Selekcjoner Chorwacji, Zlatko Dalić, doprowadził swoją reprezentację do największego sukcesu w historii. W tym roku od tego momentu mijają jednak trzy lata, a piłkarskie życie toczy się przecież dalej. Chorwaccy kibice i dziennikarze coraz mocniej krytykują postawę kadry, zarzucając szkoleniowcowi brak pomysłu na jej grę.
Na pewno nie takiego początku eliminacji do mistrzostw świata w Katarze oczekiwano nad Adriatykiem. Słoweńcy co prawda potrafią urwać punkty silniejszym zespołom, o czym w ubiegłym roku przekonali się Polacy, ale to Chorwaci byli zdecydowanym faworytem pojedynku w Lublanie. Tymczasem Słowenia po meczu cieszyła się ze swojego pierwszego w historii zwycięstwa nad Chorwacją.
Popularni „Vatreni” dominowali na boisku właściwie tylko przez pierwszy kwadrans. Czyli do momentu, w którym jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył słoweński pomocnik, Sandi Lovrić, mający notabene chorwackie korzenie. Dopiero pod koniec spotkania Chorwaci rzucili się do odrabiania strat. Nie byli jednak w stanie przełamać dobrze zorganizowanej obrony swojego przeciwnika.
Nieco lepiej poszło Chorwatom w drugim eliminacyjnym spotkaniu, choć utrata punktów z Cyprem byłaby przecież prawdziwą klęską. Skromna wygrana 1:0 w żaden sposób nie mogła jednak uspokoić kibiców. Mimo korekty taktyki i samego składu, Chorwaci mieli po raz kolejny duży problem z przeciwnikiem nastawionym na murowanie własnej bramki. Po meczu Dalić przyznał zresztą, że liczył na nieco większe rozluźnienie w cypryjskiej defensywie.
Dalić bez koncepcji
Chorwacki selekcjoner nie próbował nawet szukać żadnych wytłumaczeń. Dalić stwierdził wprost, że jego podopieczni nie zasłużyli na nic więcej niż porażkę. Problem w tym, że nie był to wypadek przy pracy. Już jesienią ubiegłego roku fani spod znaku biało-czerwonej szachownicy mogli zacząć się martwić. Świadczą o tym zresztą statystyki. Chorwacja zaliczyła na Słowenii swój piąty mecz z rzędu bez zwycięstwa. Ostatni raz podobna seria miała miejsce w 2006 roku, czyli od czasu przygotowań do mundialu w Niemczech.
Dalić także nie może pochwalić się pozytywnymi statystykami. Zdobycie wicemistrzostwa świata nie może przysłaniać faktu, że przegrał jedną trzecią swoich spotkań jako szkoleniowiec „Vatrenich”. Spośród wszystkich selekcjonerów Chorwacji gorszy wynik zanotował jedynie Miroslav Blażević, który prowadził zespół w latach 1994–2000 i zdobył w tym czasie brązowy medal mistrzostw świata.
Nie wygląda to za dobrze dla Chorwatów. Niezwykle elektryczna obrona kolejny raz daje o sobie znać (już defensywa Dinamo wygląda lepiej niż ta reprezentacyjna). Śmiemy twierdzić, że coś się tam już wypaliło…
Czekamy na to, co wydarzy się w drugiej połowie! #SLOCRO pic.twitter.com/yoNbBGnCog
— Piłkarskie Bałkany (@pilkabalkany) March 24, 2021
W porównaniu z jesienią ubiegłego roku w grze Chorwatów widoczna jest jedna podstawowa zmiana. Prezentują się oni jeszcze gorzej. To w zestawieniu ze wspomnianymi statystykami powoduje, że to właśnie na selekcjonerze koncentruje się krytyka. Jest ona zresztą wieloaspektowa, bo zaczyna się od kwestionowania obecnego ustawienia zespołu, a kończy na mentalnym przygotowaniu reprezentacji.
Problematyczna wydaje się zwłaszcza taktyka, na którą postawił Dalić. Ma ona być dopasowana nie do potrzeb reprezentacji, ale do ulubieńców obecnego selekcjonera. W ustawieniu 4-2-3-1 w składzie mogą bowiem zmieścić się zawodnicy, z którymi Dalić zdobył wicemistrzostwo świata. Tymczasem jesienne mecze pokazały, że preferowane przez niego ustawienie zupełnie zawiodło.
Czas zmienić skład
Obserwując opinie chorwackich dziennikarzy i internautów, można dojść do wniosku, że największym i jedynym problemem kadry jest Dalić. To on odpowiada za nieodpowiednie ustawienie, stawianie ciągle na tych samych piłkarzy, a także za ich boiskowe nastawienie. Kadra właśnie z jego powodu gra zupełnie bez polotu, nie ma żadnego pomysłu na rozegranie akcji ofensywnych i gra zupełnie bezproduktywną piłkę.
Pojawiają się jednak pewne głosy broniące chorwackiego selekcjonera. Dotychczas Dalić potrafił bowiem wychodzić z kryzysów, stąd część fanów „Vatrenich” liczy choćby na jego spostrzegawczość. Chorwaci mają więc nadzieje, że ich trener, przyparty do muru sytuacją, w końcu dokona odpowiednich korekt w składzie. W meczu z Cyprem zdecydował się więc na posadzenie na ławce Andreja Kramaricia i Simo Vrsaljko.
An emotional Luka Modric is given a standing ovation by his Croatia teammates, after being shown a highlight reel of his career to celebrate his record of becoming the country's most capped player 👏 pic.twitter.com/yCJRvhaRfi
— Sky Sports Football (@SkyFootball) March 28, 2021
Miejsce Kramaricia zajął więc Ante Budimir. Piłkarz Osasuny zdaniem mediów miał być najbardziej odpowiednim kandydatem do „skruszenia cypryjskiego bunkra”, jak określił obronę rywali chorwacki dziennik „Slobodna Dalmacija”. Ostatecznie okazało się, że Budimir nie odmienił losów spotkania. Dużo lepiej oceniany był zmiennik Vrsaljko, a więc Josip Juranović grający na co dzień w warszawskiej Legii.
Personalia wydają się zresztą drugim największym problemem Chorwatów, zaraz po błędnych decyzjach selekcjonera. Nie ma co ukrywać, część jego ulubieńców w ciągu trzech lat od wielkiego sukcesu zatraciła część swoich atutów. Tymczasem w praktyce nie przeprowadzono żadnej wymiany pokoleniowej w kadrze. Jedyne roszady zostały wymuszone przez koniec reprezentacyjnych karier niektórych zawodników.
***
Zapewne nikt nie spodziewał się, że Chorwacja przegra ze Słowenią i spotkanie z Cyprem będzie dla niej kluczowe. Tymczasem Dalić wraz ze swoimi podopiecznymi trafił do najcięższej grupy kwalifikacyjnej w historii walk Chorwatów o wyjazd na mundial. Nie ma w niej praktycznie miejsca na potknięcia, bo zajęcie drugiej lokaty oznacza konieczność przebrnięcia przez trudne baraże. Może to zabrzmieć absurdalnie, ale „Vatreni” muszą mieć się na baczności w dzisiejszym meczu z Maltą.