Już w najbliższą sobotę, kibiców w Europie i na całym świecie czekają emocje związane ze spotkaniami barażowymi o awans do przyszłorocznego Mundialu. Jak zawsze przed meczem dużo spekulacji i domniemań. Nie inaczej jest przed potyczką Irlandii z reprezentacją Francji. Na Wyspach liczą bowiem na sensacyjny awans.
Sobota, godzina 21:00. Wtedy w Dublinie na Croke Park wyjdą jedenastki Irlandii oraz Francji. Przed spotkaniem w mediach nie brakuje spekulacji i rozważań nad tym, kto zagra w 2010 roku na Czarnym Lądzie. Zarówno selekcjoner gospodarzy weekendowej potyczki, Giovanni Trapattoni, jak i Raymond Domenach, zdają sobie sprawę, że ich ekipy czeka nie lada wyzwanie.

Przed rozpoczęciem eliminacji mało kto zapewne spodziewał się, że „Trójkolorowi” o przepustkę na mundial będą musieli walczyć w barażach. W rozgrywkach grupowych Francuzi konfrontowali się z Serbią, Austrią, Litwą, Rumunią i Wyspami Owczymi. Spośród tych zespół, chyba żaden nie powinien zagrozić podopiecznym Domenecha, a jednak. Zaczynając od porażki 1:3, ze współgospodarzami zeszłorocznego Euro, wiadome było, że te eliminacje same się nie wygrają. Już wtedy we francuskich mediach pojawiały się wyrazy niechęci do selekcjonera. Trudno było się temu dziwić. Mistrzowie świata z 1998 zajęli bowiem tylko drugą lokatę, co dało prawo gry w barażach. Jako pierwsi uplasowali się Serbowie. Nikt chyba jednak nie przewidziałby tego, zanim po raz pierwszy Francuzi wybiegli na boisko po eliminacyjne punkty.
– Sobota zbliża się wielkimi krokami. Ciśnienie przed meczem oczywiście jest, ale to działa motywująco. To jest walka o wejście do Mundialu. Tylko jeden wygra, drugi się pożegna z tą imprezą. My jesteśmy gotowi, ale nie warto dodawać nadwyżki niepotrzebnych emocji – powiedział Raymond Domenech, w wywiadzie dla Skysports.com.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda po stronie Irlandczyków. Po objęciu w 2008 roku funkcji trenera kadry narodowej przez Włocha, Giovanniego Trapattoni, drużyna ta zaczęła grać lepiej, a co najważniejsze skuteczniej. Irlandczycy nie mogli, jak Francuzi, mówić o łatwej grupie. Prócz faworyzowanej ekipy z Półwyspu Apenińskiego trzeba było mierzyć się z zawsze groźnymi Bułgarami. 70-letni szkoleniowiec wpoił jednak zawodnikom wiarę w siebie i swoim podejściem sprawił, że Irlandczycy podołali temu, co założyli sobie przed eliminacjami. Taktyka, urodzonego w Cusano Milanino, trenera była jasna – priorytetem jest defensywa. I przeniósł to ns poczynania boiskowe piłkarzy. Cztery zwycięstwa w dziesięciu meczach być może wrażenia nie robią, ale pozostałe sześć popularni „The Boys in Green” zremisowali, tracąc przy tym tylko osiem bramek. Baraże zatem mogą uznać za ogromny sukces.
– Myślę, że ukończenie eliminacji na drugim miejscu ,to nasz duży sukces. Mieliśmy przecież za rywali mistrzów świata oraz groźną Bułgarię. Byliśmy niepokonani, a i w meczach z Włochami bliscy triumfu. Pokazaliśmy, że grać potrafimy i to na pewno nas mobilizuje. Niektórzy ludzie powiedzieliby, że mamy małe szansę z potęgą futbolu, Francją. My jednak wierzymy w końcowy sukces. To nasi rywale są pod presją, to oni muszą, my możemy. Musimy tylko pokazać to, na co nas stać, a awans do Mundialu stanie się faktem – zakończył rozważania bramkarz reprezentacji Irlandii, Shay Given.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia i gospodarze sobotniej potyczki liczą na więcej. Przed nimi stanie rywal nie byle jaki, mimo że współpraca z trenerem nie wychodzi im najlepiej. „Trójkolorowych” do boju ma poprowadzić Franck Ribery, wsparty tak doświadczonym graczami, jak: Patrice Evra, William Gallas, Thierry Henry, Karim Benzema, Lassana Diarra czy Nicolas Anelka. Ich świetna obecnie dyspozycja poważnie wpłynie na jakość gry w reprezentacji, co w dwumeczu barażowym jest niezwykle ważne. Wyspiarze nie mogą się poszczycić takimi indywidualnościami, lecz są wśród kadrowiczów i tacy, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Siłą „The Boys in Green” jest jednak kolektyw, co w spotkaniu – zwłaszcza przed własną publicznością – może być nieocenione.
Zdeterminowani i rządni kolejnego sukcesu Irlandczycy na pewno nie będą wygodnym rywalem dla Francji. Wyszli oni z niełatwej grupy, nie doznając żadnej porażki. Francuzi zaś nie spisali się. Drugie miejsce, to w ich przypadku porażka, jednakże teraz mają coś do udowodnienia. Są niesamowicie groźni we własnym kraju, wyjazdy natomiast (jak pokazały to wyniki eliminacji) najlepiej im nie wychodziły. Dlatego też jeżeli podopieczni Giovanniego Trapattoni myślą o występie w RPA, konfrontację w Dublinie muszą wygrać. O to jednak będzie niezmiernie trudno.
Relacja z meczu Irlandia – Francja w sobotę od 21:00 na antenie radia iGol FM.