Czym jest self-handicapping? – pokazują i objaśniają kibice Lecha Poznań


Na pewno oni im zapłacili. Vuko i Rosołek zrobią wszystko, by wygrać!

24 maja 2025 Czym jest self-handicapping? – pokazują i objaśniają kibice Lecha Poznań
Weronika Pospiech

Lech Poznań. Lata upokorzeń na krajowym podwórku, przeplatane słabymi występami w europejskich pucharach, to jest już przeszłość przy Bułgarskiej. Porównując Lecha Poznań i Raków Częstochowa, to właśnie Kolejorz jest drużyną mistrzowską. Tylko nim oddamy Lechowi, co Lecha, warto zrobić pauzę i spojrzeć na ciekawe zjawisko, które można zauważyć od kilku tygodni na platformie Elona Muska.


Udostępnij na Udostępnij na

Czym jest self-handicapping? – Lech

Przemierzając różne odmęty internetu, można natrafić na dziwne treści – od rodziców wykorzystujących swoje małe dzieci do budowania zasięgów w mediach społecznościowych, po domorosłych psychologów. Czasami ma to dobre strony, bo można poznać, kto kim jest naprawdę.

Self-handicapping to z angielskiego „samo utrudnianie”. Za tym tajemniczym słowem kryje się jednak interesujące zjawisko. Samoutrudnianie jest zjawiskiem dosyć powszechnym. Polega ono na utrudnianiu samemu sobie osiągnięcia jakiegoś celu. Dzieje się tak, ponieważ osoba ta chce mieć pretekst do zrzucenia porażki na czynniki zewnętrzne. Przy czym nie bierze ona pod uwagę swoich umiejętności, których brak mógł spowodować porażkę. Zazwyczaj można to zauważyć jeszcze przed startem zawodów sportowych, kiedy to zawodnik zaczyna tłumaczyć swoją porażkę, nim jeszcze do niej dojdzie.

Jak się to łączy z ostatnią kolejką Ekstraklasy?

W tym tygodniu drugim najbardziej popularnym słowem, zaraz za ustawkami, były „podpórki” – w kontekście motywowania drużyn do lepszej gry. Polega to na „zaoferowaniu” premii za zwycięstwo z drużyną, która jest głównym rywalem do mistrzostwa, tudzież do utrzymania w lidze drużyny płacącej. Temat ten rozgorzał jeszcze przed meczem GKS Katowice – Lech Poznań, ale rozpęd medialny zyskał dopiero po weekendzie. Z oceną owych podpórek jest różnie – niektórzy uważają je za nieszkodliwy element dodatkowej motywacji zawodników innej drużyny. Inni zaś uważają, że jest to złe, bo sprawia, że zawodnicy przestają grać w meczach bez podpórek.

W bańce twitterowej kibiców Lecha Poznań można było zaobserwować właśnie wspomniane wyżej zjawisko. Kibice zaczęli pisać o zaoferowanej podpórce zawodnikom GKS-u Katowice przez Raków Częstochowa na mecz z Lechem. I nie byłoby w tym nic dziwnego, z wyjątkiem faktu, że od 1 października 2023 roku taka praktyka jest nielegalna. I tu zaczyna się zabawa.

Strata wiary w mistrzostwo Lecha?

Oczywistym faktem jest, że pieniądze zmieniają człowieka. Ale żeby Kudła zmienił się w Gigi Buffona? Tego jeszcze nie grali. Ta prosta manipulacja jest tezą i pokazuje skalę abstrakcji tej sytuacji. Pierwszym argumentem jest fakt, że działacze Rakowa w to uwierzyli. Wystarczy sypnąć groszem i powstaje wybitny piłkarz. Drugim argumentem jest to, że kibice Lecha w to uwierzyli. A trzecim niech będzie lawina opinii dziennikarzy i ekspertów, która zalała media społecznościowe już po meczu.

Nie ma sianka, nie ma granka – brzmi staropolskie porzekadło piłkarskie. Pokazuje ono, jak bardzo pieniądze wpływają na morale zawodników. Świadomość zarobienia większej sumy pomaga im wówczas wykrzesać dodatkowe złoża ambicji. Chyba każdy, kto choć trochę czasu spędził w szatni piłkarskiej, usłyszał te słowa: Może nam zabraknąć umiejętności piłkarskich, ale nie może nam zabraknąć walki. Autor tych słów był wybitnym promotorem polskiej myśli szkoleniowej. Jeżeli do tych słów dodamy ekstra premię, to mamy gotowy przepis na sukces. W teorii.

Jeżeli drużynie walczącej o mistrzostwo Polski brakuje wystarczających chęci, to może wcale nie jest drużyną gotową na tytuł? Jest to o tyle ważne pytanie, bo można je zadać Lechowi i Rakowowi. Tylko że mimo wszystko to Kolejorz jest tą drużyną bardziej przypominającą mistrza niż Raków.

Lech Poznań – Piast Gliwice

Jest to już druga odsłona w telenoweli mistrzowskiej Lecha Poznań. I znów, tak jak przed meczem w Katowicach, dochodziło w bańce kiboli Lecha do różnych dywagacji. A to że wysłannik z Częstochowy przyjedzie do Gliwic z walizką pieniędzy. Również na tapet brana była przeszłość poszczególnych zawodników i łączenie tego z dzisiejszym meczem. Czerwiński, Rosołek i Vuković mają w swoim CV grę w Legii. Trener Piasta również zaliczył znaczący epizod na ławce Wojskowych. I te wszystkie elementy miały wpłynąć, w ocenie kibiców Lecha, na dodatkową mobilizację przed ostatnią kolejką Ekstraklasy.

Aleksandar Vuković na początku tygodnia uspokajał kibiców Lecha, informując opinię publiczną o problemach kadrowych swojej drużyny. Co i tak nie zaprzestało spekulacji odnośnie podpórek proponowanych przez działaczy Rakowa.

Lech ma wszystko w swoich nogach

Warto pamiętać, że przed pierwszym gwizdkiem w spotkaniu Lech – Piast to właśnie drużyna z Wielkopolski ma wszystko w swoich nogach. I wszystko wskazuje na to, że mistrzem Polski zostanie właśnie Lech. Każdy inny scenariusz może zostać podważany przez opinię publiczną, która zapewne wówczas zacznie wywierać presję na Komisję Ligi, żeby zweryfikować kolejkę.

Bez płacenia przeciwnikom też można

Lech rozegrał tę sprawę koncertowo. Zawodnicy Piasta, jeżeli nawet zagrają dobry mecz i podejmą sportową rywalizację, mogą zostać odebrani jako ci, co dostali pieniądze od Rakowa. Jeżeli zaś przegrają – no cóż, taka jest piłka: w Piaście kontuzje, Vuković jest już spakowany i po sezonie opuszcza Gliwice. Jest to istny precedens w polskiej piłce.

Czy aby na pewno self-handicapping jest zły?

Można to rozpatrywać dwojako. Bez wątpienia jest to podkładanie kłód pod własne nogi, ale z drugiej strony wywarta presja na innych może sprawić, że Lech bez problemów dziś podniesie puchar za mistrzostwo Polski, a Poznań dziś nie zaśnie.

W Częstochowie natomiast mogą pluć sobie w brodę. Wystarczyło poświęcić trochę czasu na sprawdzenie zawodników GKS-u Katowice – czy ktoś tam przypadkiem nie ma jakiegoś połączenia z Poznaniem. Jeżeli oczywiście planowali zagrać nieczysto i wypłacić tę premię. Ale nic, tonący brzytwy się chwyta. Przecież Raków, wygrywając z Jagiellonią, mógłby dziś być w zupełnie innym położeniu. Właśnie dlatego Lech będzie lepszym mistrzem Polski niż Raków. Przynajmniej w tym sezonie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze