🇩🇰 pic.twitter.com/2rMTgzvpQv
— Adama (@WolvesNumber37) June 12, 2021
Podobna sytuacja spotkała Duńczyków 30 lat temu. Podobna, bo równie dotykająca i chwytająca za serca. Kim Vilfort, Duńczyk, który strzelił jedną z bramek w finale tego historycznego turnieju. Dania wygrała, on dołożył do tego cegiełkę – nic, tylko się cieszyć, prawda? A nie, jednak nie. Odniósł niewyobrażalny sukces w swojej karierze, ale wewnątrz płakał. Jego córeczka toczyła w szpitalu nierówną walkę o życie z białaczką. Niestety choroba zwyciężyła i dziewczynka odeszła kilka dni po złotym medalu taty.
Oba te wydarzenia to trudne chwile, ale mogą podziałać na drużynę motywująco. Po chwili, gdy już to do ciebie dotrze i otrząśniesz się, chcesz zrobić wszystko, aby wygrać. Nie tylko dla siebie. Przede wszystkim dla tej osoby, choć w takim stopniu mogąc ją uhonorować.
– To był inny zespół i inny czas. Są pewne podobieństwa, jak chemia w zespole. W 1992 były również trudne sytuacje – Kim Vilfort musiał wrócić do domu. W 2021 roku sytuacja jest wyjątkowa. Nawet może bardziej szalona, specjalna i niesamowita. Jeśli oni naprawdę wygrają ten turniej, to mogą przyćmić sukces z 1992 roku – tłumaczy Kokborg.
Oczywiście Eriksen jest z nami na świecie, ale nie wiadomo, co będzie z jego karierą i grą w piłkę. Christian wznoszący trofeum 11 lipca… Piękne zwieńczenie tej bolesnej historii. Trochę pracy przed Duńczykami, aby tego dopiąć, ale nie takie rzeczy widziało piłkarskie boisko.
Historia rodem z Hollywood
Czasem kandydat, na którego nikt nie stawiał, może wejść z drugiego szeregu i sporo namieszać. To bardzo komfortowa sytuacja, ponieważ nie ciąży na nim taka presja jak na teoretycznych faworytach. Oni mogą, a nie muszą. Wszystko, czego więcej uda się im dokonać, będzie ponad normę i będzie stanowiło miłą niespodziankę.
Dziennikarz B.T. Sport przestrzega, że nie można lekceważyć Danii, która może stworzyć historię na miarę hollywodzkiej produkcji.
– Tak jak w 1992 nie powinieneś wykluczać Danii. To byłoby perfekcyjne zakończenie hollywodzkiego filmu, który jest przez nich tworzony w ciągu ostatniego miesiąca – rozmarzył się Kokborg.
A Martin Davidsen dodaje:
– W zespole jest ogromna wiara.
Pozostaje ściskać mocno kciuki, aby trener Kasper Hjulmand i jego chłopaki napisali kolejny piękny rozdział w książce zatytułowanej „Historia duńskiej piłki”.